Czy nadchodzi czas robotów?

(fot. EPA/STR)
PAP / drr

Na rynku pracy szybko rośnie konkurencja dla robotników niewykwalifikowanych, których w wielu fabrykach zastępują roboty, pracujące bez przerwy na kawę, całą dobę, 365 dni w roku - pisze w weekendowym wydaniu "New York Times".

W fabryce Philipsa w Chinach setki robotników składają części urządzeń elektronicznych; w bliźniaczych zakładach tej samej firmy w Drachten w Holandii tę samą pracę wykonuje 128 robotów ze zręcznością godną adeptów jogi - pisze nowojorski dziennik.

DEON.PL POLECA

"Ramiona" robotów pracują tak szybko, że maszyny zamknięte są w szklanych klatkach, by nie narazić nadzorującego je personelu na wypadki. W Drachten pracuje zaledwie jedna dziesiąta liczby pracowników zatrudnionych w Chinach i wielu ekspertów uważa, że dzięki wykorzystaniu robotów Philips może zyskać przewagę konkurencyjną wobec firmy Apple, która obniża koszty montując swe produkty w Chinach.

Roboty stają się coraz tańsze i zarazem szybsze, bardziej precyzyjne, co skłoniło ostatnio ekonomistów i ekspertów od zaawansowanych technologii do podjęcia debaty na temat likwidowania miejsc pracy i zastępowania robotników przez maszyny.

Według ekonomistów z Massachusetts Institute of Technology (MIT) Erika Brynjolfssona i Andrew McAfee'ego, autorów książki "Wyścig z maszyną" (ang. Race Against the Machine) nadejście ery taniej automatyzacji produkcji jest zapowiedzią dramatycznych zmian na rynku pracy, porównywalnych z rewolucją, jaką spowodowały nowe technologie rolnicze. Sprawiły one, że zatrudnienie w tym sektorze w USA spadło z 40 proc. w XX wieku do 2 proc. obecnie.

Amerykańscy producenci robotów już teraz twierdzą, że inwestycje w maszyny są bardziej rentowne niż zatrudnianie ludzi. Podczas targów branżowych w Chicago w ubiegłym roku, szef firmy konsultingowej Factory Automation Systems Ron Potter przedstawił nawet arkusze kalkulacyjne pozwalające obliczyć, jak szybko zwróci się zakup robotów - podaje "NYT".

Według jednego z przytaczanych przez Pottera przykładów system automatyzacji produkcji zastępujący dwóch operatorów maszyn zarabiających rocznie po 50 tys. dol. i kosztujący początkowo 250 tys. dol. pozwoliłby w ciągu 15 lat zaoszczędzić 3,5 mln dol.

Firmy azjatyckie również starają się przestawiać stopniowo produkcję na procesy zautomatyzowane - pisze "NYT"; firma joint venture Hyundaia i Beijing Motors zbudowała niedawno w pobliżu Pekinu gigantyczną fabrykę nastawioną w większym stopniu na roboty i zatrudniającą mniej ludzi niż ich konkurenci. Nowe zakłady mogą wyprodukować rocznie milion pojazdów.

Niektóre rodzaje pracy wciąż opierają się automatyzacji, jak na przykład pewne funkcje w budownictwie, czy też stanowiska w takich warunkach produkcji, które wymagają od pracowników szybkiej orientacji w nieprzewidywalnych, zmiennych okolicznościach i wykonywania nierutynowych czynności. "Ale lista ta robi się coraz krótsza" - ostrzega nowojorski dziennik.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy nadchodzi czas robotów?
Komentarze (2)
M
Martinus
20 sierpnia 2012, 08:51
Nie wiem dlaczego Kościół nie zakazuje wprost "nowoczesności" (nie tylko w kwestii antykoncepcji) i rzeczy, które człowiekowi szkodzą w nadmiarze. Pan Jezus mówił rzeczy twarde, a Kościół uważam jest trochę za miękki. Ja też pracuję nad sobą.
RJ
Robert Jęczeń
20 sierpnia 2012, 07:59
Gwoździa wbijam młotkiem, a nie czołem. Idąc dalej, dół kopię szpadlem zamiast wygrzebywać ziemię garścią, albo koparką. Idąc dalej, jeżeli mozolną, powtarzalną czynność może wykonać za mnie robot, to nie ma większego sensu żebym ja się nad tym trudził. Dlatego tak jak warto wbijać gwoździe młotkiem a nie czołem, warto popierać roboty. Robot to taki skomplikowany młotek, przynajmniej na razie. Roboty jednak rodzą przynajmniej kilka problemów. Zyski z ich działań powędrują do garstki bogaczy, a wyręczeni przez roboty bezrobotni pozostaną bez grosza. Jeśli jednak ten problem się jakoś rozwiąże, pozostaje kwestia czasu wolnego, jaki powstanie (już ma to miejsce) wskutek wyręczenia ludzi przez maszyny, którego - jak widzę - ludzie nie potrafią mądrze spożytkować, np. na naukę języków, rozwój pasji i hobby, kulturę i sztukę czy choćby grę na instrumentach muzycznych.