Włoskie Paestum - najpiękniejsza riwiera

Paestum (fot. Jan Gać)
Jan Gać / "Posłaniec"

Wędrując swego czasu śladami św. Pawła Apostoła z Jerozolimy do Rzymu, zatrzymałem się w Paestum, w starożytnym mieście nad Morzem Śródziemnym, położonym nieco na południe od Salerno. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Apostoł Narodów nigdy tam nie dotarł, bo jako więzień płynął tuż obok w drodze z Malty do portu w Puteoli. Ważna dla mnie była ta okoliczność, iż starożytne miasto pozwoliło mi niejako wniknąć w atmosferę świata, w którym Paweł żył, świata grecko-rzymskiego. Bo trudno znaleźć w całej Italii bardziej monumentalny zespół starogreckich budowli, zachowanych w tak dobrym stanie, i to jedna obok drugiej. Można spacerować po kamiennym pawimencie ze śladami kół po ciężkich wozach na całej długości cardo i zmierzającego do Porta Marina decumanus. Jest dobrze zarysowane forum z kolumnadą i macellum, gdzie handlowano rybami, są publiczne urządzenia miejskie, jak amfiteatr, buleuterion, czyli gmach posiedzeń rady miejskiej, i o podobnym przeznaczeniu budynek curii, jest gimnazjon do ćwiczeń sportowych i są łaźnie publiczne. Wszystko to dosłownie tonie w szpalerach oleandrów obsypanych kwieciem na biało i różowo, może w nawiązaniu do sławnych w starożytności róż kwitnących dwa razy w roku, podziwianych i wychwalanych przez antycznych poetów.

Otoczone prawie pięciokilometrowym murem miasto jest dwukulturowe, greckie i rzymskie. To, co zachwyca w Paestum najbardziej, to świątynie greckie, wznoszone krótko po osiedleniu się na włoskim wybrzeżu kolonistów z Sybaris w okresie wielkiej kolonizacji, czyli po VII w. p.n.e. Rzymianie, którzy zajęli miasto w 273 roku p.n.e., uszanowali dorobek i spuściznę przewyższających ich kulturą mieszkańców. Zdobywcy nie musieli udawać się do Grecji właściwej, by czerpać stamtąd wzory do swego budownictwa. Mieli je pod ręką, w miastach Wielkiej Grecji, czyli na włoskim wybrzeżu zasiedlonym od wieków przez przybyszów znad Morza Egejskiego.

Trzy świątynie Paestum w niczym nie ustępują tym z ateńskiego Akropolu: są podobnie dostojne, symetryczne, harmonijne i pełne surowego majestatu stylu doryckiego. Wzniesiono je jako klasyczne peryptery, czyli budowle otoczone z czterech stron pojedynczym rzędem kolumn. Największa, dedykowana Posejdonowi, kojarzonemu przez Rzymian z Neptunem, posiada po 16 kolumn po bokach i po 6 od frontu i z tyłu. Świątynia Hery, najbardziej kompletna, jest o dwie kolumny krótsza. Najmniejszą, choć równie harmonijną, jest świątynia Ceres, przypisywana Atenie.

Założone na osi wschód-zachód starożytne świątynie doskonale nadawały się na kościoły chrześcijańskie. Wystarczyło wygospodarować przy wschodniej ścianie pomieszczenie na ołtarz i zamurować prześwity między kolumnami, by mogły pełnić funkcję liturgiczną zgodnie z wymogami chrześcijaństwa. To narodziło się przecież w świecie antycznym i zostało uznane za religię równoprawną w Imperium Rzymskim na mocy edyktu z 313 roku, wydanego przez cesarza Konstantyna Wielkiego w Mediolanie. Religia pogańska przeżywała podówczas głęboki kryzys jako zbyt płytka i naiwna, nie będąca w stanie zaspokoić ludzkich potrzeb w poszukiwaniu sensu życia i w udzieleniu odpowiedzi na pytania natury eschatologicznej. Nie mogła poradzić sobie z tymi problemami również filozofia. Przed chrześcijaństwem, które wystąpiło z nowym i świeżym spojrzeniem na odwieczne zagadnienia, otworzył się niezmierzony obszar oddziaływania. W miarę przeobrażania się świata pogańskiego w chrześcijański, również pogańskie świątynie przechodziły na własność chrześcijan. Może tym należy tłumaczyć brak w niektórych miastach, takich jak Paestum, nowo wznoszonych bazylik chrześcijańskich w IV i V wieku. Paestum wcześnie przyjęło chrześcijaństwo i takim pozostawało do IX wieku, kiedy to mieszkańcy opuścili swoje miasto zrujnowane przez Saracenów i dotknięte malarią na skutek zabagniania terenu wokół rzeki Silaris, nad którą leżało.

W miejscowym muzeum zgromadzono pokaźną kolekcję kamiennych sarkofagów. Nie są greckie ani rzymskie, lecz lukańskie, i pochodzą z końca V w. p.n.e., kiedy miasto zajęli Lukanowie, którzy osiedlili się między Grekami. Owi półdzicy górale z leśnych ostępów południowego Apeninu, nabrawszy nieco ogłady, tak jak Grecy zaczęli grzebać swych zmarłych w kamiennych grobowcach podobnych do gigantycznych sarkofagów. To, co najbardziej zastanawia, to pozostawione wewnątrz sarkofagów malunki, których temat nie ma nic wspólnego z wiarą w życie pozagrobowe. Jakby i po śmierci hołdowano doczesności, przedstawiając jeźdźców na koniach, wojowników w śmiertelnym zmaganiu, mocujących się zapaśników, pary w miłosnym zespoleniu, fletnistów, pląsających tancerzy, uczty pijackie kończące się orgiami homoseksualnymi. I czemu to wszystko miało służyć? Przecież po złożeniu zmarłego do sarkofagu nikt, wraz z nim samym, nie miał już więcej oglądać tych malowideł, wykonanych niekiedy ręką niewprawną w sztuce malowania. Na 250 lat przed uznaniem chrześcijaństwa wkraczał w ten dekadencki i zagubiony świat Paweł Apostoł, a z nim setki podobnych mu entuzjastów Dobrej Nowiny, by przeorać całe to pogaństwo i nadać mu nowy wymiar religijny, zbudowany na optymizmie wiary w zmartwychwstanie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Włoskie Paestum - najpiękniejsza riwiera
Komentarze (1)
T
ter
29 grudnia 2010, 13:32
Tak ,tak ,siostra Topesto