Franciszek w USA: Kraj jest wielki, gdy broni wolności
(fot. PAP/EPA/DREW ANGERER)
KAI / mc
Naród może być uznany za wielki, kiedy broni wolności, kiedy krzewi kulturę, która pozwala ludziom "marzyć" o pełnych prawach dla wszystkich, gdy dąży do sprawiedliwości i stara się o sprawy uciśnionych, gdy opowiada się za dialogiem i sieje pokój. Przypomniał o tym Franciszek w przemówieniu podczas wspólnej Sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych na Kapitolu w Waszyngtonie. Papież mówiąc o dziedzictwie kulturowym i duchowym wskazał na czterech wielkich reprezentantów narodu amerykańskiego: Abrahama Lincolna, Martina Luther Kinga, Dorothy Day i Thomasa Mertona.
Całą treść przemówienia Franciszka do Kongresu USA odnaleźć można tutaj.
Franciszek wyraził radość, że może przemawiać przed obu izbami Kongresu USA - "kraju wolnego, ojczyzny dzielnych ludzi" i podkreślił, że sam jest synem tego wielkiego kontynentu, z którego "wszyscyśmy otrzymali tak dużo i za który ponosimy wspólną odpowiedzialność".
Papież przypomniał, że odpowiedzialnością kongresmenów jest umożliwienie, przez działalność ustawodawczą, aby ten kraj rozwijał się jako naród a dążenie do dobra wspólnego jest głównym celem wszelkiej polityki a odnosząc się do ich pracy przywołał postać Mojżesza jako patriarchy i prawodawcy i postaci, która prowadzi nas bezpośrednio do Boga, a tym samym do transcendentnej godności osoby ludzkiej. "Mojżesz zapewnia nam dobrą syntezę waszej pracy: jesteście wezwani, aby chronić, za pomocą prawa obraz i podobieństwo ukształtowane przez Boga na każdym ludzkim obliczu" - powiedział Franciszek.
Zwracając się do "całego narodu Stanów Zjednoczonych" papież z uznaniem mówił o zwyczajnych jego obywatelach, którzy swoimi działaniami rodzą solidarność i tworzą organizacje, które oferują pomocną dłoń ludziom najbardziej potrzebującym, o osobach starszych, które poprzez wolontariat dzielą się swoimi dziejami i swoimi intuicjami, o ludziach młodych, którzy nie dali się wprowadzić w błąd przez fałszywe propozycje i zmagają się z trudnymi sytuacjami, często w wyniku niedojrzałości wielu dorosłych.
W swoim przemówieniu odwołał się do pamięci historycznej narodu amerykańskiego i wskazał na kilku jego wielkich reprezentantów, którzy obchodzą w tym czasie swoje rocznice: Abrahama Lincolna (150. rocznica zamachu), Martina Luther Kinga (50-lecie marszu z Selmy do Montgomery), Dorothy Day i Thomasa Mertona.
Wskazując na Abrahama Lincolna, strażnika wolności, który niestrudzenie pracował, aby `ten naród z pomocą Boga, doczekał się odrodzenia idei wolności` papież przypomniał, że "budowanie wolnej przyszłości wymaga umiłowania dobra wspólnego i współpracy w duchu pomocniczości i solidarności".
W tym kontekście Franciszek wskazał na niepokojącą sytuację społeczno-polityczną współczesnego świata, który stał się miejscem gwałtownych konfliktów, nienawiści i brutalnych zbrodni, popełnianych nawet w imię Boga i religii. "Wiemy, że żadna religia nie jest wolna od form indywidualnych urojeń czy ekstremizmu ideologicznego. Oznacza to, że musimy być szczególnie uważni na wszelki rodzaj fundamentalizmu, czy to religijnego czy też innego rodzaju" - zaznaczył papież i wskazał na konieczność zachowania delikatnej równowagi, by zwalczać przemoc popełnianą w imię religii, ideologii lub systemu gospodarczego, chroniąc równocześnie wolność religijną, intelektualną i swobody indywidualne.
Ojciec Święty przestrzegł przed pokusą upraszczającego redukcjonizmu, który widzi tylko dobro lub zło, sprawiedliwych i grzeszników wskazał na potrzebę przeciwstawiania się wszelkim formom polaryzacji, które dzieliłby świat na te dwa obozy. "Wiemy, że próbując się uwolnić od wroga zewnętrznego, możemy ulec pokusie, aby umacniać wroga wewnętrznego. Naśladowanie nienawiści i przemocy tyranów i morderców jest najlepszym sposobem aby zająć ich miejsce" - przestrzegł Franciszek.
Franciszek wskazał na potrzebę odwagi i inteligencji, aby rozwiązać wiele dzisiejszych kryzysów geopolitycznych i ekonomicznych, które dotykają także krajów rozwiniętych a są skutkami niesprawiedliwych struktur i działań.
Przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych różne wyznania religijne w znacznym stopniu przyczyniły się do budowania i umocnienia społeczeństwa i dlatego "głos wiary powinien być nadal słyszany".
Papież wskazał na potrzebę współpracy w walce o wyeliminowanie nowych globalnych form niewolnictwa, zrodzonych z poważnych niesprawiedliwości, które można pokonać tylko dzięki nowej polityce i nowym formom społecznego konsensusu.
Franciszek przypomniał, że historycznie demokracja jest głęboko zakorzeniona w umysłach Amerykanów. Przywołał słowa z "Deklaracji Niepodległości" Stanów Zjednoczonych z 4 lipca 1776, że "wszyscy ludzie są stworzeni równymi, że są obdarzeni przez swego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami; że do praw tych należą: życie, wolność i dążenie do szczęścia"
Zaznaczył, że polityka musi być w służbie człowieka i nie może być zniewolona przez gospodarkę i finanse oraz budować dobro wspólnoty poświęcając interesy partykularne i w sprawiedliwości i pokoju dzielić się swymi dobrami, interesami, swoim życiem społecznym.
Mówiąc o kolejnym wielkim Amerykaninie Martinie Lutherze Kingu papież przypomniał, że 50 lat temu poprowadził on marsz z Selmy do Montgomery w "ramach kampanii spełnienia swojego "marzenia" zapewnienia Afroamerykanom pełnych praw obywatelskich i politycznych". "To marzenie wciąż inspiruje nas wszystkich. Cieszę się, że Ameryka jest nadal dla wielu krainą `marzeń`" - zaznaczył Franciszek.
Przypomniał, że w minionych wiekach miliony ludzi przybyły do Stanów Zjednoczonych by zrealizować swoje marzenia o budowaniu swej przyszłości w wolności. "My, mieszkańcy tego kontynentu nie boimy się cudzoziemców, ponieważ większość z nas kiedyś była cudzoziemcami" - powiedział papież i wyznał, że mówi to jako syn imigrantów, wiedząc, że wielu z kongresmenów to również potomkowie imigrantów.
Papież zwrócił uwagę, że świat stoi obecnie w obliczu kryzysu uchodźców, na skalę niespotykaną od II wojny światowej także na kontynencie amerykańskim, gdzie tysiące osób doprowadzanych jest do wyruszenia na północ w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich bliskich. "Nie możemy być zaskoczeni ich liczbą, ale raczej musimy ich postrzegać jako osoby, widząc ich twarze i słuchając ich opowieści, starając się zareagować najlepiej jak możemy na ich sytuację. Reagować w sposób, który jest zawsze humanitarny, sprawiedliwy i braterski" - zachęcił Franciszek
Papież przywołał złotą zasadę: "Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!" i w myśl tej maksymy zachęcał abyśmy się starali dla innych o te same możliwości, o jakie staramy się dla siebie. "Jednym słowem, jeśli chcemy bezpieczeństwa, dajmy bezpieczeństwo; jeśli chcemy życia, dawajmy życie; jeśli chcemy szans, zapewniajmy szanse innym. Miara jakiej używamy wobec innych będzie miarą, jakiego czas użyje wobec nas" - mówił Franciszek.
Dalej papież przypomniał, że "złota zasada" przypomina też o odpowiedzialności za ochronę i obronę życia ludzkiego na każdym etapie jego rozwoju. Wezwał do zniesienia kary śmierci na całym świecie, o co apelują w Stanach Zjednoczonych biskupi.
Wspominając wielką Amerykankę służebinicę Bożą Dorothy Day, założycielkę Ruchu Robotników Katolickich papież przypomniał, że jej "działalność społeczna, umiłowanie sprawiedliwości i sprawy uciśnionych inspirowane były Ewangelią, jej wiarą i przykładem świętych".
"Jak wielki postęp osiągnięto w tej dziedzinie w wielu częściach świata! Jak wiele zrobiono w pierwszych latach trzeciego tysiąclecia, aby podnieść ludzi ze skrajnego ubóstwa!" - mówił Franciszek i podkreślił, że w czasach kryzysu i trudności gospodarczych nie wolno zatracić ducha globalnej solidarności. "Walkę z ubóstwem i głodem trzeba prowadzić stale i na wielu frontach, zwłaszcza zaś z ich przyczynami" - powiedział.
Nawiązując szeroko do swojej ostatniej encykliki "Laudato si`" podkreślił, że "właściwe wykorzystanie z zasobów naturalnych, odpowiednie stosowanie technologii oraz wykorzystywanie ducha przedsiębiorczości to istotne elementy gospodarki, która stara się być nowoczesna, integrująca i zrównoważona". Przypomniał, że w encyklice wzywa do odważnego i odpowiedzialnego wysiłku "zmiany naszego kursu" oraz zapobieżenia najpoważniejszym skutkom degradacji środowiska naturalnego spowodowanym przez działalność człowieka. "Jestem przekonany, że możemy coś zmienić i nie mam wątpliwości, że ważną rolę do odegrania mają w tej dziedzinie Stany Zjednoczone oraz ten Kongres" - powiedział.
Mówiąc o kolejnym znaczącym Amerykaninie cysterskim mnichu Tomaszu Mertonie papież zwrócił uwagę, że jest on nadal dla wielu ludzi źródłem inspiracji duchowej i przewodnikiem. Przypomniał, że Merton był przede wszystkim człowiekiem modlitwy, myślicielem, który zakwestionował pewniki swoich czasów i otworzył nowe horyzonty dla dusz i dla Kościoła. "Był także człowiekiem dialogu, promotorem pokoju między narodami i religiami" - podkreślił.
Franciszek wskazał na ciągłą potrzebę dialogu między narodami. Wyraził uznanie dla wysiłków podejmowanych w minionych miesiącach na rzecz przezwyciężenia historycznych różnic związanych z bolesnymi epizodami z przeszłości i podkreślił, że "dobry przywódca polityczny to ten, kto mając na uwadze interesy wszystkich, wykorzystuje chwilę, w duchu otwartości i pragmatyzmu i zawsze woli inicjować procesy niż zajmować przestrzenie".
Zaapelował o zaprzestanie handlu bronią, który jest prowadzony tylko dla pieniędzy. "Pieniędzy, które przesiąknięte są krwią, często niewinną krwią. W obliczu tego haniebnego i karygodnego milczenia naszym obowiązkiem jest zmierzenie się z tym problemem i powstrzymanie handlu bronią" - powiedział papież.
Podsumowując prezentację czworga przedstawicieli narodu amerykańskiego Franciszek powiedział: "Trzech synów i córka tej ziemi, cztery osobistości i cztery marzenia: Lincoln - wolność; Martin Luther King - wolność w pluralizmie i odrzuceniu wykluczenia; Dorothy Day - sprawiedliwość społeczna i praw osób; i Tomasz Merton, zdolność do dialogu i otwartość na Boga".
Franciszek nawiązał do Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii, w którym weźmie udział 26-27 września. "Pragnę, aby podczas mojej wizyty rodzina była tematem powracającym" - powiedział i przypomniał: "Jak istotną rolę odegrała rodzina w budowaniu tego kraju! Jakże godna jest nadal naszego wsparcia i zachęty!"
Wyraził swój niepokój o rodzinę, która jest "zagrożona, być może jak nigdy wcześniej od wewnątrz i z zewnątrz". "Kwestionowane są podstawowe relacje a także same podstawy małżeństwa i rodziny. Mogę tylko podkreślić znaczenie, a przede wszystkim, bogactwo i piękno życia rodzinnego" - powiedział papież.
W kontekście rodziny w sposób szczególny zwrócił uwagę na sytuację na młodych szczególnie zdezorientowanych i pozbawionych celu, uwięzionych w beznadziejnym labiryncie przemocy, wykorzystywania i rozpaczy. "Żyjemy w kulturze, która wywiera na ludzi młodych presję, by nie zakładali rodziny, ze względu na brak perspektyw na przyszłość. Jednak ta sama kultura proponuje innym tak wiele opcji, że również oni są odwodzeni od założenia rodziny" - powiedział papież.
Na zakończenie Franciszek podkreślił: "Naród może być uznany za wielki, kiedy broni wolności, podobnie jak czynił to Lincoln, kiedy krzewi kulturę, która pozwala ludziom "marzyć" o pełnych prawach dla wszystkich swoich braci i sióstr, jak starał się to czynić Martin Luther King; gdy dąży do sprawiedliwości i stara się o sprawy uciśnionych, jak czyniła to swoim niestrudzonym działaniem Dorothy Day, będącym owocem wiary, która staje się dialogiem i sieje pokój w kontemplacyjnym stylu Tomasza Mertona".
Swoje wystąpienie Franciszek zakończył tradycyjnym zawołaniem: "Boże błogosław Amerykę!"
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł