Jak senator Libicki leki babciom zabierał
W ten weekend senator Platformy Obywatelskiej Jan Filip Libicki pochwalił się na swoim blogu: "To ja zabrałem darmowe leki emerytom". A na zdjęciu ilustrującym notkę trzyma z kolei tabliczkę na której wypisano: "Panie i Panowie senatorowie obsługiwani są poza kolejnością". Ostentacja i cynizm aż biją po oczach.
Formalnie Jan Filip Libicki nikomu niczego nie zebrał: po prostu uniemożliwił przejście nowelizacji projektu o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. W okrojonej wersji miała ona umożliwić nabywanie bezpłatnych leków osobom pobierającym świadczenia emerytalne lub rentowe na najniższym poziomie (nie wyższym niż 845 zł miesięcznie) i mającym ukończone 75 lat, a także inwalidom wojennym (czyli także polskim żołnierzom wracającym z misji) i osobom represjonowanym. Senator Libicki był tym, który w imieniu senatorów Platformy Obywatelskiej złożył wniosek o odrzucenie tego projektu. Na swoim blogu nazwał go "demagogiczno-socjalistyczno-populistycznym".
Cóż, najwyraźniej w opinii Platformy Obywatelskiej demagogiczne nie jest umożliwianie darmowego przejazdu na wakacje autostradą A 1 potencjalnemu, uciekającemu elektoratowi. I robienie z tego wielkiej, medialnej szopki. Ale już zapewnienie darmowego dostępu do leków biednej i starej części polskiego społeczeństwa - owszem. W końcu starzy i biedny to żaden elektorat, ale grupa ludzi, którzy po prostu mogą sobie spokojnie wymrzeć.
Dodam dość istotną rzecz. Otóż nie trzeba większej spostrzegawczości, żeby zorientować się, że nowelizacja projektu miała pomóc przede wszystkim starym, polskim kobietom. Po pierwsze: to one żyją dłużej. Po drugie: otrzymują zwykle niższe od mężczyzn emerytury. Dane mówią same za siebie: obecnie mężczyźni żyją w Polsce średnio około 73 lat, a kobiety - ponad 81 lat. W dodatku kobiety otrzymują o dobrych kilkaset złotych niższe emerytury: dominująca wysokość emerytury to niecałe tysiąc czterysta złotych.
Zatem senator Libicki równie dobrze mógł zatytułować swój tekst, w którym obwieścił światu nie po raz pierwszy swój pryncypialny liberalizm po prostu tak: "To ja zabrałem darmowe leki starym kobietom". Cóż, powiem z sarkazmem: politycy PO chcieli już babciom zabierać dowody, teraz skutecznie przeciwstawili się darmowym lekom dla ubogich staruszek i staruszków.
Tu ktoś powie: no i dobrze, za dużo w Polsce tego socjalizmu. Tyle że i tutaj fakty są wymowne i jeśli o czymś świadczą, to nie o mitycznym "rozbuchanym polskim socjalu". Otóż według raportu organizacji IMS Health z 2013 r., w Polsce (w pierwszym kwartale ubiegłego roku) współpłacenie pacjentów za leki refundowane wyniosło już 40,3 proc. Co to oznacza? Dokładnie tyle, że mamy w kraju najwyższy poziom współpłacenia pacjentów w Europie. A przekroczenie współpłacenia przez pacjentów owych 40 proc. zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia oznacza zdecydowane ograniczenia dla chorych w dostępie do leków. Dodajmy do tego, że Wielka Brytania, do której masowo uciekają Polacy (rzekomo także przed socjalizmem) leki dzieci i osób na emeryturze, które przekroczyły 60 rok życia są bezpłatne.
Senator Libicki twierdzi, że jego decyzja była bardzo merytoryczna. Ale w rzeczonej notce na jego blogu nie znajduję żadnych, po prostu żadnych argumentów. Poza tym, że jak zwykle dzielnie walczył z socjalizmem, PiS-em, itp. Możliwe, że ten znany spadochroniarz szykuje się na zmianę szyldu partyjnego: z licznych partii, które "zaliczył" pozostała mu jeszcze Nowa Prawica.
Uderza jeszcze jedno: właśnie ta tabliczka, z którą z bardzo radosnym uśmiechem sfotografował się niepełnosprawny polityk: "Panie i Panowie senatorowie obsługiwani są poza kolejnością". Niezła ilustracja dobrze znanej i nieźle udokumentowanej w Polsce tezy: "socjalizm dla bogatych i uprzywilejowanych, dla biednych - rynek". Bo z jednej strony pan senator dzielnie walczy z socjalizmem, z drugiej - z przyjemnością korzysta z mniejszych i większych przywilejów urzędu. Sobie nie zabiera, nie działa na rzecz ograniczenia przywilejów senatorskich - za to, owszem, jest bezkompromisowy w walce z "socjalizmem dla biednych".
Być może senator Libicki chciał zaimponować swoim wyborcom. Z pewnością część wolnorynkowców mu przyklaśnie. Ale większość ludzi, także o liberalnych poglądach (sądząc z głosów publikowanych w Sieci) po prostu jest zniesmaczona. Bo chyba wciąż, na szczęście, tak po ludzku nie lubimy ostentacji okazywanej biednym i starym ludziom połączonej w dodatku z obnoszeniem się z własnymi przywilejami. Nawet jeśli oderwani od realiów polskiego życia politycy mierzą nas własną miarą.
Skomentuj artykuł