Będą nowe regulacje UE dla gazu łupkowego?
Przy KE pracuje grupa robocza badająca wpływ na środowisko wydobycia gazu łupkowego. KE nie wyklucza, że w przyszłości mogą okazać się potrzebne nowe regulacje. Należy być przygotowanym na ewentualne propozycje - powiedział PAP doradca ministra środowiska.
W piątek Generalna Dyrekcja ds. Energii KE opublikowała analizę prawną, z której wynika, że na obecnym etapie nie ma potrzeby tworzenia nowych przepisów UE, jeśli chodzi o poszukiwania gazu łupkowego. Tymczasem w piątek spotkała się w Brukseli grupa robocza ds. środowiskowych aspektów niekonwencjonalnych paliw, w tym gazu łupkowego.
- Myślę, że należy być przygotowanym na ewentualne propozycje (regulacji środowiskowych). Tylko, że tych propozycji na razie nie ma i myślę, że to zajmie wiele miesięcy, zanim się pojawią, jeżeli w ogóle - powiedział PAP po spotkaniu doradca ministra środowiska Maciej Woźniak. - Jeżeli w przyszłości uznamy, że coś wymaga doprecyzowania w prawie, to z pewnością Polska będzie też tym krajem, który będzie chciał się jak najlepiej dostosować do nowych norm, jeżeli one będą potrzebne dla ochrony środowiska - zaznaczył. Zapewnił o otwartości polskiego rządu na dyskusję o nowych regulacjach zwiększających bezpieczeństwo wydobycia gazu łupkowego, jeśli takie okażą się potrzebne, choć - jak zaznaczył - najważniejsze jest to, że obecnie w opinii KE istniejące prawo dobrze chroni środowisko.
Woźniak ocenił, że kraje, które zaostrzają warunki przyznawania koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego lub wręcz wstrzymały ich wydawanie, zachowują się "zbyt ostrożnie". - Zdając sobie sprawę z wczesnego etapu poszukiwań w Europie, zrobiły to w oczekiwaniu na wyniki w innych krajach - powiedział. Dlatego - w jego opinii - to dobrze, że została powołana grupa, gdzie kraje mogą nawzajem się informować.
Zwrócił uwagę, że dopiero niedawno okazało się, iż ponad 30-letnie doświadczenie w szczelinowaniu hydraulicznym mają Niemcy. Dotychczas uznawano, że tylko Stany Zjednoczone mają długie doświadczenie w tej technologii. - Niedawno dowiedzieliśmy się o tym, że procesy szczelinowania hydraulicznego prowadzone są w Dolnej Saksonii od ponad 30 lat. To jest ogromne doświadczenie, którym trzeba się dzielić, dlatego poprosiliśmy naszych kolegów z Niemiec, aby szczegółowo opisali je na następnym spotkaniu - powiedział doradca ministra.
Także w ocenie zastępcy Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (GDOŚ) Piotra Otawskiego, który uczestniczył w piątkowym spotkaniu, jest "bardzo daleko" do nowych regulacji środowiskowych w UE. - Co prawda przedstawiciele KE zastrzegali podczas spotkania, że to wymaga dalszych badań i analiz - przyznał. Pytany o wskazywane przez ekologów zagrożenie dla wód gruntowych, zaznaczył, że "nikt nie podnosił postulatu, że dyrektywa REACH o chemikaliach jest niewystarczająca w tym zakresie".
Dodał, że w Polsce podczas tzw. zabiegów szczelinowania, służących wydobyciu gazu łupkowego, nie stwierdzono żadnego wpływu na wody gruntowe. Odnosząc się do postulatu KE jak najwcześniejszych konsultacji społecznych, zaznaczył, że w Polsce odbywają się one w pełnej zgodzie z unijną dyrektywą, na etapie wydania inwestorowi decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. "Dobrą praktyką są jeszcze wcześniejsze konsultacje przed formalnym wnioskiem o taką decyzję i niektórzy inwestorzy to robią" - zaznaczył.
KE powołała grupę ad hoc z udziałem ekspertów swojej Generalnej Dyrekcji ds. Ochrony Środowiska oraz ekspertów z krajów UE, by "kraje mogły wymieniać między sobą informacje" - poinformowała PAP Komisja. Grupa nie ma zamiaru przygotowywać żadnego raportu - zapewnia KE. Służby prasowe komisarza ds. środowiska Janeza Potocznika w odpowiedzi dla PAP napisały, że jest zbyt wcześnie, by przesądzać o tym, czy prace grupy zakończą się nowymi regulacjami w dziedzinie wydobycia gazu łupkowego.
"Biorąc pod uwagę małe doświadczenie z projektami wydobycia gazu łupkowego w UE, na razie jest za wcześnie, by stwierdzić, czy mogą być w przyszłości konieczne dodatkowe środki na poziomie UE, poza istniejącymi już przepisami i standardami" - napisały służby prasowe Potocznika.
Skomentuj artykuł