W Rosji wszystko jest podporządkowane państwu - nawet za cenę życia ludzi

W Rosji wszystko jest podporządkowane państwu  - nawet za cenę życia ludzi
Fot. PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Rosja jest typem państwa hegemona, istniejącym dla samego siebie, a nie po to, żeby służyć obywatelom dla ich rozwoju i dla polepszenia ich warunków życia. Ma się rozwijać za wszelką cenę, nawet za cenę ludzkiego życia - mówi rosjoznawca Marcin Więckowski.

Kamil Babuśka: Na stadionie Łużniki w Moskwie i wokół niego pojawiło się kilkaset tysięcy ludzi, by posłuchać wystąpienia Władimira Putina. Jak należy odbierać to wydarzenie? Zwykli Rosjanie są za wojną na Ukrainie?

Marcin Więckowski: - Z jednej strony wiemy, jak tego typu eventy są organizowane w Rosji. Widzimy przed każdymi wyborami paralmentarnymi czy prezydenckimi, że urzędnicy rosyjscy są „zwożeni” z całego kraju autobusami do Moskwy. W zasadzie to jest ich zadanie służbowe. Powszechne jest też zjawisko płacenia po prostu ludziom z ulicy za udział w takich wydarzeniach.

Na Łużnikach pojawiły się np. flagi dokładnie w tym samym rozmiarze, więc nie ulega wątpliwości, że było to wydarzenie do jakiegoś stopnia reżyserowane. W Rosji po prostu zawsze tak się to robiło.

Inną ważną kwestią jest natomiast skala tego zjawiska, tego co widzieliśmy na zdjęciach przede wszystkim z błoń, czyli z obszaru otaczającego stadion. Te zdjęcia nie budzą podejrzeń co do ich autentyczności, wydaje się więc, że część uczestników musiała się tam pojawić z własnej woli - po prostu tych ludzi było tam za dużo.

Co więcej, takie wydarzenia pasują w jakimś stopniu do rosyjskiej mentalności, do organizacji ich życia społecznego. Rosjanie bardzo lubią takie wydarzenia masowe.

"Prowojenny" wiec na Łużnikach stoi w dużym kontraście do zdjęć, które oglądaliśmy po 24 lutego w Petersburgu, czy na placu Czerwonym w Moskwie, gdzie Rosjanie protestowali przeciw wojnie na Ukrainie. W Polsce media zachęcały, by oddzielać politykę Władimira Putina od podejścia obywateli tego kraju. Jakie były faktyczne rozmiary sprzeciwu Rosjan wobec działań ich prezydenta?

- Żyjemy w takich czasach, w których dużą popularnością cieszą się postulaty zjednoczeniowe. Nie cieszą się u nas natomiast popularnością wypowiedzi skierowane przeciwko całej grupie narodowościowej, etnicznej. Po doświadczeniach obu wojen światowych, Holokaustu, odruchowo wzbraniamy się przed stygmatyzacją dużych grup ludzi, boimy się tego po prostu.

Dlatego właśnie, kiedy dzieje się nawet coś takiego jak wojna, to podkreślamy, że to nie jest wojna narodu tylko dyktatora. Dokładnie to samo było w przypadku konfliktu w Iraku.

Protesty antywojenne odbyły się w największych rosyjskich miastach. One były jednak nieliczne. Liczyły kilkaset osób, "w porywach" do tysiąca na największych zgromadzeniach. Dla zobrazowania - Moskwa liczy 12 milionów mieszkańców.

Trzeba jednak brać pod uwagę, że wielu ludzi boi się brać udziału w takich protestach, bo wiąże się to z narażeniem na przeróżne szykany i represje. Obecnie osiągnęły one już poziom totalitarny - za szerzenie tzw. dezinformacji na temat sytuacji na froncie, można trafić na 15 lat do więzienia.

Opozycjoniści są szykanowani w Rosji od dekad, więc z całą pewnością gdyby nie taki, a nie inny nastrój polityczny, to więcej ludzi brałoby udział w protestach antywojennych, a w protestach "prowojennych” uczestniczyło by ich mniej. Mimo wszystko faktyczna dysproporcja jest straszna.

Moje wnioski, w związku z tym są niestety bardzo pesymistyczne. Skłaniam się w tej chwili ku stwierdzeniu, że nastroje w rosyjskim społeczeństwie są bardziej "prowojenne" niż "antywojenne".

"Rosyjska dusza"

Co różni mentalność Rosjan od mentalności zachodniej? Uważamy np., że nas cechuje pewien indywidualizm, a ich "poczucie zbiorowości"?

- Ludzie, którzy poznają Rosję, jej kulturę, fascynuje pojęcie, które pojawia się w kontekście tego kraju - "rosyjska dusza”. Czym ona jest? Według mnie, jest to rodzaj takiego konstruktu, który wyniknął z tego, że po pierwsze Rosja różni się od nas, należy do innego kręgu cywilizacyjnego niż Europa Zachodnia, kręgu cywilizacji łacińskiej, więc ta inność skłania nas do takich poszukiwań. Po drugie bierze się to z jej geograficznej niedostępności, która nawet teraz bardzo daje się we znaki – Rosja jest daleko, jest krajem olbrzymim.

Poza tym pojęcie "rosyjskiej duszy” wynika z lenistwa. Wymyśliliśmy sobie po prostu takie sformułowanie, które usprawiedliwia czasami naszą niedokładność w badaniach, albo niechęć dochodzenia przyczyn różnic pomiędzy nami a Rosjanami.

Rosjanie to megalomani? Widać w nich nieprawdopodobne przywiązanie do tego, co ich i niechęć do tego co "zachodnie", czyli często wrogie.

- Ja postrzegam Rosję jako część cywilizacji turańskiej. Podążam śladami Feliksa Konecznego, krakowskiego historyka i myśliciela. To właśnie on zwracał uwagę na różnice pomiędzy poszczególnymi cywilizacjami.

Koneczny podzielił świat na siedem cywilizacji. Polska jest oczywiście poprzez chrzest w obrządku łacińskim zaliczana do cywilizacji zachodniej. Rosja natomiast należy do cywilizacji turańskiej, zwanej też „cywilizacją stepów”.

Rosjanie i ich cywilizacja

Jakie są różnice między tymi cywilizacjami?

- Różne jest podejście do człowieka, państwa. W cywilizacji łacińskiej to państwo ma służyć człowiekowi. W cywilizacji turańskiej jest na odwrót - to człowiek służy państwu. Państwo nic nie ma do zaoferowania człowiekowi, jest hegemonem, któremu trzeba służyć bezgranicznie, bez oceny moralnej.

W cywilizacji łacińskiej każdy człowiek ma prawo do oceny tego, co się dzieje w państwie i społeczeństwie. Np., gdy krajem rządzi dyktator, to trzeba poczynić stosowne środki ku temu, żeby tego dyktatora odsunąć od władzy, w żadnym wypadku nie wykonywać jego poleceń.

W przeszłości bywało z tym różnie, Niemcy bezwzględnie należą do kręgu cywilizacji łacińskiej, ale wiadomo jak tam było z wykonywaniem rozkazów.

Oczywiście nawet sam Koneczny nie ukrywał, że jest to operowanie na pewnym poziomie teorii, ale jednak zdecydowanie więcej przejawów takiego nieposłuszeństwa obywatelskiego, postaw sprzeciwu wobec władzy, postaw rewolucyjnych, nawet niesłusznych czasami, jest na zachodzie, niż na wschodzie. W Rosji rewolucje zdarzają się niezwykle rzadko, a jak już, to są sterowane z zewnątrz, tak jak np. rewolucja bolszewicka, która finansowana była przez wywiad wojskowy Cesarstwa Niemieckiego.

Rosja jako przedstawiciel cywilizacji turańskiej jest państwem hegemonem, istniejącym dla samego siebie, nie po to, żeby służyć obywatelom dla ich rozwoju i dla polepszenia ich warunków życia. Ma się rozwijać za wszelką cenę, nawet cenę ludzkiego życia.

Ludzie wychowani w tym kręgu cywilizacyjnym są uczeni od dziecka, że państwo jest celem nadrzędnym: "bo my mamy czołgi, gaz, ropę, bo nas się boi świat". To jest myślenie typowo "stepowe", "turańskie", do dzisiaj nic się z tego nie zdezaktualizowało, od czasu jak to opisywał Koneczny.

Na Rosję narzucono wiele sankcji, w wyniku, których jakość życia mieszkańców tego kraju spada. W perspektywie długoterminowej ogromny kryzys gospodarczy zmieni myślenie Rosjan?

- Nie zmieni. Rosjanie są nadal społeczeństwem przemysłowym, które jest w stanie znieść o wiele więcej niż społeczeństwa poprzemysłowe, jak nasze... Transformacja co prawda rozpoczęła się w latach 2000., jednak do dzisiaj nie została przeprowadzona. Dużą gałąź rosyjskiej gospodarki stanowi wydobycie surowców. Rosja jest oczywiście z tego znana na świecie. Dla rosyjskiego społeczeństwa jest to bardzo niekorzystne, bo to już mocno przestarzała forma gospodarki.

W Rosji do tej pory istnieją, tak jak w czasach sowieckich, jak nawet w czasach carskich, miasta przemysłowe, które były budowane pod fabrykę, albo kopalnię. Jeśli w tej kopalni skończy się surowiec, który tam jest wydobywany, to miasto będzie musiało zostać opuszczone, ludzie będą zmuszeni stamtąd wyjechać.

Przykładem jest Norylsk, słynne, rosyjskie miasto na północy. Jest ono strasznie zanieczyszczone, a średnia długość życia wynosi pięćdziesiąt kilka lat. Jest to miasto żyjące tylko i wyłącznie z fabryk, z przemysłu, dosłownie jak w XIX wieku.

Ta przestarzała forma organizacji życia społeczno-gospodarczego przekłada się też na myślenie Rosjan. Społeczeństwa przemysłowe są bardziej gotowe do wyrzeczeń, do ponoszenia ofiar.

W latach 90 XX w. Rosja przeżywała ogromną zapaść. Czy ta sytuacja może się powtórzyć?

- Jest to całkiem prawdopodobne. W latach 90, podobnie jak i teraz nastąpiła izolacja Rosji od Zachodu, wówczas po wojnie w Afganistanie. Wtedy rubel był nic nie warty, teraz też. Ludziom po pół roku nie wypłacano pensji, wiele rodzin żywiło się tylko tym, co zebrały z ogródków działkowych. Dzisiaj zanosi się na to samo. Skoro przeżyli wtedy, to dadzą radę i teraz.

Ukraina jest na "rozdrożu cywilizacyjnym"

Paradoksalnie Ukraina obecnie pokazuje cechy, które przypisuje się Rosji. Solidarność poświęcenie się dla państwa. Jednocześnie występują w nich potężne dążenia do świata zachodniego.

- Ukraina jest w tej chwili na pewnym "rozdrożu cywilizacyjnym”. Z jednej strony ma dużo cech wspólnych z cywilizacją bizantyjską, z której czerpała także Rosja, z drugiej strony posiada nieporównywalnie większe wpływy zachodnie niż jej aktualny agresor, głównie dzięki spuściźnie Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Choć pod względem obyczajowym Ukraina jest krajem dalekim od Zachodu, to jednocześnie zachowała to, co dobre w starej cywilizacji łacińskiej, czyli etos poświęcenia, i to poświęcenia w słusznej sprawie.

Ukraińcy potrafili się poświęcić i robią to cały czas. Ukraina przez 30 lat swojej niepodległości żadnego kraju nie zaatakowała, Ukraińcy poszli walczyć w słusznej sprawie. W przeciwieństwie do turańskiej Rosji nie napadają na inne kraje. Potrafią zaryzykować życiem w obronie wartości i nie są tak infantylni i niedojrzali, jak wielu zachodnich polityków, których działania dzisiaj obserwujemy.

Ukraińcy łączą to, co dobre w Zachodzie i to, co dobre we Wschodzie. Można powiedzieć, że są aktualnie obrońcami normalności.

 

Marcin Więckowski jest rosjoznawcą, publicystą magazynu Polonia Christiana oraz portalu PCh24.pl.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Zbigniew Parafianowicz

Wojny, do których państwa wolą się nie przyznawać

Kim są osławione rosyjskie zielone ludziki i kto nimi dowodzi? Do czego posuwają się najemnicy walczący w Syrii, Libii i na wschodzie Ukrainy? Kto destabilizuje sytuację w...

Skomentuj artykuł

W Rosji wszystko jest podporządkowane państwu - nawet za cenę życia ludzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.