Chrześcijański lider cz. III
Styl lidera powinien odznaczać się elastycznością. Przywódca czasem jest jak ten, który pierwszy wybiega z okopów. Kiedy indziej zachowuje się jak sternik, który nie wiosłuje, tylko wydaje komendy ośmiu zawodnikom.
Styl lidera
Elastyczność oznacza gotowość do zmian w zależności od sytuacji wewnętrznej (ludzie: początkujący czy doświadczeni, w kryzysie czy zmotywowani, itp.) i zewnętrznej. Wypadkowa tych dwóch obszarów podpowiada liderowi styl reakcji: stanowczej, agresywnej, pasywnej, wycofanej, itp. Dobrym przykładem jest książka o strategii wojskowej „Sztuka wojenna”, napisana przez chińskiego mędrca Sun Zi dwa i pół tysiąca lat temu. Militarne obserwacje autora doczekały się licznych tłumaczeń na język biznesu, gdzie akcent dostosowania się do warunków decyduje o rozwoju organizacji.
Z naszej tradycji zakonnej chciałbym zwrócić uwagę na rady, jakie podał Claudio Acquaviva (1543 – 1615), piąty generał zakonu jezuitów. W tekście „Jak rządzić łagodnie i skutecznie” porównuje dwa skrajne style, tj. surowy z opieszałym i słabym. Acquaviva pokazuje jak łączyć skuteczność z łagodnością, co jest możliwe tylko wówczas, jeśli zdrowy rozsądek znajdzie granice surowości, ale i tolerancji na ludzką słabość, co możliwe jest jedynie dzięki głębokiemu życiu duchowemu. Geniusz przywódczy zasadza się na znalezieniu równowagi między tymi skrajnościami.
Wracając znów do tekstu ze „Sztuki wojennej”, można tam znaleźć cytat, który dobrze oddaje tę konieczność równowagi, naturalnie w kontekście militarnym: „Toteż władca niezdolny uderzyć, gdy znajdzie się wobec wroga, nie jest sprawiedliwy, a taki, co patrzy na trupy poległych w bitwie i żałuje ich, nie jest dobrotliwy.”
[-konferencja_czesc_iii.mp3-]
Pierwsza część konferencji: jakie są ogólne wymagania stawiane liderowi?
Niebezpieczeństwa
Liderowi, nawet najgorliwszemu, grozi z czasem wypalenie. W kontekście kościelnym warto wspomnieć o badaniach amerykańskich, których wyniki wskazują na trzy cechy, które mają zasadnicze znaczenie dla lidera. Prowadzący badania wśród duchownych różnych denominacji religijnych w USA doszli do wniosku, że o zachowaniu witalności do końca swego posługiwania decydują: (1) żywa duchowość, (2) poczucie wewnętrznej autonomii, (3) poczucie kompetencji.
Problem odwagi i wolności
Odwaga jest cechą psychologiczną ale przede wszystkim duchową. Duchowość wnosi równowagę, bo przywraca wolność. Gdy nie ma odwagi, a często nie ma – duże zastraszenie, wewnętrzny lęk, z którym nie potrafimy się zmierzyć – to mamy wielki problem. Problem też pojawia się, gdy odwaga nie jest równoważona przez rozwagę. Znów Sun Zi: „Wódz głupi a odważny to klęska.” „Władca nie może rozpętać wojny, bo się zezłościł. Wódz nie może rozpętać bitwy, bo się obraził. Ruszaj do walki, tylko jeśli na tym skorzystasz, inaczej nie rób tego. Gniew ostygnie, obraza przejdzie, ale zniszczone państwo się nie odrodzi, a zabici nie wrócą do życia.”
Niezwykłym tekstem, który pokazuje równowagę między różnymi elementami charakteru lidera, jest, w moim przekonaniu, tekst z Konstytucji Towarzystwa Jezusowego, w którym św. Ignacy opisuje, jaki powinien być przełożony generalny Towarzystwa: „Bardzo też jest mu potrzebna wielkoduszność i męstwo, by mógł dźwigać słabości wielu i odważał się na rzeczy wielkie w służbie Bożej, nieustępliwie przy nich trwając, jeśli będzie trzeba, nie tracąc ducha wobec przeciwności (chociażby one pochodziły od ludzi wielkich i możnych) i nie dając się odwieść żadnymi ich prośbami czy groźbami od tego, czego wymaga rozum i służba Boża, wreszcie żeby we wszystkich przypadkach panował nad wszystkim, co się może zdarzyć. Niech nie pozwala, by go powodzenie wbijało w dumę, a przeciwności załamywały na duchu, by był całkowicie gotowy, jeśliby zaszła potrzeba, śmierć ponieść dla dobra Towarzystwa w służbie Bogu i Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi” (nr 728).
Powodzenie, które „wbija w dumę” w każdym czasie jest pułapką dla lidera. P. Drucker twierdzi, że więcej organizacji zginęło ze względu na uprzedni sukces, niż porażkę. Sukces ma tendencję usypiania, a porażka – mobilizacji.
I jeszcze słowo o wolności. W duchowości jezuickiej wolność również oznacza równowagę, ale taką, która musi się najpierw zmierzyć z największym ludzkim lękiem. Św. Ignacy pokazuje to w I tygodniu Ćwiczeń duchowych, gdy mówi o wyzbyciu się pewnych pragnień, co związane jest z konfrontacją z trzema największymi ludzkimi lękami. Chodzi o to, by nie chcieć życia długiego bardziej niż krótkiego, zdrowia bardziej niż choroby, bogactwa bardziej niż ubóstwa. Ten kluczowy dla przeżycia doświadczenia wolności tekst podany jest nie tyle do czytania, co do praktykowania w modlitwie, tak, by otrzymać łaskę przemiany ku wolności.
Myślenie systemowe
Dojrzałość organizacyjna polega również na zdolności do myślenia kompleksowego, całościowego. Chodzi o taką postawę, by każdy czuł się odpowiedzialny nie tylko za swoje konkretne zadania, ale za całą organizację. Zakłada to rozumienie, jak funkcjonuje cały system. Jest to pewien rodzaj myślenia, który przekracza myślenie intuicyjne czy nawet zdroworozsądkowe i potrafi zidentyfikować mechanizmy systemowe. Wiele z nich jest problemotwórczych. Peter Senge, autor głośnej książki Piąta dyscyplina, wyróżnia kilka archetypów, tj. charakterystycznych wzorców procesów systemowych, które silnie wpływają na losy organizacji, pozostając jednocześnie niezauważone. Spowodowane jest to kilkoma czynnikami. Na ogół nie potrafimy np. dostrzec problemów, które nawarstwiają się powoli, stopniowo. Zauważamy je wówczas, gdy jest już za późno na powstrzymanie lawiny. Inną tendencją jest skupianie się na skutkach, nie na przyczynach. W ten sposób rozwiązujemy stale te same problemy, tzn. nie rozwiązujemy ich, tylko łagodzimy skutki. Po pewnym czasie problemy te wracają. Ta swoista epistemologia w praktyce funkcjonuje w myśl przypowieści o przecedzaniu komara i połykaniu wielbłąda.
Równowaga między duchowością a sprawnością
Znalezienie równowagi między sprawnością a duchowością, jest prawdziwym wyzwaniem dla organizacji społecznych, w tym związanych z Kościołem. Zawsze możemy popaść w jedną ze skrajności. Przykładowo, Caritas w Niemczech ma dobrą opinię jeśli chodzi o sprawność funkcjonowania, ale pojawiają się głosy, że utracił on swój duchowy charyzmat, stając się zbyt zbiurokratyzowany i formalny. Zatracenie duchowego charakteru, to największe nieszczęście, jakie może spotkać organizację katolicką.
Z drugiej strony duchowość może stanowić alibi dla braku profesjonalizmu, braku kryteriów oceny działalności. Czasem dochodzi do naiwnego pocieszania się, że robimy coś z dobrych pobudek, dlatego łatwo rozgrzeszamy się z braku efektywności, z marnotrawstwa i amatorszczyzny.
Proces dojrzewania – pasja
Istnieje naturalnie wiele wskazówek i podpowiedzi, jak być dobrym liderem. Ale stawanie się liderem to najpierw wynik wszystkich naszych życiowych decyzji. Czy chłopiec staje się mężczyzną, dziewczyna kobietą? Czy stajemy się profesjonalistami, czy zadowalamy się przeciętnością, czy dojrzewamy poprzez trudne sytuacje, poprzez cierpienie, duchowość, która najpierw oznacza oczyszczenie – tak by lepiej rozumieć siebie (samoświadomość) i kompleksowość świata? Przywództwo to nie techniki, tricki, nie same metody. To osobowość, charakter, jakość doświadczenia życiowego. Głębokie chrześcijaństwo zawsze weryfikuje ludzkie złudzenia i naiwność.
Chris Lowney, w książce Heroic leadership (obecnie w tłumaczeniu w Wydawnictwie WAM) podkreśla fenomen heroizmu, jaki można zaobserwować w historycznej działalności jezuitów, zwłaszcza gdy chodzi o misje w Azji i Ameryce Południowej. Heroizm to nie najpierw poświęcenie, ale pasja, wielkie pragnienie służby samemu Bogu. Jest to postawa, która nie ma substytutu, a która jest znakiem autentyzmu, przynależności do Chrystusa. I tego wypada sobie życzyć na koniec refleksji na temat chrześcijańskiego lidera.
ks. Andrzej Sarnacki SJ - pracownik Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej ‘Ignatianum’; zajmuje się filozofią społeczną, teoriami kultury, duchowością i zarządzaniem
Skomentuj artykuł