Czy czeka nas upalna apokalipsa?

Czy czeka nas upalna apokalipsa?
(fot. Piyaset / shutterstock.com)

Srogą zimą, gdy temperatury schodzą sporo poniżej zera, odzywają się sceptycy. "Globalne ocieplenie... He, he..." - mówią. Upały i deszcze powodujące lokalne podtopienia, takie jak w tym roku, zamykają im na chwilę usta.

Tegorocznym latem fale gorącego powietrza znad Afryki przelewały się nad Europą i Polską. Europejski rekord gorąca z 1977 roku z Aten (48 stopni Celsjusza) nie został pobity, ale było blisko. Zresztą, nie ma co opowiadać. Każdy odczuł tę falę na swoim ciele. Jakie było zdziwienie mojej kuzynki z Australii, gdy przemierzała rozpalone żarem z nieba Krakowskie Przedmieście. Takiego, australijskiego, gorąca w Polsce się nie spodziewała. Wyjątkowo upalnie było w tym roku też w Kanadzie, w Stanach Zjednoczonych, w Japonii, w Algierii. Efektem są susze niszczące uprawy (w Polsce niepełne jeszcze szacunki strat rolników to ponad 2 miliardy złotych), pożary (jak ten w Szwecji, gdzie walczyć z ogniem pojechali polscy strażacy, i w Grecji), powodzie i straty w ludziach - upałów nie wytrzymują osoby starsze i chore.

Fakty dla wątpiących

Temperatura na świecie (globalnie) wzrosła już o 1 stopień Celsjusza w porównaniu do ery przedprzemysłowej i rośnie o 0,2 stopnia co dekadę. W tym tempie wzrost o 1,5 stopnia osiągniemy (choć przecież żaden to sukces) w 2040 roku. Większość naukowców uważa, że za globalne ocieplenie odpowiada człowiek: gazy cieplarniane (emitowane przez naszą działalność) blokują oddawanie ciepła poza ziemską atmosferę. Ilu naukowców tak sądzi? 1300 z całego świata, pracując niezależnie od siebie w projekcie ONZ, oceniło, że na 95 procent za ocieplenie klimatu w ostatnich 50 latach odpowiada przede wszystkim człowiek. Zainteresowanym polecam wizualizacje na stronie NASA dotyczące temperatury na Ziemi, emisji dwutlenku węgla i wzrostu poziomu wody. Projekcja dotycząca Europy Północnej może być szczególnie interesująca, bo na mapie widać fragmenty obszaru Polski zalane wodą topniejącego lodu Grenlandii.

Oczywiście są tacy, którzy odpowiedzialności człowieka będą zaprzeczać lub ją umniejszać. Mają swoje powody. Ekologia to temat polityczny. Zobowiązania państw do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych wiążą się z koniecznością przejścia ze spalania węgla na energię jądrową lub zieloną energię - to technologie, którymi dysponują kraje rozwinięte - trzeba je kupić i przesterować rodzimą gospodarkę - i w związku z tym ponieść polityczne koszty takiej decyzji.

Celem Porozumienia Klimatycznego z Paryża jest ograniczenie wzrostu temperatury na Ziemi do dwóch stopni Celsjusza w porównaniu do ery przedindustrialnej. Stawką jest zatrzymanie podnoszenia poziomu oceanów i mórz, pustynnienia obszarów Afryki, a w konsekwencji groźby braku wody i głodu - które zmuszą do ucieczki najpierw mieszkańców Egiptu, znacznych obszarów południowo-wschodniej Azji i Ameryki Południowej. Będą to nowi uchodźcy - do 2050 roku może ich być nawet 250 milionów - takie szacunki podaje część ekspertów. Papież przypomina, że jedna czwarta ludzkości mieszka nad morzem lub w jego pobliżu - większość w metropoliach w strefach przybrzeżnych.

Niektórzy na ekologię wolą więc spuścić zasłonę milczenia. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, wycofując się z paryskiego Porozumienia Klimatycznego, mówił wprost, że chodzi o gospodarczą pozycję jego kraju i pieniądze, czytaj: rywalizację z Chinami - największym emitentem gazów cieplarnianych. Paradoks polega na tym, że Państwo Środka w zieloną energię inwestuje i to dość intensywnie. W ubiegłym roku chińska prasa donosiła, że połowa wytwarzanej energii w Chinach pochodzi ze źródeł odnawialnych, z czego 80 proc. z energii słonecznej. Tyle o politykach i lobbystach przekonujących uparcie, że człowiek nie ma wpływu na zmiany klimatyczne. W kwestiach z tym związanych ufam naukowcom.

Ubodzy z Południa

Powódź w Indiach spowodowana przez sezonowe, monsunowe deszcze ma skalę, której mieszkańcy południowego stanu Kerala nie pamiętają. Ciepła atmosfera wchłania i oddaje więcej wody, powodując gwałtowniejsze i obfitsze ulewy niż do tej pory. W powodzi zginęło ponad 400 osób. Domy o słabej konstrukcji, infrastruktura, brak zabezpieczeń, ale także skutecznego systemu powiadamiania i ewakuacji mieszkańców z zagrożonego terenu - to wszystko wpływa na rozmiar strat: w Indiach, Gwatemali (2018), Peru (2017). Dotyka przede wszystkim ubogich. Bogaty wie więcej, ma środki, by uciec, zmienić dom, pracę. Biedny najczęściej skazany jest na siebie, ewentualnie na pomoc sąsiada, który ma tyle samo co on, czyli niewiele. Czasem nie ma nawet prawa do pamięci o swojej tragedii. To emblematyczne, że w filmie "Niemożliwe" z Naomi Watts i Ewanem McGregorem, opowiadającym o tsunami z 2004 roku, w którym zginęło 230 000 (!) osób, miejscowa ludność stanowi jedynie tło do opowieści o dramacie turystów z Zachodu.

Najwięcej gazów cieplarnianych emituje bardziej rozwinięta i uprzemysłowiona Północ, ale konsekwencje zmieniającego się klimatu najboleśniej odczuwają mieszkańcy tak zwanego Globalnego Południa. Papież w encyklice "Laudato si’" pisze wprost o długu bogatej Północy. "Ziemia ubogich Południa jest bogata i mało skażona, ale dostęp do posiadania dóbr i zasobów w celu zaspokojenia własnych, podstawowych potrzeb jest dla nich zamknięty przez strukturalnie niegodziwy system stosunków handlowych i własności". I dalej: "Trzeba umocnić świadomość, że jesteśmy jedną rodziną ludzką. Nie ma granic ani barier politycznych lub społecznych, które pozwalają nam na izolowanie się, i właśnie dlatego nie ma miejsca na globalizację obojętności".

Ekologiczne nawrócenie

Przechadzając się Krakowskim Przedmieściem z kuzynką z Australii, ubolewałyśmy, że w hostelu, w którym się zatrzymała, nie ma klimatyzacji. Brak klimy - problem ludzi tak zwanego pierwszego świata. Papież Franciszek chce naszą, zachodnią, skoncentrowaną na sobie i swoich potrzebach perspektywę poszerzyć, mówiąc o "ekologicznym nawróceniu" ("Laudato si’"). Pisze o Ziemi jako wspólnym domu i odpowiedzialności za nią, o chrześcijańskiej duchowości, która "proponuje rozwój wstrzemięźliwości i zdolności radowania się, mając niewiele", poczuciu odpowiedzialności za świat i prostych, codziennych gestach przełamujących "logikę przemocy, wyzysku i egoizmu". Zainteresowanych odsyłam do źródła.

Kiedy czytam o "prostych, codziennych gestach", przypominam sobie kolegę z dawnej pracy. Dzięki niemu już dobre 10 lat temu (a może i wcześniej) stanął w redakcji pojemnik na zużyte baterie. Kuba nosił w torbie folię wielokrotnego użytku - nie kupował i nie brał kolejnych w sklepach, do pracy jeździł rowerem, wyłączał klimatyzację i otwierał okna. Wtedy przyglądałam mu się z zadziwieniem. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się zwiastunem dobrych zmian.

Katarzyna Nocuń - dziennikarka, redaktorka. Interesuje się polityką zagraniczną i reportażem

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy czeka nas upalna apokalipsa?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.