Odkryto najstarszy pochówek w Polsce
W jednej z jaskiń koło Krakowa naukowcy odkryli pochodzące z paleolitu szczątki dziecka wraz z licznym zestawem ozdób. Zdaniem badaczy, jest to prawdopodobnie najstarszy znaleziony pochówek na ziemiach polskich.
Badania prowadzili dr Jarosław Wilczyński i dr hab. Piotr Wojtal z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt Polskiej Akademii Nauk wraz z dr Anitą Szczepanek - antropologiem z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak powiedział dr Jarosław Wilczyński, 6 ludzkich zębów mlecznych wraz z imponującą kolekcją 112 zawieszek wykonanych z zębów zwierzęcych tworzących wielki naszyjnik znaleziono w Jaskini Borsuka - w południowej części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Po przeprowadzeniu badań, m.in. antropologicznych, naukowcy ustalili, że w chwili śmierci dziecko miało zaledwie 1,5 roku, a cała tragedia wydarzyła się ok. 27,5 tys. lat temu - w czasach paleolitycznych łowców-zbieraczy.
- Jeżeli otrzymane wyniki zostaną potwierdzone, pochówek z Jaskini Borsuka zyska miano najstarszego odkrytego na ziemiach Polski - mówi dr Wilczyński.
Jak w takim razie to znalezisko ma się do niedawnego, głośnego odkrycia ludzkich szczątków w Jaskini Stajnia, uznanych za najstarsze w Polsce?
Prowadzący badania dr Wilczyński przyznaje, że zęby z Jaskini Stajnia rzeczywiście są starsze, pochodzą bowiem ze środkowego paleolitu, tamtejszym szczątkom brakuje jednak charakteru intencjonalnego pochówku.
- A na to, że w przypadku Jaskini Borsuka mamy do czynienia z pochówkiem i krótkotrwałym pobytem grupy ludzi związanym z ceremonią pogrzebową wskazują wyraźnie odkryte zawieszki. Oprócz tego - tak cennego i imponującego znaleziska - na stanowisku tym nie odnotowaliśmy jakichkolwiek innych zabytków, które mogłyby wskazywać na odmienne przeznaczenie jaskini - na przykład miejsce ćwiartowania zwierzyny czy produkcji narzędzi - zaznacza badacz.
Dzięki dokładnej analizie znalezionego materiału oraz badaniom ówczesnego środowiska naukowcy doszli do kilku interesujących wniosków, przybliżających rzeczywistość, w której żyło paleolityczne dziecko.
Z badań wynika bowiem, że ówczesny klimat na terenie dzisiejszej Polski był o wiele bardziej ostry i chłodniejszy od obecnego. - Nasz kraj pokrywały szerokie stepy oraz tundra. Na takich otwartych przestrzeniach pasły się roślinożerne mamuty, nosorożce włochate, renifery, jelenie olbrzymie, żubry pierwotne, konie, zające, na które polowały stada wilków i hien jaskiniowych. Żyły również bardzo duże drapieżniki: jaskiniowe lwy i niedźwiedzie - wylicza dr hab. Piotr Wojtal.
Taki skład zwierząt z jednej strony musiał wzmagać czujność rodziców, z drugiej natomiast musiał stanowić pożądany składnik paleolitycznego menu. Poza tym, zauważają badacze, skóry tych zwierząt zapewne były atrakcją ówczesnych "katalogów mody".
- To klimat i lokalne warunki przyrodnicze określały, w co się ubierano oraz jak to robiono. Ślady pozostawione na kościach zabitych zwierząt przez narzędzia paleolitycznych łowców pokazują, że do wyrobu ubrań ludzie wykorzystywali przede wszystkim skóry renifera, wilka, lisów polarnych i zajęcy. Niewykluczone, że ówcześni znali jakieś prymitywne tkaniny, choć zapewne nie używali ich do wyrobu ubrań - zaznacza Piotr Wojtal.
Polowanie - czy to w celu zdobycia pożywienia, czy też w celu zdobycia skór - to prawdopodobnie cel podróży naszych paleolitycznych ziomków. W tym czasie społeczności ludzkie zamieszkujące terytorium Europy należały do przedstawicieli tzw. łowców-zbieraczy, utrzymujących się jedynie z polowań na dzikie zwierzęta oraz zbieractwa roślin. Nie znano wówczas uprawy ani hodowli.
Analizując życie malca z paleolitu naukowcy starają się też przyjrzeć relacjom z bliskimi. Nie jest to łatwe zadanie. - Pochowanie dziecka oraz wyposażenie go w dary grobowe każe jednak przypuszczać, że nawet tak bardzo młodzi ludzie byli uznawani za pełnoprawnych członków wspólnoty, otaczanych uczuciem i troskliwą opieką - ocenia dr Wilczyński.
Dodaje, że archeologia dostarcza takich, choć bardzo nielicznych dowodów, określających stosunki międzyludzkie w tak odległych czasach.
- W datowanych na okres paleolitu pochówkach dzieci znanych z terenu Europy, między innymi z Austrii, Polski czy Rosji, odnajdywano już dary grobowe, najczęściej w formie ozdób. Te odkryte przy naszym dziecku zawieszki, zanim trafiły do grobu jako dar, stanowiły zapewne część stroju któregoś z dorosłych - opisuje. Jego zdaniem, może na to wskazywać duża ich liczba - noszenie tylu ozdób sprawiałaby problem maluchowi - oraz ślady użytkowania.
Jak wyjaśnia naukowiec, na długie używanie naszyjnika ma wskazywać stan zachowania zawieszek. "Wiele z nich ma zagładzone szkliwo zębów. Ich korona musiała długo ocierać się o skóry ubrania" - wyjaśnia Jarosław Wilczyński.
- Wszystkie przygotowano z dużą uwagą: korzeń zęba został przez myśliwego najpierw ścieniony, a następnie przewiercony. Co ciekawe, wiercenia wykonane są z obu stron korzenia, co jest prawdopodobnie wynikiem staranności wykonania tych przedmiotów. Czynność ta miała bowiem uchronić zawieszkę przed uszkodzeniem w trakcie produkcji. Na niektórych zawieszkach obserwujemy dodatkowo ślady czerwonego barwnika - wyjaśnia badacz.
- Było dla nas zupełnym zaskoczeniem, że znaleźliśmy zęby łosia z tego okresu na południu Polski. Uważa się, że ten duży ssak był obecny na obszarze naszego kraju podczas interglacjału eemskiego - czyli ponad 115 tys. lat temu - później zaniknął i pojawił się dopiero na początku Holocenu - około 12 tys. lat temu. Nie możemy więc wykluczyć, że grupa ludzi przywędrowała z dalszej odległości w okolice Krakowa - tłumaczy dr hab. Piotr Wojtal.
Największą tajemnicą na razie pozostaje przyczyna śmierci dziecka. Być może dźwigany wiele kilometrów przez rodziców maluch nie wytrzymał trudu wędrówki. Wśród niebezpieczeństw czyhających na dzieci największym - zdaniem dr Anity Szczepanek - były choroby.
- Wnioskować tak możemy na podstawie współczesnych badań ubogich społeczeństw, gdzie obserwujemy niezwykle wysoki współczynnik śmiertelności dzieci. Ma to także związek ze słabym rozwojem medycyny - dodaje.
Naukowcy nie wykluczają również wypadku, jako przyczyny śmierci malca.
Zdaniem badaczy, odkryty w Jaskini Borsuka pochówek to prawdziwy rarytas wśród znalezisk pochodzących z okresu górnego paleolitu na terenie Polski, gdzie jaskinie pełniły głównie funkcje krótkotrwałych schronisk a nie grobowców.
- Znaleziska górnopaleolityczne odkrywane w jaskiniach są nieliczne, zwłaszcza jeśli porównamy je z liczbą artefaktów wiązanych ze środkowym paleolitem - czyli osadnictwem neandertalczyka - zaznacza dr Wilczyński.
Blado także wypada porównanie z liczbą znalezisk z omawianego okresu z innych krajów Europy. Na terenie Włoch odkryto ślady istnienia cmentarzysk jaskiniowych. Z kolei jaskinie Francji oraz Hiszpanii znane są z przepięknych tzw. sanktuariów, w których niekiedy znaczne powierzchnie jaskiń pokryte są licznymi przedstawieniami zwierzęcymi. W porównaniu z nimi polskie jaskinie są znacznie uboższe, choć i u nas trafiają się "perełki" jak Jaskinia Maszycka czy Jaskinia Mamutowa.
- Można powiedzieć, że na tym tle w ostatnim czasie doszło do pewnego postępu, bo po stu latach ponownie udało się archeologom odkryć wyjątkowe stanowiska - mówi archeolog. - Mam tutaj na myśli Jaskinię Obłazową badaną przez profesora Valde-Nowaka oraz właśnie Jaskinię Borsuka.
Skomentuj artykuł