NASA wraca na Wenus. Wystrzeli dwie sondy, które zbadają atmosferę i powierzchnię planety
Administrator NASA, Bill Nelson, w czasie przemówienia o stanie agencji ogłosił, że w kierunku Wenus polecą dwie misje DAVINCI + i VERITAS. Start obu misji zapowiedziany jest na koniec lat 20.
Po raz pierwszy od 30 lat NASA leci w kierunku Wenus – planety o której wciąż mało wiemy mimo, że znajduje się bliżej Ziemi niż Mars. O ile odległość do Czerwonej Planety waha się między 55 mln kilometrów aż do rekordowych 401 milionów, o tyle „Bliźniaczka Ziemi” (bo tak mówi się o Wenus z uwagi na podobną wielkość), zbliża się do nas na „zaledwie” 24 miliony kilometrów by maksymalnie oddalić się na 40 milionów.
Jednak to nie Wenus, a Mars był do tej pory głównym polem zainteresowania NASA i innych agencji kosmicznych. Trudno się dziwić, warunki panujące na czwartej planecie od Słońca sprzyjają przyszłej załogowej misji i eksploracji robotami, podczas gdy Wenus – spowita gęstymi chmurami, z rekordową temperaturą i ciśnieniem przy powierzchni – nie zachęca do podobnych misji.
Dwie misje DAVINCI+ i VERITAS
Administrator NASA, Bill Nelson, w czasie przemówienia o stanie agencji ogłosił, że w kierunku Wenus polecą dwie misje DAVINCI + i VERITAS. Obie zostały wybrane przez NASA w ramach programu Discovery (konkurencyjne były misje na Io – księżyc Jowisza i Trytona – satelitę Neptuna). Start obu misji zapowiedziany jest na koniec lat 20.
„Te dwie siostrzane misje mają sprawić, że zrozumiemy, w jaki sposób Wenus stała się światem podobnym do piekła, zdolnym do stopienia ołowiu na swojej powierzchni” – powiedział Nelson. „Zaoferują także całej społeczności naukowej szansę zbadania planety, na której nie byliśmy od ponad 30 lat” – dodał administrator NASA.
Zadaniem DAVINCI+ (skrót od Deep Atmosphere Venus Investigation of Noble Gases, Chemistry and Imaging) będzie zbadanie składu atmosfery planety w tym występujących w niej gazów szlachetnych i innych pierwiastków, których analiza będzie mogła pomóc w zrozumieniu gigantycznego efektu cieplarnianego, który występuje na Wenus. Lądownik, którego zadaniem będzie lądowanie na powierzchni planety, dostarczy nie tylko danych naukowych, ale i zdjęć w wysokiej rozdzielczości, które pomogą lepiej zobrazować powierzchnię planety w tym obszarów znanych pod nazwą „tessera”, które są miejscami przecinania się elementów tektonicznych podobnych do ziemskich kontynentów.
VERITAS (skrót od Venus Emissivity, Radio Science, InSAR, Topography and Spectroscopy) z kolei pozostanie na orbicie Wenus i będzie mapować jej powierzchnię za pomocą systemu radarowego. Jednym z celów sondy będzie poszukiwanie emisji promieni podczerwonych, co ma pozwolić naukowcom na ustalenie, czy na powierzchni istnieje aktywny wulkanizm.
Pokaz możliwości NASA
„To zdumiewające, jak mało wiemy o Wenus, ale połączone prace tych dwóch misji powiedzą nam bardzo wiele o tej tajemniczej planecie. Od chmur na jej niebie, przez powierzchnię, aż do samego jądra” – powiedział Tom Wagner, naukowiec programu Discovery NASA. „Będzie tak, jakbyśmy na nowo ją odkryli” – dodał.
Obie misje – poza domyślnym celem, jakim jest badanie Wenus – będą także pokazem technicznych możliwości amerykanów w Kosmosie. Na pokładzie VERITAS znajdzie się ekstremalnie dokładny zegar atomowy, który pozwoli między innymi na wykonywanie jeszcze dokładniejszych manewrów przy użyciu autonomicznych sond. Wiemy już, że sprzęt ten został oblatany i znalazł się po raz pierwszy na orbicie Ziemi w 2019 roku. DAVINCI+ będzie z kolei zawierał nowy rodzaj spektrometru, który posłuży do obrazowania przestrzeni w ultrafiolecie.
Jak zauważył Nelson, naukowcy są podekscytowani możliwościami, jakie stawiają przed nimi nowe sondy.
Inne misje na Wenus?
Wenus coraz częściej pojawia się w planach innych agencji kosmicznych, a także prywatnych firm z branży. Rosjanie planują misję o nazwie Venera-D, która obejmuje zarówno orbiter jak i lądownik. Indie pracują nad koncepcją misji orbitalnej Shukrayaan, której start zaplanowany jest na 2024 rok. Europejska Agencja Kosmiczna rozwija z kolei orbiter EnVision.
Prywatna firma Rocket Lab, znana do tej pory z lotów rakietami Electron, które są w stanie wynieść na orbitę Ziemi niewielki ładunek, prowadzi starania, by wystartować w kierunku Wenus z małym satelitą. Pomysł ten inspirowany był głównie doniesieniami sprzed kilku lat, które sugerowały, że w atmosferze planety odkryto fosfinę, gaz, który mógł świadczyć o istnieniu życia. Odkrycie to z czasem zostało zakwestionowane przez część naukowców.
Peter Beck, dyrektor generalny Rocket Lab, wielokrotnie mówił, że firma pracuje nad misją SmallSat, której celem ma być zanurzenie się w wenusjańskiej atmosferze by poszukiwać tam fosfiny lub innych śladów wskazujących na istnienie życia. Misja miała rozpocząć się w 2023 roku, jednak to ter pory firma nie ujawniła wielu szczegółów na temat projektu.
Wszystko wskazuje na to, że za kilka lat będziemy ekscytowali się doniesieniami z Wenus tak samo, jak teraz pasjonują nas informacje z Marsa.
Skomentuj artykuł