Dlaczego nie płacą?
Wtorkowy (29 maja br.) "Dziennik Gazeta Prawna" przyniósł artykuł pod tytułem "Moralność płatniczą mamy kiepską". Wynika z niego, że według badań "moralności płatniczej", przeprowadzonej przez jedną z wywiadowi gospodarczych, polskie przedsiębiorstwa są jednymi z najmniej rzetelnych partnerów biznesowych w Europie. Generalnie chodzi o to, że nie płacą w terminie.
Jak podała gazeta, w ubiegłym roku na czas uregulowanych zostało w naszym kraju 34,5 proc. faktur. Tymczasem w wiodących w tym szczególnym rankingu Niemczech trzy czwarte zobowiązań spłacanych jest w ciągu trzydziestu dni.
Z tekstu jasno wynika, że polskie firmy zwlekają z płaceniem niekoniecznie dlatego, że brak im pieniędzy. Opóźniając wypłacanie kontrahentom należnych im pieniędzy kredytują swoją działalność. - Taki kredyt kupiecki stał się już nieodzownym elementem handlu. Jest nieoprocentowaną pożyczką, z której najłatwiej finansować bieżącą działalność - twierdzi jeden z ekspertów.
Czy wystarczającym wytłumaczeniem i usprawiedliwieniem takich praktyk jest to, że "do zwlekania z regulowaniem na bieżąco zobowiązań zachęca przedsiębiorców pogarszająca się koniunktura i mniejsza od oczekiwanych liczba zleceń ze strony sektora publicznego"? Albo fakt, na który zwraca uwagę Jeremi Mordasewicz, że małe firmy, które są według danych najgorszymi płatnikami, realizują kontrakt po kontrakcie, a nie kilka naraz (jak ma to miejsce w przypadku dużych przedsiębiorstw) i jeden zator wystarczy, aby utraciły płynność finansową? Czy usprawiedliwiają je mniejsze możliwości zaciągania kredytów w banku?
To nie są błahe pytania. Jestem przekonany, że kryzys nie zwalnia nikogo nie tylko od ich zadawania, ale również od dawania na nie rzetelnych, zgodnym z prawym sumieniem, odpowiedzi.
Nie są to pytania, które w rachunku sumienia powinni sobie stawiać wyłącznie poszczególni przedsiębiorcy i zarządcy firm. Nie tylko im trzeba w takiej sytuacji przypominać zawarty już w Starym Testamencie zakaz zatrzymywania zapłaty, który Kościół przejął i zaliczył takie działanie do grzechów wołających o pomstę do nieba.
Prof. Aniela Dylus, wypowiadając się o odpowiedzialności moralnej przedsiębiorców, stwierdziła m. in. "zwykle kojarzymy pole moralne tylko z płaszczyzną "mikro". Tymczasem kompleksowe podejście, charakterystyczne dla etyki społecznej, wymaga również podjęcia pytania: jak ma wyglądać porządek strukturalny instytucji życia społecznego, współokreślający jakość relacji indywidualnych? Chodzi oczywiście o takie ukształtowanie tego porządku, aby nie utrudniał, ale umożliwiał i ułatwiał odpowiedzialne postępowanie we wszystkich obszarach odniesień człowieka. Wiele dobrej woli i cennych inicjatyw w życiu gospodarczym marnuje się przecież wskutek złej organizacji, spertyfikowanych instytucji, które niekiedy wręcz uniemożliwiają podejmowanie odpowiedzialnych działań".
Myślę, że szczególnie gorszące są sytuacje, w których wielomiesięczne opóźnienia w wypłacaniu przedsiębiorstwom i ich pracownikom pieniędzy firmuje państwo. Choćby pośrednio, jak to ma miejsce, na przykład, w przypadku podwykonawców na niektórych odcinkach budowanych w Polsce autostrad. Uważam, że państwo nie może się czuć moralnie zwolnione z odpowiedzialności za przebieg działań, zwłaszcza wtedy, gdy to ono jest ostatecznym zleceniodawcą i odbiorcą efektu wykonanej przez ludzi pracy. Moim zdaniem, w gestii państwa leży stworzenie skutecznych rozwiązań także w innych kwestiach dotykających moralności w działalności gospodarczej - na przykład w sprawie zmuszania ludzi do pracy w niedzielę.
Skomentuj artykuł