Pięć rad z przymrużeniem oka dla rodziców na początek szkoły

Fot. Depositphotos.com

I oto nastał ten mały koniec wakacyjnego świata: początek roku szkolnego. Jedni rodzice cieszą się z odzyskanego czasu i spokoju, inni płaczą za letnią wolnością od prac domowych, zajęć dodatkowych i pobudek o świcie. I jednych, i drugich początek roku stawia na baczność nie tylko na czas śpiewania hymnu na szkolnym powitaniu roku.

Jak wejść w szkołę łagodnie i nie zwariować? Oto pięć rad. Należy zażywać z przymrużeniem oka.

DEON.PL POLECA

Pamiętaj, że to nie ty chodzisz do szkoły

Ach, ta pokusa, by wszystko przeżywać za swoje dziecko! Nie trzeba być wcale słynnym rodzicem-helikopterem, żeby dać się uwieść tej pokusie. I przejmować się za bardzo zwłaszcza niepowodzeniami i niesprzyjającymi wydarzeniami.

Pozwól, żeby tym, co trudne, martwiło się twoje dziecko. Jasne – wspieraj je i bądź, kiedy tego potrzebuje, ale zanim wkroczysz ze swoim przekonaniem o katastrofie, najpierw zrób sobie dobrej herbaty, usiądź, porozkoszuj się śmiesznym kotem na Instagramie i zobacz, czy to, co bierzesz za pączkującą straszną dramę, nie okazało się drobnym kamykiem w bucie, którego twoje dziecko nawet dobrze nie zarejestrowało, zanim poszło ogarniać swoje fajne rzeczy.

Weź nie pytaj, weź się przytul

Tak, my, dorośli, kochamy, jak ktoś nas pyta, jak było w pracy, i czeka z niecierpliwością na tę dłuuugą opowieść. Ale dzieci nie kochają. Mniejsze nawet za bardzo nie pamiętają, jak było, albo zostaje im w głowie jakiś pikantny szczegół, po którym w nocy nie zaśniemy (Maciek bił Kazka, a Jola zwymiotowała i miała gorączkę). Duże najczęściej uważają szkołę za zło konieczne i wracanie do niej myślami, gdy się już stanęło w progu domu, to grube przegięcie. Odpowiedź na pytanie zamknięte („Jak było?) opanowały do perfekcji („Fajnie”). Pytania otwarte („Co przyjemnego dziś się wydarzyło w szkole?”) też dawno temu zhakowały (W szkole? Przyjemnego? Zwariowałaś, mamo?).

Jak zwalczyć w sobie nawyk pytania, jak było, gdy tylko nasza pociecha stanie w progu domu? Jeśli jesteś w domu i nie potrafisz się powstrzymać, zaplanuj na ten moment coś ważnego w pracy, odbierz telefon od robota wciskającego fotowoltaikę, idź pod prysznic albo odpowiednio wcześnie zacznij czytać wciągającą powieść. Jeśli nie ma cię w domu, wygrywasz. A jeśli nie satysfakcjonują cię te wskazówki, po prostu uciesz się na widok swojego dziecka, przytul je, uśmiechnij się do niego, powiedz coś miłego w rodzaju „Fajnie, że jesteś” i zajmij się swoimi sprawami.

No, ale informacje to rzecz kluczowa, a czasem sprawa snu lub jego braku (vide memy o zielniku albo bloku technicznym). Jak więc sprawić, żeby nasze dziecko jednak opowiedziało coś o szkole i nie skazywało nas na zbieranie plotek z trzeciej ręki, by być z życiem klasy na bieżąco? Jest jeden bardzo kontrowersyjny sposób: polega na tym, by usiąść sobie na kanapie i ostentacyjnie robić nic, zostawiając telefon i inne inteligentne przeszkadzacze w drugim pokoju. Wtedy jest nadzieja, że znikąd pojawi się twoje dziecko i walnie jakimś zgrabnym a treściwym komunikatem na temat wrednej nauczycielki, wkurzającej koleżanki albo niesprawiedliwie postawionej oceny – i już masz punkt wyjścia do pociągnięcia tematu szkoły bez blokującego pytania „No to jak dzisiaj było?”.

Nie przejmuj się tak

To tylko szkoła. Każdy musi przez to przejść i nigdy nie jest to w stu procentach świetne, pełne materiału do dobrych wspomnień doświadczenie. Bywają złe dni, nudne dni, smutne dni i wkurzające dni, a jak się do tego jest takim na przykład nastolatkiem rozhuśtanym emocjami jak statek w czasie sztormu, szkoła najczęściej bywa przykrą koniecznością i nasze przejmowanie się ani tu nie pomoże, ani niczego nie osłodzi.

Dlatego naśladuj mistrzów stoicyzmu. Wpada z krzykiem – kochaj. Wpada z uśmiechem – kochaj. Do nocy siedzi nad projektem z angielskiego – podrzuć czekoladę. Zaspało na sprawdzian z chemii – nie drzyj się tak, na litość, bo sąsiedzi jeszcze śpią i w zemście sprawią, że trafisz do lokalnego zestawu urban legend. Górka czy dołek, pierwsza klasa czy matura, to nie jest twoje życie i twoje emocje dorzucane do dziecięcych naprawdę nie polepszają niczego. Jasne, masz wychować, dać narzędzia do przeżycia i umiejętności do ogarniania się jak na dorosłego przystało – ale tego procesu nie da się przyspieszyć kazaniami o odpowiedzialności i innych takich. Co więcej, za dużo przejmowania się ma spore szanse sprawić, że twoje dziecko szybko wykona sobie koszulkę z napisem „wszystko mi jedno, matka się za mnie przejmuje”.

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

Skądś to znamy, ale jak niby ma pasować do września, szkoły i naszych dzielnych uczniów? No więc pasuje jak ulał, bo człowiek zajechany robotą to nie jest wzór mądrego człowieczeństwa. Jasne, istnieją okresy wzmożonego wysiłku, w którym świątek, piątek czy niedziela trzeba robić, bo inaczej wszystko przepadnie: ale są one nieliczne.

Więc daj sobie i dziecku odpocząć. Nie tylko w niedzielę. Nie ganiaj jak kot z pęcherzem na tysiąc zajęć dodatkowych (chyba, że w ten sposób chcesz się delikwenta pozbyć z pokładu i cieszyć się ciszą oraz spokojem). Nie oczekuj piątek i szóstek za cenę ślęczenia i wkuwania, nie szantażuj, że zabierzesz telefon, jak nie pójdzie na dodatkowe szachy, zajęcia z gitary i kurs szydełkowania.

Daj mu odpoczywać. I sam też odpoczywaj. W taki sposób, jak lubisz najbardziej. Preferowane okoliczności to oczywiście sprzyjające okoliczności przyrody i zajęcia wspierające budowanie relacji. Należą do nich na przykład robienie grilla albo pizzy, włażenie na Mogielicę albo oglądanie meczu [tu wstaw własne]. Nie należą do nich siedzenie na jednej kanapie, każdy ze swoim smartfonem w ręce, i wsiąkanie w oddzielne bańki nie mające ze sobą żadnego połączenia.

Pozwól zmienić zdanie

My, dorośli, mamy jedną niewiarygodnie głupią cechę: od dzieci, które mało w życiu doświadczyły, oczekujemy mądrości starców i podobnego do nich podejmowania niezachwianych wyborów na wieki, albo przynajmniej do końca tego roku szkolnego. Zapisało się na kółko teatralne, ale wbiła tam duża grupa niefajnych ludzi z klasy równoległej, na której twoje dziecię ma cichą alergię? Nie zmuszaj, by konsekwentnie chodziło, skoro się zapisało, gdy już dyskretnie ocenisz, w czym rzecz.

Jasne, nie pozwalaj się za łatwo poddawać, ale zanim palniesz znowu przydługą gadkę o tym, jaka to konsekwencja jest w życiu kluczowa i jak zmienianie zdania źle o człowieku świadczy, zrób szybki rachunek sumienia z książek, które planowałeś przeczytać i leżą na stosiku hańby, z kursów online, które kupiłaś i zapomniałaś już nawet tego, jak się nazywały, nie mówiąc już o platformie do logowania, z tych obietnic, że od jutra biegam i nie jem ciastek – albo po prostu sprawdź aktywność swojej karty multisport. A potem wyluzuj. Że niby dziecko ma więcej czasu i może ćwiczyć wytrwałość, chodząc na zajęcia, które miały być fajne, ale okazały się rozczarowaniem? Jaaaasne. To na pewno świetnie je zachęci. Ciebie by zachęciło, prawda?

Z przymrużeniem oka, a może wcale nie

Uwaga: wszystkie te rady należy potraktować z przymrużeniem oka. Nie były konsultowane ze specjalistą i mogą powodować niekontrolowany przypływ radości oraz inne skutki uboczne, za który autorka nie bierze odpowiedzialności. Choć kto wie, może niektóre sugestie warto sobie jednak choć troszkę przemyśleć? Dla dobra naszych dzieci, naszego budżetu (terapia kosztuje!), albo przynajmniej dla naszego własnego, rodzicielskiego, miłego spokoju ducha?

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pięć rad z przymrużeniem oka dla rodziców na początek szkoły
Komentarze (1)
PR
~Ppp Rrr
4 września 2023, 16:10
Pełna zgoda co do pytania "jak tam w szkole". Rodzicowi nie robi to żadnej różnicy, czy dowie się tego natychmiast, czy za godzinę. Pomijając fakt, że pewnych rzeczy w ogóle nie musi, a nawet nie powinien wiedzieć. Pozdrawiam.