Kobieta urodzi we Wrocławiu czworaczki. Jej ukraińskiemu mężowi grozi deportacja
Ukrainka Marina Kucher jest w 30. tygodniu ciąży z czworaczkami. Ma je urodzić we wrocławskim szpitalu. Radość kobiety z narodzin dzieci przeplata się jednak z tragedią, ponieważ jej mężowi Oleksijowi grozi deportacja z Polski. Kobieta jest przerażona wizją pozostania samej z niemowlętami.
Marina i Oleksij Kucher mieszkają wraz z 16-letnim synem w Polsce od sześciu lat. Przyjechali tu, ponieważ życie na Ukrainie było dla nich ciężkie. - Nie byłam w stanie utrzymać się z jednej pracy. Pracowałam jako kosmetyczka, ale to nie przynosiło wystarczających dochodów. Na Ukrainie panuje bieda, korupcja, ludzie są zmęczeni napiętą sytuacją z Rosją, boją się wojny, a opieka lekarska pozostawia wiele do życzenia – mówi Marina Kucher.
Ciąża kobiety z czworaczkami jest zagrożona ze względu na ryzyko wcześniactwa. Istnieje również zagrożenie dla życia matki, która fizycznie nie jest w stanie dotrwać do 40. tygodnia ciąży. Ciężką sytuację Mariny komplikuje jeszcze bardziej wizja, że będzie musiała zostać sama w Polsce z dziećmi.
Przymusowa deportacja z Polski
- Polska Straż Graniczna przyjechała na kontrolę do firmy, w której pracowałem. Odkryli, że nie miałem ważnego prawa do wykonywania pracy, który nam, obcokrajowcom, wydają urzędy wojewódzkie. Zapłaciłem więc trzy tysiące kary, a i tak do paszportu Straż Graniczna wbiła mi pieczątkę z nakazem deportacji – opowiada Oleksij Kucher.
Mężczyzna jest załamany sytuacją swojej rodziny, lecz robi wszystko, aby pozostać w Polsce. O pomoc zwrócił się do prawników. - Moim zdaniem pan Oleksij Kucher ma duże szanse na to, aby jego sprawa zakończyła się pomyślnie. Jednak podkreślam, że decyzja o jego deportacji została podjęta zgodnie z prawem, bo nie dopełnił obowiązków prawnych, które powinien był przeprowadzić – mówi prawnik Artur Zieliński.
- Nie wyobrażam sobie, że musiałbym opuścić Marinę i wyjechać z Polski. Zostawić samą? Jak miałaby dać sobie radę z opieką nad czworaczkami? Po porodzie będzie przecież osłabiona. A ja muszę zarabiać, bo czeka nas ogrom wydatków. Wynajmujemy mieszkanie, za które trzeba płacić, musimy coś jeść. A starszy syn Ilja ma już 16 lat i swoje potrzeby. Zawsze marzyliśmy z Mariną, że będziemy mieli dużą rodzinę. Ale nigdy bym nie przypuszczał, że czwórka urodzi się naraz. Przez całą tę sytuację moja radość i szczęście z powiększenia rodziny miesza się z tragizmem – tłumaczy Oleksij.
onet.pl / tk
Skomentuj artykuł