Zapytany o to, czy Rosja i Turcja porozumiały się w sprawie tureckiej ofensywy przed jej rozpoczęciem, Ławrientiew odpowiedział: "Nie. Zawsze apelowaliśmy do Turcji o powściągliwość i zawsze uznawaliśmy operację zbrojną na syryjskim terytorium za niedopuszczalną".
"Bezpieczeństwo turecko-syryjskiej granicy powinno być zapewnione poprzez wprowadzenie rządowych sił na całej rozciągłości granicy. Dlatego nigdy nie opowiadaliśmy się za pomysłem wprowadzenia m.in. tureckich oddziałów, nie mówiąc już o syryjskiej zbrojnej opozycji, i nie popieraliśmy go" - podkreślił doradca, który rozmawiał z dziennikarzami w Abu Dhabi, gdzie trwa oficjalna wizyta Putina.
Wypowiedź Ławrientiewa sugeruje wzrost napięć między Rosją i Turcją - pisze Reuters.
Doradca rosyjskiego prezydenta poinformował, że rozmowy między przedstawicielami władz w Damaszku i sił kurdyjskich odbywały się za pośrednictwem Rosji, m.in. w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim w Latakii.
W niedzielę kurdyjskie władze w północno-wschodniej Syrii zawarły porozumienie z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Kurdyjska Autonomiczna Administracja Syrii Północnej i Wschodniej poinformowała, że armia syryjska ma "wyzwolić tereny", nad którymi kontrolę przejęli Turcy i wspierane przez nich syryjskie formacje opozycyjne. "Wstępna wojskowa" umowa z władzami w Damaszku dotyczy rozmieszczenia sił wzdłuż granicy Syrii z Turcją, a kwestie polityczne strony omówią później - poinformował przedstawiciel Kurdów.
Turecka ofensywa Źródło Pokoju ruszyła 9 października wkrótce po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii.
Skomentuj artykuł