Dlaczego w Boże Narodzenie śpiewamy kolędy, a nie psalmy?
Boże Narodzenie zajmuje w roku liturgicznym miejsce szczególne, ponieważ nie upamiętnia idei ani symbolu, lecz konkretne wydarzenie historyczne: narodziny Jezusa Chrystusa. Wraz z nim do centrum wiary chrześcijańskiej wchodzi tajemnica Wcielenia, czyli przekonanie, że Bóg stał się człowiekiem i wszedł w ludzką historię w sposób realny, cielesny i namacalny. Ta wyjątkowość święta znajduje swoje odbicie również w języku modlitwy i śpiewu, który w tym okresie wyraźnie różni się od form dominujących w innych momentach roku kościelnego.
Psalmy stanowią fundament modlitwy biblijnej zarówno judaizmu, jak i chrześcijaństwa. Są modlitwą Izraela, przejętą i zachowaną przez Kościół, a ich obecność w liturgii pozostaje niezmienna również w okresie Narodzenia Pańskiego. Każda Msza święta zawiera psalm responsoryjny, a Liturgia Godzin przez cały rok opiera się niemal wyłącznie na Księdze Psalmów. Nie można więc mówić o ich zastąpieniu czy odsunięciu na bok. Pytanie o kolędy dotyczy raczej tego, dlaczego obok psalmów, a często także poza ścisłą liturgią, pojawia się zupełnie inny rodzaj śpiewu religijnego.
Odpowiedź na to pytanie związana jest bezpośrednio z charakterem Wcielenia. Psalmy posługują się językiem wzniosłym, poetyckim i teologicznym, który wyraża doświadczenie Boga jako Pana historii, Króla, Sędziego i Zbawcy. Nawet wtedy, gdy mówią o cierpieniu czy bliskości Boga, zachowują dystans właściwy modlitwie świątynnej. Tymczasem Boże Narodzenie wprowadza do centrum wiary obraz Boga, który nie tylko jest bliski, ale który staje się bezbronny, zależny i wpisany w zwyczajność ludzkiego życia. Ta radykalna zmiana perspektywy domaga się innego języka, bardziej narracyjnego i bardziej zmysłowego.
Kolęda jako opowieść
Kolęda nie jest modlitwą abstrakcyjną ani wyznaniem wiary w formie dogmatycznej. Jest opowieścią. Posługuje się obrazem nocy, stajenki, matki, dziecka, pasterzy i ciszy. Jej teologia nie polega na definiowaniu prawd wiary, lecz na ich przedstawianiu w formie sceny, która może zostać zapamiętana, przeżyta i przekazana dalej. W tym sensie kolędy są bliskie ewangelicznym opowiadaniom o narodzeniu Jezusa, które również nie mają charakteru traktatu teologicznego, lecz narracji ukazującej działanie Boga w konkretnej rzeczywistości.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że kolędy wyrastały poza świątynią. Psalmy były śpiewane w kulcie, w kontekście liturgicznym i wspólnotowym. Kolędy rodziły się w domach, w przestrzeni życia codziennego, jako forma religijnej refleksji i modlitwy ludu. Boże Narodzenie od początku miało wymiar głęboko rodzinny i domowy, co sprzyjało rozwojowi pieśni, które mogły być wykonywane poza oficjalną liturgią, w języku zrozumiałym i bliskim doświadczeniu zwykłych ludzi. W ten sposób kolęda stała się jednym z najważniejszych narzędzi przekazu wiary, szczególnie w kulturach, w których dostęp do teologii pisanej był ograniczony.
Trzeba również zauważyć, że tradycja biblijna sama otwiera przestrzeń dla "nowej pieśni". W psalmach wielokrotnie pojawia się wezwanie do śpiewania Panu pieśni nowej jako odpowiedzi na Jego nowe działanie. Kolęda jest właśnie taką "nową pieśnią", nie dlatego, że zrywa z tradycją, lecz dlatego, że odpowiada na spełnienie obietnic, które psalmy zapowiadały.
W Boże Narodzenie Kościół nie przestaje modlić się psalmami, ale pozwala, by obok nich zabrzmiał śpiew innego rodzaju, odpowiadający tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Kolędy nie są konkurencją dla psalmów, lecz ich dopełnieniem. Wprowadzają do modlitwy element czułości, bliskości i konkretu, bez którego tajemnica Wcielenia pozostałaby niepełna. Śpiewając kolędy, chrześcijanie nie rezygnują z biblijnej głębi, lecz pozwalają, by wiara przemówiła językiem historii, obrazu i ludzkiego doświadczenia.
Skomentuj artykuł