Kryzys w Grecji - kto straci na bankructwie?

(fot. EPA/SIMELA PANTZARTZI)
Money.pl

Niekontrolowane bankructwo Grecji spowodowałoby trzęsienie ziemi na rynkach finansowych. Dlatego ratunek dla tego kraju to tak naprawdę gra na czas, by instytucje finansowe mogły przygotować się na kłopoty. Zobowiązania Aten wobec zagranicznych inwestorów przekraczają już 140 miliardów euro. Największa część tej kwoty przypada na instytucje finansowe z krajów strefy euro.

Ministrowie Finansów państw strefy euro mieli dzisiaj zdecydować o udzieleniu Grecji kolejnej transzy pomocy finansowej, która ma uchronić ten kraj przed bankructwem. Wczoraj wieczorem okazało się jednak, że do spotkania nie dojdzie, bo Grecy nie spełnili wszystkich warunków stawianych przez UE. Wstępnie spotkanie jest teraz planowane na poniedziałek.

Zdaniem ekspertów, między Grecją a unijnymi instytucjami trwa teraz gra, które w praktyce niewiele zmieni, bo prędzej czy później Grecy i tak dostaną pomoc. - Nie mam wątpliwości, że tak będzie. Nikt nie zaryzykuje niekontrolowanego upadku Grecji, bo wśród polityków i ekonomistów panuje powszechne przekonanie, że ratunek będzie po prostu tańszy - mówi w rozmowie z Money.pl prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

DEON.PL POLECA

Ekonomiści przyznają jednak, że pompowanie pieniędzy w Grecję i tak nic nie da. Dlatego wszyscy przygotowują się na jej upadek i w rezultacie opuszczenie strefy euro.- Nie widzę szans na to, by greckie finanse mogłyby wrócić do stanu, który nie destabilizowałby strefy euro - uważa prof. Dariusz Filar, były członek RPP, przypominając, że w podobnej sytuacji są jeszcze inne kraje z południa Europy.

Podobnego zdania jest grecki ekonomista, prof. Costas Azariadis, który w rozmowie z Money.pl przyznał niedawno, że nie widzi szans na to, by reformy w Grecji miały w ogóle szansę wejść w życie.

Cięcia to zdecydowanie za małoGrecki parlament przegłosował plan oszczędnościowy, który był jednym z warunków udzielenia Grecji pomocy. Zakłada on cięcie pensji minimalnej do 600 euro miesięcznie, redukcję 15 tysięcy miejsc pracy w sektorze publicznym. Ma to dać oszczędności rzędu 3,3 miliarda euro. By dostać pieniądze greccy politycy muszą się dodatkowo zobowiązać na piśmie do wprowadzenia reform, a także powiedzieć, skąd wziąć dodatkowe 325 milionów euro.

Cały problem jednak w tym, że nawet jeżeli cięcia wejdą w życie, to i tak ich efekty będą stanowiły kroplę w morzu greckich zobowiązań. Jak szacują analitycy już w ubiegłym rok dług publiczny w Grecji przekroczył wartość 160 procent PKB, a w przyszłym roku może sięgnąć 180 procent.

Źródło: Money.pl na podstawie szacunków i prognoz DB Research.

Dlatego ogromną część kosztów związanych z ratowaniem Grecji poniosą również prywatni inwestorzy, którzy kupowali przede wszystkim greckie obligacje. Najprawdopodobniej również na najbliższym spotkaniu eurogrupy zapadną decyzje o tym, że będą oni musieli się pogodzić ze stratą rzędu 70 procent. I to im Unia Europejska daje czas, by przygotowali się na najgorsze.

Banki kupują czas, pomoże EBC?Darowanie 70 procent długów przez prywatnych inwestorów da Grecji około 100 miliardów euro. To przede wszystkim pieniądze instytucji finansowych z Eurolandu oraz USA. - Nie mają wyjścia i muszą się na to zgodzić. W przeciwnym razie nie mogłyby mieć nadziei, że w ogóle odzyskają jakiekolwiek pieniądze - przyznaje prof. Dariusz Filar.

Jak sprawdził Money.pl,zobowiązania Grecji wobec prywatnych inwestorów z 24 krajów przekraczają łącznie kwotę 140 miliardów euro. Z tego ponad 70 procent przypada na europejskie instytucje finansowe.

Najwięcej stracą instytucje finansowe we Francji. Ich zaangażowanie w grecki dług przekracza łącznie 40 miliardów euro. Największa część tej kwoty przypada na firmy inwestycyjne, dopiero w dalszej kolejności na typowe banki. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku banków z Wielkiej Brytanii, wobec których same podstawowe zobowiązania Grecji przekraczają 6,5 miliarda euro, a do tego dochodzą różnego rodzaju pozostałe instrumenty finansowe (np. gwarancje, derywaty).

Źródło: Money.pl na podstawie Bank for International Settlements.

*Podział według krajów, obejmuje wszystkie typy zobowiązań i ekspozycji wobec prywatnych wierzycieli.

W dalszej kolejności znalazły się Niemcy. Widać więc, że kłopoty Grecji będą miały wpływ na największe rynki Europy. - Dlatego właśnie niekontrolowane bankructwo Grecji spowodowałoby ogromne zamieszanie na rynkach finansowych. Wiele banków mogłoby wpaść w poważne tarapaty. Potrzebują więc czasu na to, by się przygotować i obecna pomoc dla Grecji to nic innego, jak kupowanie tego czasu - mówi prof. Dariusz Filar.

Wśród instytucji, które są w posiadaniu greckiego długu Barclays Capital wymienia praktycznie wszystkie największe grupy finansowe Europy, jak chociażby niemiecki Commerzbank, francuski BNP, brytyjski HSBC, czy włoskie Intesę oraz UniCredit Group.

Banki będą musiały przede wszystkim podnieść swoje kapitały, by nie utracić zaufania klientów. - To bardzo ważne, bo w grę wchodzi wiarygodność całego systemu finansowego Europy - podkreśla prof. Marian Noga. Dlatego, jak dodaje, można spodziewać się, że w razie kłopotów instytucjom finansowym z pomocą będzie musiał przyjść Europejski Bank Centralny, co w praktyce oznacza, że za gracki kryzys i tak w końcu zapłacą podatnicy.

W takiej sytuacji trudno mieć wątpliwości co do tego, że Grecja i tak będzie musiała się pożegnać ze strefą euro. Pozostaje tylko pytanie o przygotowanie rynków finansowych na ten krok, a także o przyszłość tego kraju poza Eurolandem. Nie brakuje głosów ekonomistów, którzy twierdzą, że wbrew pozorom byłoby to dobre rozwiązanie dla Grecji.

Jak w rozmowie z Money.pl zaznaczył prof. Costas Azariadis, powrót do drachmy pozwoliłby Grekom na szybsze przeprowadzenie reform, a także wpłynąłby na podniesienie konkurencyjności greckiej gospodarki. Na razie jest ona bowiem w stanie głębokiej recesji, która nie pozwala nawet obsługiwać zadłużenia bez pomocy z zewnątrz.

O tym, że Grecja opuści strefę euro, choć nie wprost, coraz częściej mówią europejscy politycy. Wczoraj niemiecki minister finansów co prawda zapewnił, że Europa chce uratować Grecję przed plajtą, ale jednocześnie dodał, że strefa euro jest przygotowana na taką ewentualność lepiej niż jeszcze dwa lata temu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kryzys w Grecji - kto straci na bankructwie?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.