Choć w domu Łyjaków nie brakowało pieniędzy ani wykształcenia - oboje rodzice byli architektami - brakowało tego, co najważniejsze: emocjonalnego wsparcia.
- Zamiast rozmowy i zrozumienia, dostawałam awantury i kary - opowiada Olga.
Jednym z najbardziej traumatycznych wydarzeń była reakcja rodziców na próbę podzielenia się dramatycznym przeżyciem:
- Na głównej ulicy w Radomiu zaczepił mnie pedofil. Gdy powiedziałam o tym rodzicom, zamiast wsparcia dostałam reprymendę.
Kolejne ciosy spadały w najbardziej wrażliwych momentach dzieciństwa. Na konkursie tanecznym usłyszała, że „inna dziewczynka była lepsza”. Po swoim występie podczas Pierwszej Komunii Świętej dowiedziała się, że „słoń jej na ucho nadepnął”. Nigdy nie była wystarczająco dobra, choć robiła wszystko, żeby zadowolić rodziców.
Cicha eskalacja bólu
Krytyka i brak akceptacji sprawiły, że jako nastolatka wpadła w anoreksję.
- Chciałam być doskonała, bo tylko to zwracało uwagę rodziców. Nienawidziłam siebie i czułam, że równie dobrze może mnie nie być - wyznaje.
Przy wzroście 167 cm ważyła 45 kg. W pewnym momencie była tak wyniszczona, że trafiła na granicę życia i śmierci. Pobyt w szpitalu był paradoksalnie jednym z najpiękniejszych momentów jej życia, ponieważ rodzice, choć na chwilę, skupili na niej swoją uwagę.
- To straszne, że musiałam doprowadzić się do takiego stanu, by poczuć ich troskę - przyznaje.
Nowe traumy
Po wyjściu ze szpitala zamiast terapii trafiła do ośrodka wychowawczego dla trudnej młodzieży.
- To był koszmar. Byłam tam z dziewczynami, które piły, ćpały, kradły. Leczenie polegało na karmieniu chlebem z masłem i odcięciu od rodziny - wspomina.
Kiedy rodzice zdecydowali się na „profesjonalną pomoc”, los ponownie okazał się dla niej okrutny. Terapeutą wybranym dla Olgi był Andrzej Samson - później skazany pedofil.
Góry jako terapia
Przez kolejne lata walczyła z bulimią. Przełom przyszedł dopiero w dorosłym życiu, gdy Olga odnalazła pasję w bieganiu.
- Gdy biegam, jestem wolna. Robię coś dla siebie, a nie po to, by zdobyć akceptację - mówi.
Góry stały się jej azylem i polem do samorealizacji. Biegając po graniach Tatr, nie tylko mierzyła się z ekstremalnymi warunkami, ale też pokonywała własne lęki.
Pokonanie Wielkiej Korony Tatr w czasie 40 godzin i 56 minut było dla niej wydarzeniem przełomowym.
- Bałam się samotności w nocy na grani, ale gdy już tam byłam, czułam spokój i szczęście - opowiada.
Silna dzięki przeszłości
Olga nie ukrywa, że trudne doświadczenia ukształtowały jej siłę. Góry pozwalają jej czerpać satysfakcję z pokonywania własnych ograniczeń i lęków.
- Jeśli czegoś się boję, ale jednocześnie bardzo mi na tym zależy, to znaczy, że muszę spróbować.
Nadzieja na przyszłość
Olga Łyjak nieustannie stawia sobie nowe cele. Zarówno sportowe, jak i osobiste. Po latach nauczyła się wybaczać i patrzeć z dystansem na przeszłość.
- Jeśli odważę się zajrzeć na drugą stronę ciemnej grani, mogę odnaleźć więcej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam.
Źródło: kobieta.wp.pl / jh
Skomentuj artykuł