Co dzieci robią po szkole?
"W którym świecie żyjesz?" - pod takim hasłem w wakacje zorganizowano kampanię społeczną poświęconą problemowi nadmiernego korzystania z komputera i internetu przez dzieci i młodzież. We wrześniu, gdy rozpoczyna się szkoła, warto zastanowić się również nad tym, co dzieci robią po szkole.
Ucieczka od rodziców
"Ci, którzy żyją w wirtualnym świecie, tracą prawdziwe życie" - przekonują twórcy kampanii. Ale prawda jest bardziej brutalna niż im się wydaje. Większość tych, którzy dają się uwieść cyberprzestrzeni, robią to właśnie dlatego, że tego prawdziwego życia nie lubią, a przynajmniej nie jest ono dla nich atrakcyjne.
Wirtualny świat daje młodym łatwą wolność, wyzwolenie od codziennych domowych i szkolnych ograniczeń. Druga strona medalu jest też taka, że uciekają do internetu przed… rodzicami. Zajęcia dodatkowe, basen, karate, tańce, korepetycje itp. Dziecko trzeba świetnie i wszechstronnie wykształcić, nauczyć kilku języków, żeby miało jakieś szanse w wyścigu szczurów, który je czeka za parę lat. Coraz więcej dzieci czuje ze strony rodziców tak dużą presję, że zaczynają się bać, iż nie sprostają tym oczekiwaniom. Odreagowują więc w wirtualnym świecie, na serwisach społecznościowych i przede wszystkim w grach komputerowych.
Piszę to na podstawie rozmowy z prof. Józefem Benarkiem i dr Anną Andrzejewską, specjalistami w tej dziedzinie, jaką miałem okazję przeprowadzić dla "Więzi" na początku tego roku ("Odwrażliwieni w cyberprzestrzeni" WIĘŹ 2-3/2012).
Czym skorupka za młodu nasiąknie
Cóż złego w tym, że dziecko trochę sobie pogra na komputerze? Ze wspomnianych badań specjalistów wynika, że jest się czym martwić. Skutki braku wyobraźni w tej kwestii mogą być opłakane dla młodego pokolenia. Okazuje się bowiem, że przytłaczająca większość dzieci spędza mnóstwo czasu na grach (3-4 godz. dziennie). Jakich? Niestety w odpowiedzi na anonimowe ankiety padają tytuły tych najbardziej brutalnych, opartych na przemocy, zabijaniu, oszukiwaniu i kradzieży samochodów. A przecież - mało kto o tym wie - takie gry są dozwolone od 18 roku życia. Są to gry, w których tradycyjny system wartości nie istnieje, a wręcz jest on odwrócony do góry nogami: muszę zabić lub ukraść i za to zostanę nagrodzony punktami, czy też przejściem na kolejny poziom.
A przecież ci młodzi ludzie są na takim etapie rozwoju, że system wartości dopiero się w nich kształtuje. Umiejętność myślenia, oceniania i wyciągania wniosków też jest w fazie rozwojowej. Młody człowiek ukształtowany głównie przez cyberprzestrzeń zaczyna powoli myśleć, że jest wszechmocny i może robić wszystko, co mu się podoba. Po drugie, że może dowolnie oddziaływać i wpływać na innych, stosując manipulacje. I po trzecie, że może swobodnie kłamać, kraść, a nawet zabijać, bez poniesienia jakichkolwiek konsekwencji. To oczywiście powoduje stopniowe moralne znieczulenie młodego człowieka.
Mechanizm jest taki, że dziecko podświadomie przyjmuje obraz świata wyniesiony z gier komputerowych za rzeczywisty. Zaczyna myśleć, że świat naprawdę jest właśnie taki brutalny, że taka jest norma, a ono jest częścią tej rzeczywistości. Zaczyna więc kłamać w realu, staje się nieczułe na czyjąś krzywdę, ignoruje innych ludzi, z rodzicami i rodzeństwem włącznie.
Kiedyś postawy i relacje społeczne młodego człowieka kształtowały się głównie w domu (bez telewizora) oraz na podwórku, pomiędzy rówieśnikami, sąsiadami. Teraz ten model zanika na rzecz relacji wirtualnych. Dzieci mają wirtualnych przyjaciół i bohaterów. To właśnie ich chcą naśladować.
Przecież ty mi to kupiłaś
Dr Andrzejewska opowiedziała mi pewne zdarzenie. Jej zespół badawczy przygotował listę niebezpiecznych gier, których osoby niepełnoletnie nie powinny tykać. Po jednym ze spotkań, w którym brała udział, pewna matka i jednocześnie nauczycielka zabrała tę listę do domu i zapytała syna, w co on gra. Okazało się, że chłopak gra również w gry z tej listy. Zdenerwowana zapytała syna, skąd on ma te wszystkie niebezpieczne gry. Na co syn ze spokojem odpowiedział: -Mamo, no przecież sama mi je kupiłaś. Taka jest niestety prawda - to sami rodzice albo są zupełnie nieświadomi, co kupują, albo tłumaczą sobie, że przecież wszyscy w nie grają.
Oto wyzwanie na nowy rok szkolny - jak zadbać o dziecko nie tylko w szkole, ale jak uczyć je mądrego wykorzystywania czasu wolnego w domu. Prof. Bednarek rozmawiał kiedyś o tym z pewną mamą, sugerując jej, żeby komputer w domu stał w widocznym miejscu, a jeśli już dziecko ma internet u siebie w pokoju, to by od czasu do czasu przeglądała po cichu historię odwiedzanych stron. Mama oburzyła się, że przecież to będzie ingerencja w prywatność córki. - Jaka to prywatność, do której przez sieć ma dostęp mnóstwo obcych pani córce ludzi - ripostował profesor.
Skomentuj artykuł