Czy państwo zawiodło?
To nie państwo i jego mechanizmy ochrony, tylko raczej chęć szybkiego i łatwego zysku połączona z niewiedzą na temat bezpiecznego inwestowania doprowadziły klientów parabanków do ogromnych strat finansowych.
W swoim komentarzu do sprawy Amber Gold, Mateusz Matyszkowicz pyta, czy uczciwość obowiązuje wszystkich. Wzywa do solidarności z poszkodowanymi, a główną winą za całe zamieszanie obarcza państwo, które nie zapewnia bezpieczeństwa swoim obywatelom - a jakże!.
Z jedną tezą mogę się zgodzić - uczciwość dotyczy wszystkich. Nie sposób jednak przystać na to, byśmy ja i moje państwo "brzemiona innych nosili" - zwłaszcza tych, którzy na własne życzenie wpędzili się w tarapaty. Bo niby dlaczego miałbym ponosić konsekwencje (pośrednio jako podatnik) czyichś nietrafionych decyzji finansowych, często powodowanych chęcią szybszego zysku w połączeniu z brakiem elementarnej wiedzy z zakresu finansów.
Ktoś, kto bierze kredyt w banku (np. mieszkaniowy na 35 lat), musi brać pod uwagę możliwość (jakże realną w dzisiejszych czasach) utraty pracy, zdrowia - a co za tym idzie - utratę płynności finansowej.
Ten, kto dodatkowo bierze kredyt w obcej walucie (skuszony niższym oprocentowaniem), musi byś świadomy tego, że o wysokości rat kredytu decydować też będą fluktuacje kursów par walutowych (np. PLN/CHF), które są zależne od zmiennej sytuacji na rynku walutowym, w gospodarce, itp. Jeśli ktoś decyduje się na niższe oprocentowanie od mojego (które mam np. w złotówkach) to proszę bardzo, tylko niech konsekwentnie bierze je z całym możliwym zapleczem.
Wbrew temu, co pisze Mateusz Matyszkiewicz, banki również biorą część ryzyka na siebie udzielając kredytów. W przypadku, gdy klient przestaje spłacać zaciągnięty kredyt, staje się dłużnikiem banku. Wystarczy teraz zebrać wielu "panów Andrzejów" w jednym banku - bank traci wówczas wpływy, tworzy się groźna "dziura", która staje się niebezpieczna nie tylko dla kredytobiorców, ale i dla pozostałych klientów banku, jak i dla niego samego. Tutaj wydaje się słusznym, że państwa próbują ratować banki, są one bowiem depozytariuszami środków tysięcy (milionów) klientów. To przecież od upadku jednego Lehman Brothers rozpoczął się współczesny kryzys światowy.
Nie wiem, skąd wzięło się przeświadczenie Mateusza, że banki nie sprawdzają zdolności kredytowej kredytobiorców, lekko rozdając kredyty, za co ponoszą moralną odpowiedzialność. Akurat polskie banki, przy okazji ostatniego kryzysu, chwalone były za zbyt ostrożne udzielanie kredytów, co pozwoliło im, jak dotąd, bezboleśnie przejść przez kryzys (czego np. nie można było powiedzieć o bankach amerykańskich, które rozdawały kredyty na prawo i lewo i to właśnie od nich rozpoczął się obecny kryzys na świecie).
Nie zgadzam się też z tezą autora, że państwo zawiodło, bo nie zadbało o bezpieczne lokowanie pieniędzy swoich obywateli. W przypadku chociażby Amber Gold, Komisja Nadzoru Finansowego już w 2009 roku wpisała tę spółkę na swą listę ostrzeżeń i poinformowała o tym prokuraturę. Czy ktokolwiek z klientów AG sprawdził opinie tej spółki w KNF, czy zorientował się, na ile powierzone środki będą miały gwarancję Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (od początku nie miały)?
Proszę sobie wyobrazić, jakie larum by się podniosło, gdyby państwo próbowało powiedzieć nam, gdzie powinniśmy ulokować nasze środki. Wystarczy prześledzić choćby batalię o to, by KNF mogła sprawdzić środki ogromnych SKOK-ów. Toż to przecież zamach na wolność!
Trzeba niestety powiedzieć wprost: w dużej mierze kłopoty klientów AG wynikają z ich chciwości i ignorancji. Jeśli średnie oprocentowanie lokat wynosi ok. 4%, to czy nie powinno zastanawiać, skąd możliwość wysokiego zarobku w AG? Czy już na wstępie nie powinna zapalić się czerwona lampka, która nakazuje sprawdzić, komu tak naprawdę powierzamy nasze pieniądze?
Jeśli ktoś zajmuje się inwestowaniem, powinien posiąść na ten temat elementarną wiedzę. I wiedzieć o zasadzie dywersyfikacji: im wyższy możliwy zysk, tym wyższe ryzyko, a także o takich instytucjach jak BFG, KNF, czy w końcu o różnicy między lokatą bankową a "lokatą w złoto" - dziwnym tworze AG, który był faktycznie inwestycją na rynku surowcowym, a nie lokatą bankową.
To nie państwo i jego mechanizmy ochrony, tylko raczej chęć szybkiego i łatwego zysku połączona z niewiedzą na temat bezpiecznego inwestowania doprowadziły klientów parabanków do ogromnych strat finansowych. Uczciwość obowiązuje wszystkich, więc spójrzmy uczciwie na prawdziwą przyczynę problemu i nie obarczajmy winą za całe zło państwo. Nie zrzucajmy odpowiedzialności z siebie na innych.
Skomentuj artykuł