Dopadło nas ubóstwo, a najgorsze przed nami

(fot. sxc.hu)
"Rzeczpospolita" / PAP / pz

Coraz więcej Polaków robi zakupy w dyskontach i szuka tańszej odzieży, rośnie popularność lombardów. Już na koniec 2011 r. w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy skrajnego ubóstwa żyło 6,7 proc. populacji - donosi "Rzeczpospolita".

A ekonomiści przewidują, że najgorsze dopiero przed nami: od jesieni, gdy zakończą się prace sezonowe, wzrośnie bezrobocie i na koniec roku bez pracy może być co siódmy dorosły Polak.

Mamy coraz mniej pieniędzy, więc chętniej wybieramy tańsze dyskonty - już 3/4 Polaków robi w nich zakupy co najmniej raz w miesiącu. Wartość sprzedaży rośnie tam w tempie dwucyfrowym (w VI o ponad 13 proc.), a w sklepach osiedlowych - maleje lub ani drgnie.

Tanich towarów szukamy też w internecie, gdzie kwitnie obrót przedmiotami z drugiej ręki. - Za 100 zł w sklepie online z używanymi ubraniami można kupić nawet 10 sztuk odzieży i ubrać całą rodzinę - zachwala Mateusz Kolbuch z e-ciucholand.com.

DEON.PL POLECA

Falę zubożenia widać też w lombardach. Najczęściej zastawiamy biżuterię i elektronikę, czasem też dzieła sztuki, auta czy nawet nieruchomości. Przynajmniej co czwarta rzecz nie jest wykupywana przez właściciela, a w niektórych punktach nawet połowa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dopadło nas ubóstwo, a najgorsze przed nami
Komentarze (4)
P
polonus
25 września 2012, 04:19
wszedzie sie pogarsza ,mieszkam w USA ponad dwadziescia lat i te ostatnie kilka lat jest coraz gozej paliwo drogie, koszty ubezpieczenia zdrowotnego ida do gory , wogole koszty zycia ida do gory, dolar coraz slabszy, poprawy nie widac, mysle ze nic nie zmieni wybor romneya na prezydenta jakos wszystko idzie do dolu
S
Stilgar
21 sierpnia 2012, 22:31
mam wrażenie, że Polacy stali się bezmyślną masą. obym się mylił... Niestety nie mylisz się i dotyczy to nie tylko Polaków ale całej Europy. Jesteśmy świadkami upadku cywilizacji białego człowieka jak to nazwał bodajże prof. Jęczmyk. Dzieje się to na naszych oczach i nie da się już tego procesu zatrzymać. Ten kryzys nie skończy się sam z siebie. On zmiecie Europę do ruin. Roszczeniowa postawa ludzi, pogarda dla ciężkiej pracy przy uwielbieniu dla cwaniactwa nazywanego sprytem, odsuwanie od siebie odpowiedzialności za cokolwiek (wszystkiemu winni są jacyś mityczni inni), upadek wartości które przez wieki stanowiły fundament rozwoju społeczeństw, bezmyślność i brak chęci do samodzielnego rozwoju, to wszystko zbiera właśnie żniwo i szkoda tylko ludzi świadomych tego co się dzieje bo mogą oni tylko bezsilnie przyglądać się poczynaniom przeświadczonej o własnej wspaniałości gawiedzi...   
M
morgan
21 sierpnia 2012, 18:32
 trudno zrozumieć Polaków w dzisiejszych czasach. wciąż w wyborach wygrywają ci, którzy obiecują, że "dadzą" ale nigdy nie mówią skąd wezmą, czyli komu zabiorą. ludzie nie czytają np. Gwiazdowskiego, nie zadają sobie pytań. mam wrażenie, że Polacy stali się bezmyślną masą. obym się mylił...
R
Rozgoryczona
21 sierpnia 2012, 14:39
Cóż doświadczam tego na sobie. Oboje z mężem pracujemy, mamy dwójkę dzieci i od mniej więcej roku zastanawiamy się w dyskoncie, który serek homogenzowany kupić. U mnie na Osiedlu, gdzie mieszkają głównie ludzie starsi, w sklepie mięsnym wogóle niedostępna jest wołowina - jest zbyt droga i nie ma na nia popytu. Za to, że mi się gorzej żyje winię rząd, który nie przeprowadził żadnej reformy strukturalnej, a szczyci się jedynie rzekomo "dobra reputacją" na Zachodzie (czyżby okupioną naszą kontrybucją do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, mimo, że państwa którym Fundusz ma ten służyć np. Włochy mają VAT wciąż na poziomie 21 %) i u Putina (czyżby wzamian za 30-letni kontrakt z Gazpromem) oraz zmniejszeniem deficytu (a ten zmniejszył się , bo rząd drenuje społeczeństwo - VAT 23 %; zwiększenie skłądki rentowej płaconej przez pracodawcółw, rłóżne liczne opłaty administracyjne i skarbowe; podebranie pieniędzy z Funduszu Rezerwy Demograficznej i zysku NBP, a także zmniejszenie transferu z ZUS do OFE i podniesienie wieku emerytalnego). Po dłuższej refleksji widzę, że z mojej pracy musze utrzymać 3 pokolenia: siebie, moje dzieci, moich emerytowanych rodziców, oraz kilkoro rolników ubezpieczonych w KRUS i 50-letnich emerytów - przy jednoczesnym bieżącym okradaniu mnie przez rosnąca infalcję. Dodam, że moja składka zdrowotna miesięczna wynosząca 330 zł nie zapewnia mnie jakiekolwiek dostępu do służby zdorwia. Dzieci lecze prywatnie, bo do specjalistów (np. gastrologa) kazano mi czekać 6 miesięcy, co w przypadku rocznego dziecka stanowi połowe jego życia! Tak, jestem rozgoryczona rządem i jemu głównie przypisuję to, że żyje mi się gorzej. Ale najgorsze jest to, że nie widzę żadnych przejawów zmiany tej bierności. Każdy wie, że jakiekolwiek reformy należy wprowadzać w pierwszym roku kadencji, żeby ewentualnie spić jeszcze śmietankę, która jako bonus pojawić się może po zmianach.