Katolicyzm jest społeczny!

Krzysztof Wołodźko

Może już pora, żeby katolicy w Polsce zrozumieli, że troska o życie poczęte nie powinna się koncentrować niemal jedynie na łonie matki? Warto zrozumieć, że Katolicka Nauka Społeczna ma naprawdę wiele ważnych rzeczy do powiedzenia także o narodzonym człowieku i jego życiu w świecie.

Niedawno w "Rzeczpospolitej" pojawiły się informacje, które wiele mówią o kondycji współczesnej Polski i naszego systemu społeczno-gospodarczego. Tekst nosi tytuł, według mnie dość głupkowaty, "Lemingi są zmęczone", ale dotyka ważnych problemów. Autorki piszą: "Przybywa tzw. młodych dorosłych mających problemy psychiczne, a do szpitali częściej niż do tej pory trafiają młodzi z problemami kardiologicznymi". Przywołują opinie lekarzy. I tak prof. Bartosz Łoza, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Neuropsychiatrycznego w Tworkach mówi, że w ciągu ostatnich 20 lat liczba zaburzeń emocji wzrosła 10-krotnie, odnotowano też 12-krotny wzrost przyjmowania substancji psychoaktywnych, np. środków uspokajających, nasennych czy przeciwbólowych. Z kolei dr Piotr Dąbrowski, specjalista chorób wewnętrznych Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie stwierdza, że jeszcze 10 lat temu osoba 30-, 40-letnia z zaburzeniami rytmu serca lub zawałem była w jego szpitalu rzadkim gościem. Obecnie: coraz częstszym.

W tekście mowa też o wydłużającym się czasie pracy Polaków, o konieczności podejmowania coraz liczniejszych obowiązków, poszukiwaniu dodatkowych źródeł utrzymania, o zaciągniętych kredytach, nieoskładkowanych, cywilnoprawnych umowach o pracę, które niekiedy określa się mianem "śmieciowych". Są to zresztą fakty znane i funkcjonujące w świadomości Polaków. W tekście jednak zaskoczyło mnie to, w jak dziwny sposób zwekslowano problem ogólnospołeczny - do kwestii "lemingów", co nadaje całości pejoratywny odcień i de facto zrzuca odpowiedzialność za sytuację na te "głupie lemingi", które same sobie są winne. A czytelników "Rzeczpospolitej" te problemy nie dotyczą? Albo czytelników portalu DEON.pl? Podkreślę raz jeszcze - to problem szerszy, jak papierek lakmusowy ukazujący kondycję polskiego systemu społeczne-gospodarczego, rzeczywistość tego, co powszechnie się dziś określa mianem "realnego liberalizmu".

Niemal kuriozalnie w tym kontekście brzmią kolejne nawoływania liberalnych ekonomistów, by "Polacy wzięli się do pracy". Przez całe lata to towarzystwo wmawia Polakom, jak bardzo są roszczeniowi, jak nie chcą pracować, że tylko by świętowali i szukali dni wolnych od pracy, oraz niemal non stop chorowali. Rozgrywano jedne grupy społeczne i pracownicze, pomstując a to na przywileje górników, a to na nauczycieli, a to na protesty pielęgniarek, a to na wystąpienia związków zawodowych. Bo wiadomo: wszystko to PRL. Stanem idealnym, jak się wydaje, byłaby dla tych liberalnych ekonomistów, publicystów i polityków sytuacja, w której nie występuje choćby takie zjawisko jak koszty pracy (w Polsce są one zresztą bardzo niskie w skali Europy), nie istnieje sfera zabezpieczeń społecznych i nikt poza pracodawcą nie dyktuje warunków pracy i płacy. I po części to właśnie udało im się osiągnąć. Skutki społeczne nie przedstawiają się najlepiej, ale przecież "rynek ma zawsze rację". A w realiach tego polskiego rynku ideałem dla liberalnych stosunków pracy jest zdaje się sytuacja, gdy na każdą skargę i niedyspozycję pracownika jego "pan i władca" może odpowiedzieć: "tam są drzwi!"... A to już u nas nie takie rzadkie.

DEON.PL POLECA

Na marginesie: jeśli idzie o zachęcanie Polaków do tego, by wzięli się do pracy - to przecież mnóstwo z nas posłuchało tej sugestii. I wyjechało najprawdopodobniej na stałe "za chlebem". I tam, za granicą, Polki rodzą dzieci, tam Polacy płacą podatki, tam budują dobrostan nie tylko swój, ale społeczeństw, w których żyją. Liberalni ekonomiści jednak rzadko mówią, jak wygląda kwestia polityki społecznej, albo uzwiązkowienia w krajach, które przecież nigdy nie były demoludami. Paradoksalnie - znacznie lepiej niż u nas.

Problemem jest jednak jeszcze co innego. Otóż w Polsce nie istnieje żadna silna wspólnota: społeczna czy narodowa, nie istnieje też powszechnie obowiązujący system etyki. Staliśmy się społeczeństwem indywidualistów, realizującym strategie osobistego przetrwania/wzbogacenia. O ile PRL był czasem przymusowego skolektywizowania, skoszarowania społecznego, teraz wajcha przeszła zupełnie na drugą stronę: aspołeczne społeczeństwo to może i sprzeczność, ale siłą inercji póki co funkcjonująca. Rezultaty oczywiście już widać, o części była już wyżej mowa. Do tego dodajmy rosnące rozwarstwienie, coraz więcej kulturowo-ekonomicznych barier w obrębie społeczeństwa (już na poziomie edukacji powszechnej), brak polityki spójności między centrami a prowincją - to się składa na obraz współczesnej Polski, choć oczywiście, jeśli odpowiednio mocno zamknąć oczy, albo włączyć odpowiednie kanały w telewizji - nie będzie tego widać. Zawsze zresztą z rozczuleniem słucham nieco bogatszych ludzi, którzy mówią mi z przekonaniem, że biedy w Polsce nie ma, bo przecież oni bardzo rzadko widują w "Galerii Krakowskiej" albo "Złotych Tarasach" ludzi biednych. A jeśli są, to "pijani menele"... Poza tym, jeśli czasem mówi to osoba religijna, to dodaje, że przecież jest "Caritas" i darmowe obiady przy parafiach. W takich sytuacjach zawsze się czuję jak żywcem przeniesiony do nowel naszych XIX-wiecznych pisarzy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolicyzm jest społeczny!
Komentarze (10)
S
Słaba
27 listopada 2012, 19:26
@jazmig Nie chodzi o kartofle, ale o prawa pracownicze,o których pisałam wcześniej: Na co "nas" nie stać? I jakich "nas" konkretnie? Na opłacanie za pracownika składki zdrowotnej i emerytalno-rentowej? Na renty i emerytury, bo "nie ma kto płacić składek"? Na nieobowiążkowe i płatne nadgodziny i okres próbny pracy na legalną umowę? Na urlop wypoczynkowy i zwolnienie lekarskie w przypadku choroby? Myślisz, że przez to "zbankrutowała PRL"? Piszesz też:" Żeby komuś dać zasiłek, trzeba innemu zabrać te pieniądze. Rząd nie rozdaje swoich prywatnych pieniędzy, lecz pieniądze podatników." Rząd gospodaruje pieniędzmi z podatków. Nie "zabiera ich na zasiłki", ale decycuje, jakie sumy z podatków, na co przeznaczyć. "Nie stać nas" na zasiłki i leczenie. Ale na igrzyska zimowe nas stać? ( http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,15897,gazeta-wyborcza-chcemy-igrzysk-ze-hej.html ) A składki społeczne i zdrowotne i umowy o pracę, to sprawa pracodawców, a nie rządu.
jazmig jazmig
27 listopada 2012, 16:27
Najgorzej jest Szanowny Panie gdy chorujesz i nie wiesz, że jesteś chory Wierzę i naprawdę serdecznie panu współczuję, proszę mi wierzyć. Nie zmienia to faktu, że firma ma swoje zadania, a pomoc społeczną świadczą inne instytucje. Ja pamiętam czasy, kiedy zakłady pracy sprowadzały ziemniaki na zimę dla pracowników, każdy obywatel miał prawo do zatrudnienia i wiele innych podobnych dziwności, a w efekcie PRL i cały obóz komunistyczny zbankrutowały. Udawanie, że nie działają prawa przyrody lub społeczne, zawsze kończy się katastrofą. Tak właśnie skończyło się ignorowanie praw ekonomicznych w państwach komunistycznych. Nie ma sensu powtarzanie tych blędów.
27 listopada 2012, 12:24
 Czego pan oczekuje? Zatrudnienia i zarobków za niepotrzebną pracę? Skąd! Ale widocznie ta praca była potrzebna skoro ją wykonywałem. Inna rzecz, że po stażu zatrudnić powinni, a im tylko murzyni byli potrzebni. Nie wiem, jakie pan skończył studia, widocznie takie, po których pracy się nie znajdzie. Przyrodnicze, takie gdzie wg folderu rekrutacyjnego znajdę pracę w nauce (moje marzenie ;-)), administracji, organizacjach, laboratoriach, placówkach rządowych i co tam panie i panowie od reklamy wymyślili. Uczelnia była dobra, państwowa z tradycjami. Z resztą jako licealista co wiedział Pan o rynku pracy? Ja bardzo niewiele... Choroba, to nieszczęście, ale firma ma zatrudniać ludzi potrzebnych, a nie świadczyć pomoc społeczną, bo inaczej zbankrutuje i w efekcie pracę stracą wszyscy pracownicy. Najgorzej jest Szanowny Panie gdy chorujesz i nie wiesz, że jesteś chory. Pozdrawiam
P
piotrek
27 listopada 2012, 09:58
Szanowny Panie, Myślę, że Pański artykuł nie dotyka istoty sprawy. W Polsce wszystko, co państwowe funkcjonuje źle z wielu powodów z których najważniejszym, moim zdaniem, jest brak honoru zawodowego jaki można dostrzec np. w społeczeństwie japońskim. Liczenie na to, że polityką społeczną i ekonomiczną bądź inną, która przecież jest domeną państwa, coś się naprawi jest życiem w świecie iluzji. Myślę, że tu raczej trzeba wychowania prospołecznego i jest to sprawa na kilkadziesiat lat, a nikt tego nie robi.
jazmig jazmig
27 listopada 2012, 07:26
@jazmig nie naśladujmy bogatych społeczeństw, bo nas na to nie stać. Na co "nas" nie stać? I jakich "nas" konkretnie? Nas, polskie społeczeństwo nie stać na życie, jakie mogą fundować bogate społeczeństwa. Niemcy, zanim były tak bogate jak teraz, a były na naszym ocecnym poziomie, wcale nie dawały świadczeń, które obecnie oferują, a i tak już mocno obcięły świadczenia społeczne. Żeby komuś dać zasiłek, trzeba innemu zabrać te pieniądze. Rząd nie rozdaje swoich prywatnych pieniędzy, lecz pieniądze podatników.
jazmig jazmig
27 listopada 2012, 07:23
Od paru miesięcy szukam pracy. Jestem po studiach, które skończyłem 6 lat temu. Zaraz po nich dowiedziałem się, że jestem niepotrzebny (dosłownie "robol do noszenia skrzynek"). To na stażu, po którym nie dostałem zatrudnienia. Czego pan oczekuje? Zatrudnienia i zarobków za niepotrzebną pracę? Nie wiem, jakie pan skończył studia, widocznie takie, po których pracy się nie znajdzie. Choroba, to nieszczęście, ale firma ma zatrudniać ludzi potrzebnych, a nie świadczyć pomoc społeczną, bo inaczej zbankrutuje i w efekcie pracę stracą wszyscy pracownicy.
S
Słaba
27 listopada 2012, 00:54
@jazmig nie naśladujmy bogatych społeczeństw, bo nas na to nie stać. Na co "nas" nie stać? I jakich "nas" konkretnie? Na opłacanie za pracownika składki zdrowotnej i emerytalno-rentowej? Na renty i emerytury, bo "nie ma kto płacić składek"? Na nieobowiążkowe i płatne nadgodziny i  okres próbny pracy na legalną umowę? Na urlop wypoczynkowy i zwolnienie lekarskie w przypadku choroby? Myślisz, że przez to "zbankrutowała PRL"? Człowiek nie jest "siłą roboczą"...
M
mhpaw
26 listopada 2012, 22:13
 Nie tędy droga, panie Krzysztofie. nie naśladujmy bogatych społeczeństw, bo nas na to nie stać. Od paru miesięcy szukam pracy. Jestem po studiach, które skończyłem 6 lat temu. Zaraz po nich dowiedziałem się, że jestem niepotrzebny (dosłownie "robol do noszenia skrzynek"). To na stażu, po którym nie dostałem zatrudnienia. Potem praca w sklepie, kłopoty zdrowotne (praca "na czarno", mój szef zwlekał do ostatniego momentu z umową). Już wówczas się dowiedziaem się w Urzędzie Pracy, że niby absolwentem jestem, ale staże to mnie już nie obowiązują (miałem wtedy ok. 25 lat). Potem po znajomości praca państwowa, tzw. ciepła posadka w instytucji naukowej, znów kłopoty ze zdrowiem. 2 lata później szukanie pracy (bo tam gdzie działałem było dużo "dziadków" którzy muszą dorobić do emerytury). W międzyczasie wolontariat w placówkach naukowych (pamiętacie "robola"? To już wiecie wszystko) Stan na czas obecny: trzeci krzyżyk na karku, bezużyteczny papier magistra (nie pracuję w zawodzie i raczej rozstałem się z tą myślą po wielu dramatycznych bojach), umiejetności które nie interesują potencjalnego pracodawcy... Myślisz: aktywizacja zawodowa? Tak, ale jeśli nie jesteś po odpowiedniej szkole, albo nie masz stażu u przyszłego pracodawcy to o kursach zawodowych zapomnij.... Świetny artykuł Panie Krzysztofie, jestem Pańskim fanem. Gorąco pozdrawiam
jazmig jazmig
26 listopada 2012, 21:47
 KNS to jest określenie nieprecyzyjne. Nie wiem, co konkretnie autor proponuje. Jednakże pojęcie ekonomii u autora jest absurdalne. Ekomomia, jak każda inna nauka opisuje rzeczywistość - i nic więcej. Można ignorować prawa ekonomiczne, ale skutek jest zawsze taki sam - bieda! PRL i inne państwa komunistyczne ignorowały prawa ekonomiczne i w efekcie zbankrutowały, doprowadzając społeczństwa do nędzy. Nie tędy droga, panie Krzysztofie. nie naśladujmy bogatych społeczeństw, bo nas na to nie stać.
A
a
26 listopada 2012, 15:45
Problemem w Polsce sa sbeckie media oraz brak sprawiedliwosci bioracy sie wprost z ustalen okraglego stolu. Ten brak sprawiedliwosci widac na roznych plaszczyznach zycia spolecznego min. w sądownictwie. Ten wewnetrzny   stan swiadomosci utrzymywany jest poprzez retoryke w mediach, ktore maja np. poprzez szukanie i wskazywanie jakichs drobnych oszustow. Jak pamietamy, w czasie powodzi byla chwila kiedy oskarzano i trwalo to dobry dzien lub dwa (sic!), o wywolanie powodzi .... bobry. Ludzie zyja w jakims matriksie medialnym.