Tworzy lalki bez rąk czy nóg. Dzieciom, które je otrzymują, nie schodzi uśmiech z twarzy

Lalki, które tworzy, zdecydowanie różnią się od tych, które widujemy w sklepowych witrynach. Niektóre nie mają rąk ani palców, inne nóg, a jeszcze inne pokryte są ciemnymi plamami czy znamionami. Te niezwykłe maskotki Amy Jandrisevits szyje na podobieństwo równie niezwykłych dzieci. Mają im pomóc odnaleźć się w świecie, który często daje im do zrozumienia, że coś jest z nimi nie tak.
– Trudno powiedzieć dziecku: 'Jesteś piękny taki, jaki jesteś', a jednocześnie dać mu do zrozumienia, że nigdy nie zobaczy lalki, która wygląda jak ono. Chciałam to zmienić – mówi Amy Jandrisevits.
Zanim rozpoczęła działalność, była pracowniczką socjalną i wspierała rodziny dzieci zmagających się z chorobami zagrażającymi życiu. W terapii często wykorzystywała lalki, pomagając w ten sposób dać najmłodszym nadzieję i pokonać lęk. Zauważyła jednak, że idealnie wyglądające zabawki wysyłały dzieciom bolesny przekaz: "Jesteś inny. Coś jest z tobą nie tak".
Wyświetl ten post na Instagramie
Amy postanowiła to zmienić i rozpoczęła projekt "A Doll Like Me". Szyje lalki, które pomagają dzieciom z różnymi defektami ciała zobaczyć, że są piękne i wyjątkowe, czyli dokładnie takie, jakie są.
– Choroby nowotworowe dzieci poruszają do głębi - i słusznie. Każdego roku przed Bożym Narodzeniem dostawaliśmy wiele darowizn, w tym lalki. Pamiętam, jak niezręcznie się czułam, wręczając dziecku bez włosów lalkę z bujną fryzurą. Utrata włosów to dla dziecka i otoczenia widoczny znak, że przechodzi przez leczenie - a my dawaliśmy im lalki z idealnymi lokami. To wydawało się niewłaściwe – mówi Amy Jandrisevits i zaznacza, że lalki idealnie sprawdzają się w terapii, jednak dzieci powinny zobaczyć w nich odbicie siebie samych.
Jej przygoda z projektem "A Doll Like Me" rozpoczęła się cztery lata temu. – Pewnego dnia odezwała się do mnie kobieta, której córka właśnie przeszła amputację nogi. Zapytała, czy mogłabym stworzyć dla niej lalkę. Nigdy wcześniej nie myślałam o tworzeniu lalek z różnicami kończyn, ale to przecież ma absolutny sens, prawda? Uszyłam lalkę dla tej dziewczynki, a jej mama skontaktowała mnie z dwiema organizacjami prowadzonymi przez inne mamy, które zachęciły mnie, bym zaistniała w mediach społecznościowych. Tak powstała strona "A Doll Like Me" - "Lalka jak ja" – opowiada Amy, której maskotki przypominają Raggedy Ann, lalkę stworzoną przez amerykańskiego pisarza Johnny'ego Gruelle.
Wyświetl ten post na Instagramie
Projekt okazał się sukcesem i w ciągu zaledwie dwóch miesięcy Amy dostała około 200 zamówień. Z czasem zaczęli się do niej zgłaszać rodzice dzieci z albinizmem, bliznami czy innymi defektami ciała.
– Lalki nie są tylko zabawkami terapeutycznymi - one są realnym, fizycznym dowodem na to, że "jesteś doskonały dokładnie taki, jaki jesteś". Moim ostatecznym celem jest zrealizowanie każdego zamówienia na lalkę - i żeby żadna rodzina nie musiała za nią płacić – wyznaje Amy Jandrisevits.
Źródło: gofundme.com / tk
Skomentuj artykuł