Dziękuję

Piotr Żyłka

Każdego roku, kiedy 1 sierpnia o godzinie 17:00 słyszę dźwięk syren i na minutę zamieram w ciszy, zazdroszczę warszawiakom. Nie tylko niesamowitej historii Powstania, ale także tego, że po prawie 70 latach, potrafią oni w tak prosty i piękny sposób, dziękować tym, którzy walczyli do samego końca.

Pewnie jak zawsze przy okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, przez media przetoczy się dziś debata o tym, czy było warto. Po raz kolejny będziemy dyskutować, czy była to odpowiedzialna decyzja i czy nie przelano na marne krwi wielu młodych ludzi.

DEON.PL POLECA

I nie ma się co dziwić. Konsekwencje tego niepodległościowego zrywu były tragiczne - klęska militarna i polityczna, śmierć dwustu tysięcy ludzi oraz wygnanie ocalałych setek tysięcy, wreszcie fizyczna zagłada miasta - taką cenę zapłaciła Warszawa za walkę podjętą w 1944 roku.

Dwa tygodnie temu byłem w Pradze. Podziwiając piękno stolicy naszych południowych sąsiadów, nie mogłem uwolnić się od myśli, że nasza stolica też mogłaby dziś tak wyglądać, gdyby wtedy nie podjęto walki.

Ale czy gdyby warszawiacy wtedy odpuścili, to żylibyśmy dziś w wolnej Polsce? Czy historia potoczyłaby się w ten sam sposób? Śmiem twierdzić, że nie i podpisuję się pod myślą Jana Ołdakowskiego (dyrektora Muzeum PW), który uważa, że "zryw roku 1980 nie doszedłby do skutku, gdyby nie Powstanie Warszawskie. Przecież w Solidarności pojawiały się pomysły, by próbować dokonać przewrotu przeciwko komunistycznym władzom przy użyciu przemocy. Takie rozwiązanie jednak odrzucono i w ten sposób staliśmy się świadkami typowo pokojowej rewolucji, będącej niejako powtórką z czasów Mahatmy Gandhiego w Indiach. Solidarność była mądrzejsza o doświadczenia Powstania Warszawskiego. Przecież w 1944 r. nikomu nie mogło przyjść do głowy, że Hitler wyda rozkaz całkowitego zburzenia Warszawy. Zużyte do tego materiały wybuchowe można było liczyć w tonach - można je było wykorzystać w każdym innym miejscu na froncie. Żaden strateg wojskowy, chłodno analizujący sytuację, nie wpadłby na to, by zużywać te materiały do burzenia miasta, zamiast wykorzystać je na przykład do obrony Wału Pomorskiego. To zwyczajnie nielogicznie."

I jeszcze jedna myśl, do której warto wracać, gdy zastanawiamy się nad sensem wydarzeń sprzed 68 lat. Jan Paweł II, podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, w czasie słynnej homilii na pl. Zwycięstwa powiedział: "Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu."

Tak więc dziś znowu, kiedy również w Krakowie o godzinie 17 rozlegnie się dźwięk syren, stanę na minutę i pomyślę o wszystkich, dzięki którym mogę żyć w wolnej Polsce. Znowu pomodlę się za wszystkich, którzy marzyli o niepodległości i nie bali się podjąć walki. I na koniec powiem Im wszystkim proste: "Dziękuję".

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziękuję
Komentarze (19)
H
http://glynishorwath.blog.petitm
27 maja 2013, 12:52
Hey there! I know this is sort of off-topic however I needed to ask. Does managing a well-established website such as yours require a massive amount work? I am completely new to running a blog however I do write in my journal every day. I'd like to start a blog so I will be able to share my personal experience and views online. Please let me know if you have any recommendations or tips for brand new aspiring blog owners. Thankyou!
Janusz Rydlakowski
7 sierpnia 2012, 10:52
Przyznam, że podobnie jak autora teksu ścisnęło mnie wzruszenie, gdy przerywając z żoną wieszanie prania staliśmy patrząc jak za oknem mężczyzna zastygł w trakcie pakowania paczki do bagażnika. Cześć Ich pamięci!
A
a
6 sierpnia 2012, 14:58
Artykul dobry, dosyc emocjonalny i o to chodzi. Mozna byloby go zatytulowac "Dlatego kocham Polske". 
PD
pomiędzy dwiema zarazami
4 sierpnia 2012, 14:13
Powstańcy warszawscy i warszawiacy wogóle znaleźli się przed nie lada wyborem, stając przed dwoma krwiożerczymi potworami; hitlerowcy zażądali od nich aby budowali okopy mające chronić szwabów przed armią czerwoną, która nacierała zza Wisły, czyli dylemat, Polacy mieliby pomagać dwom wrogom, którzy napadli na Polskę, a od 17 września 1939 roku jeden szwabski najeźdźca, drugi podstępny zaborca, który nie tylko znaczył drogę rzeką krwi polskiej ale zabijać i zniewalać chciał i dusze. Warszawiacy, nie wykonali rozkazu okupanta szwabskiego /czarnej zarazy/ a okupant sowiecki zdrajca niby oswobodziciel  nie drgnął, gdy dobijali powstańców, palili Warszawę bo był jedynie /czerwoną zarazą/. Hitler tak czy siak zniszczyłby Warszawę i jej mieszkańców bo dali mu się swym bohaterstwe we znaki, sowieci czekali tylko aby uczynić Warszawę miastem radzieckiej republiki przy pomocy komunistów poldskich zdrajców narodu. Jakże żałosny jest dziesiejszy rząd polski i warszawski i wszyscy jego klakierzy i sympatycy, który dalej bolszewikom i czerwonej armii  sluży, układa się z Niemcami, którzy światu nie wynagrodzili za ból dwóch swiatowych wojen...  potomkowie tych komunistów i zdrajców, którzy byli zapleczem wrogów, czekali na okupantów, aby sprzedawać braci... powstańcy warszawscy wiedzieli skąd idą i gdzie iść powinni, tam poszli .... bohaterska ich śmierć a zdrajcy żyli, mordowali bohaterów tuszując zbrodnie a teraz ich potomkowie tuszują zbrodnie ojców swoich.... po wsiach, miasteczkach dzieci zdrajców pchali sie zawsze do władzy i powielali błędy zamiast wynagradzać ojcom i dziadom.... zdrajcy Narodu nie wiedzieli skąd idą i poszli w ciemno nie wiedząc gdzie iść... TYLKO  PRAWDA  MOŻE  ICH   WYZWOLIĆ
NP
niewygodni Polacy
4 sierpnia 2012, 13:47
W 1944 i 45 roku Alianci widzieli, że większość ciężaru prowadzenia wojny podejmuje ZSRR. Więc dawali mu coraz bardziej wolną rękę w kwesti polskiej. Godzili sie z jego żądaniami ograniczenia zrzutów dla AK, udawali, że wierzą w jego informacje o sytuacji w Polsce i jego planach w stosunku do Polski. Oszczedzali po prostu swoich żołnierzy, a Stalin płacił życiem swoich i losem Polski. nawet nie uhonorowali Dywizjonu 303, wogóle nie zaprosili naszych polskich bohaterów na paradę pokojową po wojnie, gdyż nie chcieli narazić sie Stalinowi, a lotników wszystkich bohaterskich Polaków, którzy bili się o Anglię chcieli się z Anglii pozbyć, ze skurczem serca słuchałem opowiadań bohaterów /dobrze, że byli dziennikarze z prawdziwego zdarzenia i nagrali wywiady-dokument/. Niewygodni byli też żołnierze generała Andersa jak i sam generał, młody przewodnik na wycieczce po Włochach z firmy z G. Ślaska, kpił z żołnierzy polskich gen.Andersa, którzy zdobywali twierdzę na Monte Casino, że oni to mieli już zupełnie łatwo, gdyż alianci drogę im przetarli, takich mamy polskich przewodników, którzy nie czują wiele poza kasą, kasą, ktoś ich tak wychowal. To było smutne.
MR
Maciej Roszkowski
4 sierpnia 2012, 12:17
Emeline Artmann thank you,  you are welcome
EA
Emelina Artmann
4 sierpnia 2012, 10:13
I have to get across my love for the goodness promoting people that absolutely need benefit the therapy lamp of great interest. Your own real commitment to transferring the perfect solution is about had been fantastic and possess frequently encouraged personnel just like me to achieve their set goals. Your own personal beneficial beneficial info implies close to this much someone at all like me and still more in order to my peers. Thanks a lot from all of folks. <a href="http://www.dinkypage.com/airjordancasquette">Emelina Artmann</a>
MR
Maciej Roszkowski
2 sierpnia 2012, 16:50
         W 1944 i 45 roku Alianci widzieli, że większość ciężaru prowadzenia wojny podejmuje ZSRR. Więc dawali mu coraz bardziej wolną rękę w kwesti polskiej. Godzili sie z jego żądaniami ograniczenia zrzutów dla AK, udawali, że wierzą w jego informacje o sytuacji w Polsce i jego planach w stosunku do Polski. Oszczedzali po prostu swoich żołnierzy, a Stalin płacił życiem swoich i losem Polski.         Tyle, że po wojnie komunizm wydał Swiatu kilkadziesiąt lokalnych wojen i zginęło znacznie więcej Amerykanów i innych nacji. 1944 rok to był ostatni moment na zatrzymanie sowieckiego komunizmu, tyle, że na to potrzebni byli mężowie stanu. Na dodatek opinia publiczna zwłaszcza w USA formowana była przez lewicujące media dla których Stalin z krwawego satrapy lat trzydiszstych stał sie sympatyvcznym "Uncle Joe"
AN
alianci nie mieli... interesu
2 sierpnia 2012, 15:55
Zwycięża więc komunistyczny partyjny interes. W świetle tych faktów i wobec bliżej nieomówionych innych przykładów zdrady interesów Polski przez aliantów zachodnich ukształtowała się sytuacja typowa dla tragedii greckiej: każde rozwiązanie jest niekorzystne, a w naszym przypadku tragiczne. Po raz pierwszy w historii wszystkich państw okupowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej tylko warszawiacy nie wykonali rozkazu dla olbrzymiej grupy 100 000 mieszkańców zgłoszenia się do budowy fortyfikacji. Tym samym stanęli na ścieżce wojennej z niemieckim okupantem. Warszawa byłaby zniszczona, a straty ludzkie byłyby równie dotkliwie, gdyby Powstanie nie wybuchło. Winę ponoszą sowieccy sojusznicy naszych zachodnich aliantów, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, ale oczywiście pierwszym szalbierzem sprytnie i obłudnie działającym był Związek Sowiecki i jego polscy komunistyczni współpracownicy, również wzywający do Powstania. Tę tezę stawia też Norman Davies w swoim dziele „Powstanie ´44″, przedstawiając cały szereg faktów zdradzieckiej polityki naszych zachodnich aliantów, m.in. brak wystarczającej interwencji w sprawie lądowania samolotów alianckich z dostawami do Warszawy na lotniskach sowieckich. Dopiero 18 września 104 samoloty amerykańskie dokonały olbrzymich zrzutów, niestety już głównie na pozycje niemieckie. Amerykanie i Anglicy dopiero pod koniec Powstania ogłosili obowiązek traktowania nas, powstańców, jako żołnierzy alianckich z prawem rewanżu na jeńcach niemieckich w przypadku nieuznawania zasad Konwencji Genewskiej. Ta deklaracja powinna pojawić się 2-3 sierpnia, ilu naszym żołnierzom ocaliłaby życie? http://www.naszdziennik.pl/wp/6145, 1.08.2012
JT
jak to było
2 sierpnia 2012, 15:51
Wiemy, że wszystkie rozkazy niemieckie muszą być wykonane pod groźbą kary śmierci lub obozu koncentracyjnego, w którym też są małe szanse na przeżycie, jest to kara nawet za nielegalny handel mięsem, także za najmniejszą formę pomocy Żydom. Dla Niemców życie mieszkańca Generalnego Gubernatorstwa nie ma żadnej wartości, przez pięć lat nas o tym przekonywano. Rozumiemy, że tu niewątpliwie chodzi jednak nie tylko o fortyfikacje, ale o zabezpieczenie się w związku z planowaną obroną miasta. Nie można bronić Warszawy przed Armią Czerwoną, mając w mieście około 40 000 podziemnej wrogiej armii z jakby nie było tysiącami różnego rodzaju broni, mając całą podziemną wrogą administrację i wrogą ludność. To jest przecież stolica podziemnego państwa. 100 000 ludzi zdolnych do pracy fizycznej pod kierownictwem Niemców niewątpliwie zdezorganizuje struktury państwa podziemnego. Rozkaz Fischera nie jest zrealizowany, warszawiacy nie zgłosili się. Kierownictwo Armii Krajowej rozumie to niebezpieczeństwo i wydaje rozkaz: 28 lipca o godzinie 8.00 wieczorem – koncentracja podziemnych oddziałów z bronią na zaplanowanych miejscach zbiórki. Jaka była dyskusja przed wydaniem tego rozkazu? Kto co powiedział? Nie wiemy. Nie wszyscy poważni historycy podają, kto wydał rozkaz tej mobilizacji. Niektórzy piszą, że osobiście generał Antoni Chruściel „Monter”, inni że w porozumieniu z dowódcą Armii Krajowej generałem „Borem” Tadeuszem Komorowskim.
JT
jak to było
2 sierpnia 2012, 15:49
prof. Witold Kieżun żołnierz, Powstania Warszawskiego ps. „Wypad” Wracam pamięcią do dni przed Powstaniem. 20 lipca 1944 roku, zamach na Hitlera. W następnych dniach – silny atak Armii Czerwonej. Warszawa zapełnia się uciekającymi niemieckimi żołnierzami. Od 21 lipca w pociągach odchodzących z Warszawy na zachód – pełno niemieckich ewakuowanych urzędników z rodzinami. Z każdym dniem ten odwrotowy ruch się wzmaga. Widząc masowy odwrót pokonanej niemieckiej armii, czekamy z niecierpliwością na rozkaz rozpoczęcia Powstania, do którego przygotowywaliśmy się przez 5 lat, marząc o odzyskaniu wolności, o tym, że sami pokonamy niemieckich bandytów, pomścimy śmierć naszych rodzin i kolegów, naszą utraconą młodość, życie w charakterze niewolników przez pięć lat. Dlaczego nie ma rozkazu do walki? Chcemy sami wyswobodzić nasze miasto, sami decydować o jego losie. Armia Czerwona jest już podobno tuż, tuż, a my zamiast działać i z łatwością zdobyć już zdezorganizowane miasto, czekamy nie wiadomo na co. Tymczasem sytuacja zaczyna się niekorzystnie zmieniać. Wraca niemiecki gubernator dystryktu Warszawa, Ludwig Fischer, 27 lipca wieczorem „szczekaczki”, megafony uliczne, ogłaszają jego rozkaz w formie apelu: „Polacy! W 1920 roku za murami tego miasta odparliście atak bolszewizmu, okazując w ten sposób swoją antybolszewicką postawę. Dziś Warszawa stała się znowu zaporą dla czerwonego potopu, a jej wkładem w walkę winien stać się udział 100 000 mężczyzn i kobiet w pracach przy budowie linii obronnych. Zbierajcie się na głównych placach na Żoliborzu, przy Marszałkowskiej, przy placu Unii Lubelskiej, etc. Winni odmowy będą ukarani.”
L
leszek
2 sierpnia 2012, 10:53
 W Warszawie raczej nie sposób uciec od wspomnień związanych z Powstaniem. Prawie codziennie mijam idąc do stacji metra  Gdańska rzeźbę kobiety trzymającej w ręku różę, na zbiegu Mickiewicza i Zajączka. Upamiętnia tragiczne wydarzenie, jakim był'nieudany szturm na zajęty przez Niemców Dworzec Gdański 20/21 sierpnia 1944 roku, Niemcy Dworzec utrzymali, a zginęło około 300 powstańców. Kamienica w której mieszkam była wyremontowana dopiero wiele lat po wojnie i pamiętam, że będąc dziećmi mieliśmy nielichą zabawę wydłubywania kul z zewnętrznych ścian po tynkiem. Często bawiłem się i teraz chodzę na spacery do parku Fosa około Cytadeli i przy wyjściu na Wisłostradę stoi tablica upamiętniająca nieudaną próbę desantu z Pragi na  Żoliborz przez żołnierzy II Dywizji Piechoty LWP w dniach 17-23 września. Poniesli przy tym ogrmne straty. Chodziłem do niedalekiej szkoły podstawowej imienia 6 Pułku Piechoty i zawsze sądziłem, że to na pamiętkę tego desantu. Ale całkiem niedawno dowiedziałem się, że ów "6 Pułk" wszedł do Warszawy w czasie "wyzwolenia" 17 I 1945 i jako pierwszy się tu zapuścił. Jak wiadomo, 17 I 1945 do Warszawy wkroczyły także oddziały NKWD mające specyficzne pojmowanie słowa "wyzwolenie". Na szczęscie, szkoła od dawna ma innego patrona.  Wiele lat pracowałem na Woli, ale o ile w Warszawie trudno uciec od Powstania, to na Woli jest to w ogóle niemożliwe.
W
wanda
1 sierpnia 2012, 22:04
Dziekuję.
Ulka
1 sierpnia 2012, 21:58
Dziękuję.
T
tak
1 sierpnia 2012, 16:27
Jeżeli Powstanie Warszawskie było bez sensu, to i może Powstanie Listopadowe, Styczniowe inne nasze powstania, Bitwa Warszawska w 1920 roku też były bez sensu? Przecież w 1920 roku byliśmy bez szans. Czy o to chodzi abyśmy każdego kto ma przewagę witali na kolanach? Naród strachliwy nie chcący się sprzeciwiać złu nie zasługuje na wolność i nie będzie jej miał. To naród niewolników z wyboru. Zastanawiajace, że przeciwko Powstaniu wypowiadaja się Ci, którzy w nim nie uczestniczyli a nawet nie mieszklali wtedy w Warszawie. Czytałem wywiad z sanitariuszką z Powstania. Ma obecnie ponad 80 lat. I ta kobieta , która zna życie na wylot, oświadczyła , że te kilka miesięcy to były najpiekniejsze chwile w jej życiu. Więc może domorośli mędrkowie zamkną buzie? Nikt Was nie upoważnił abyście się wypowiadali w imieniu tych, których Powstanie najbardziej dotyczyło.
L
leszek
1 sierpnia 2012, 15:15
 Ja się raczej nie podpiszę pod wypowiedzią Jana Ołdakowskieg, gdyż jest pozbawiona sensu. Natomiast dwoma rękoma się podpisuję pod wypowiedzią papieża, gdyż trafia w sedno sprawy. Z całą pewnością także przystanę o godzinie 17.00, gdyż uważam, że to co miało miejsce 68 lat jest mi jednak bardzo bliskie.
MW
Małgorzata Wiatr
1 sierpnia 2012, 12:13
Stanę dziś i ja w celu uczczenia pamięci tych, którzy zginęli. Zatrzymam się niedaleko Katowic, w miejscowości gdzie mieszkam i żyję, a potem pomyślę sobie z olbrzymim żalem, że kiedy będę wspominać kolejne rocznice Powstań Śląskich, to tam w Warszawie nikt o tym pamiętać nie będzie...
MG
Malwina Grabowska
1 sierpnia 2012, 12:04
Może ci, którzy powstanie uważają za błąd, chcą, że Polacy się uczyli na swoich błędach. Jeśli będziemy decyzję o powstaniu uważać za dobrą, słuszną i jedyną, to za 100-200 lat (oby nie), gdy trzeba będzie o coś walczyć, znów dowódca w imię ideałów doprowadzi do tragedii. Podoba mi się to, co pan redaktor pisze o Solidarności. Tylko, że jej podejście już było przyznaniem się do błędu, wyciąganiem wniosków i poszukiwaniem innej drogi. Pokojowej, bez przelewania ludzkiej krwi.   
K
kate
1 sierpnia 2012, 09:54
Słucham właśnie radiowych wiadomości i uderza jedna sprawa: coraz więcej miejscowości w Polsce w godzinie "W" włącza syreny alarmowe i przyłącza się do uroczystości w Warszawie. 68 lat po tych wydarzeniach, kiedy została już tylko garstka kombatantów i każdego dnia odchodzą pamiętający tamte dni ludzie, nagle zaczyna współczesnym Polakom zależeć na uczczeniu tamtego zrywu. I odbywa się to właśnie w czasie, kiedy przybierają na sile spory o sens powstania i coraz cześciej zwłaszcza młodzi ludzie mówią o głupocie swoich rówieśników z 1944 roku. Wydaje mi się, że pragmatyzm wspólczesności ma problem z powstaniem warszawskim (i to w sytuacji, gdy w różnych częsciach świata ludzie oddają zycie za wolność swoich krajów). Syty głodnego nie zrozumie, choć chciałby odczuwać jego pragnienia. W świecie, gdzie zaczyna brakować wielkich idei, jest coraz nudniej i przewidywalniej, a to paradoksalnie zaczyna ludziom uwierać. Gdy nie ma się już o co bić, bijemy się choćby o pamięć.