Eksperci OSW: operacje sił rosyjskich coraz bardziej brutalne
W analizie opublikowanej po 16 dniach walk eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Andrzej Wilk, Piotr Żochowski i Sławomir Matuszak zwracają uwagę, że działania sił rosyjskich na Ukrainie stają się coraz bardziej brutalne, jednak Rosjanie nadal nie są w stanie złamać oporu Ukraińców.
Szczątkowe informacje pojawiające się w ukraińskich komunikatach o sytuacji w rejonie walk sprawiają, że całość przekazu coraz częściej jest wewnętrznie sprzeczna. Działania agresora nie wskazują, by utracił on inicjatywę, a ponoszone straty nadal nie uniemożliwiają mu kontynuowania ofensywy na kilku kierunkach równocześnie - ocenia OSW.
Kwestią otwartą pozostaje, na ile prezentowana przez stronę ukraińską ocena przeciwnika odpowiada stanowi faktycznemu, a na ile ma na celu głównie podtrzymywanie morale własnej armii i społeczeństwa - wskazują eksperci.
Terroryzowanie ludności cywilnej
Jak podkreślają, brutalizacji ulegają działania rosyjskich sił okupacyjnych, które skupiają się na terroryzowaniu ludności cywilnej i aresztowaniach osób stawiających opór. Jako przykład działań zastraszających wskazują porwanie i uwięzienie mera Melitopola, który odmówił współpracy z okupantem. Rosjanie nadal nie są w stanie narzucić swojej administracji cywilnej i doprowadzić do złamania oporu społecznego na zajętym terytorium - oceniają analitycy OSW.
Zauważają, że piątkowe spotkanie Łukaszenka–Putin stało się obiektem ukraińskiej operacji informacyjnej, której celem było pogłębienie obaw w społeczeństwie białoruskim co do negatywnych skutków wspierania przez Mińsk rosyjskiej agresji na Ukrainę. W dniu spotkania przywódców Kijów poinformował o rosyjskich samolotach bombardujących wioskę na Białorusi, co jakoby miałoby doprowadzić do wydania przez Mińsk rozkazu ataku na Ukrainę.
Łukaszenka nie może ufać własnej armii
Władze ukraińskie podkreślają że Łukaszenka nie może ufać własnej armii, która nie jest przygotowana do prowadzenia działań bojowych, a jej morale jest niskie. Aktywność informacyjna Kijowa zmusiła białoruski resort obrony do kolejnego uspokajającego oświadczenia, w którym zapewniło własne społeczeństwo, że armia białoruska nie wejdzie na Ukrainę - wskazuje OSW.
Jak ocenia, zapowiadane dostawy rosyjskiej broni i pomoc finansowa dla Mińska są z punktu widzenia Kremla formą "premii" za możliwość nieograniczonego wykorzystywania białoruskiego terytorium i jej zaplecza logistycznego do dalszego prowadzenia działań bojowych w kierunku Kijowa. Otwartą kwestią pozostaje użycie przez Rosjan części sił zbrojnych Białorusi jako wsparcia dla własnych działań na Ukrainie.
Taka decyzja byłaby ryzykowna ze względu na niską motywację jednostek białoruskich, ale nie można wykluczyć, że zostaną one wykorzystane jako osłona tyłów wojsk rosyjskich - podkreślają eksperci. Przeszkodą w rozpoczęciu kampanii siewnej mogą być, ich zdaniem, nie tylko działania wojenne, ale też deficyt paliwa, który może nastąpić w najbliższych tygodniach. Jak wskazują, Ukraina jest uzależniona od importu benzyny i oleju napędowego z Białorusi i Rosji, dostawy tych paliw w obecnej sytuacji zostały wstrzymane.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł