Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Niemiec o sytuacji wokół Ukrainy
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Niemiec Frankiem–Walterem Steinmeierem. Obaj politycy omówili m.in. sytuację wokół Ukrainy. Potwierdzili zdecydowane wsparcie dla obrony integralności terytorialnej i suwerenności tego państwa.
Zgromadzenie Federalne Niemiec wybrało w niedzielę Franka-Waltera Steinmeiera na drugą kadencję prezydenta.
We wtorek doszło do telefonicznej rozmowy Steinmeiera z Andrzejem Dudą. Polski prezydent - jak podały we wtorek służby prasowe KPRP - przekazał swemu rozmówcy gratulacje z okazji wyboru na drugą kadencję i wyraził nadzieję na pomyślne kontynuowanie dotychczasowej współpracy na rzecz rozwoju relacji dwustronnych.
Działania Polski i Niemiec na rzecz pokoju
"Przywódcy poruszyli również kwestię sytuacji bezpieczeństwa w regionie w kontekście obecności wojsk rosyjskich na Białorusi i wokół granicy z Ukrainą. Podkreślili wsparcie dla wysiłków dyplomatycznych na rzecz deeskalacji napięcia wywołanego działaniami Moskwy oraz potwierdzili zdecydowane wsparcie dla obrony integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy" - poinformowano w komunikacie Kancelarii Prezydenta RP.
W zeszłym tygodniu prezydent Duda odbył szereg spotkań i rozmów telefonicznych dotyczących sytuacji za naszą wschodnią granicą, m.in. z przywódcami: USA, Kanady i państw europejskich oraz z sekretarzem generalnym NATO.
Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę; kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania. Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł