(fot. PAP/Adam Warżawa)
PAP / mh
W rozegranym w Gdańsku towarzyskim meczu piłkarskim Lechia zremisowała z Barceloną 2:2 (1:1). W zespole mistrzów Hiszpanii na PGE Arenie zadebiutował Brazylijczyk Neymar, który pojawił się na boisku w końcówce spotkania.
Bramki: 1:0 Jarosław Bieniuk (15), 1:1 Sergi Roberto (26), 2:1 Piotr Grzelczak (50), 2:2 Lionel Messi (57).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 25000.
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk (46. Sebastian Małkowski) - Deleu (46. Christopher Oualembo), Jarosław Bieniuk (46. Krzysztof Bąk), Sebastian Madera (46. Rafał Janicki), Adam Pazio - Przemysław Frankowski (80. Adam Duda), Paweł Dawidowicz (46. Maciej Kostrzewa), Marcin Pietrowski (9. Wojciech Zyska), Piotr Grzelczak (87. Kacper Łazaj), Daisuke Matsui (46. Bartłomiej Smuczyński, 83. Łukasz Kacprzycki) - Paweł Buzała (32. Patryk Tuszyński).
Barcelona: Jose Manuel Pinto (46. Oier Olazabal) - Martin Montoya (63. Kiko Femenia), Sergi Gomez Sola (63. Carles Planas), Marc Bartra (63. Frank Bagnack), Adriano (63. Patric) - Jonathan dos Santos (63. Ilie Sanchez), Alex Song (63. Sergi Samper), Sergi Roberto (63. Javier Espinosa) - Alexis Sanchez (79. Neymar), Lionel Messi (77. Jean Marie Dongou), Cristian Tello (22. Joan Roman).
Trener Lechii Michał Probierz zapowiadał przed meczem, że w konfrontacji z Barceloną interesuje go tylko zwycięstwo i niewiele brakowało, aby to życzenie się spełniło. Jego drużyna zagrała co prawda z mocno osłabionym rywalem, który jednak w sobotę rozgromił w Oslo szósty zespół ligi norweskiej Valerengę aż 7:0. Gospodarze dwa razy obejmowali prowadzenie, ale nie zdołali go utrzymać. Poza w tym w doliczonym czasie gry o sukcesie biało-zielonych mógł przesądzić Adam Duda.
Probierz po meczu podkreślał, że traktował towarzyskie spotkanie jako element przygotowań do ważnego ligowego pojedynku z Jagiellonią. Wyraził także żal, że rywale nie przyjechali w silniejszym składzie, co dałoby satysfakcję kibicom rozczarowanym odwołaniem przyjazdu Barcelony w pierwszym planowanym terminie.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć byłego bramkarza Barcelony i reprezentacji Hiszpanii Antonio Ramalletsa, który zmarł we wtorek w wieku 89 lat. Ramallets rozegrał 35 meczów w drużynie narodowej - w 1950 roku zajął z Hiszpanią czwarte miejsce na mistrzostwach świata. Z kolei przez 16 lat występów w klubie ze stolicy Katalonii (1946-1962) wywalczył m.in. sześć razy mistrzostwo kraju, pięciokrotnie Puchar Króla i dwa razy Puchar Miast Targowych (późniejszy Puchar UEFA). Pięciokrotnie był też wybierany najlepszym bramkarzem hiszpańskiej ekstraklasy (1952, 1956, 1957, 1959, 1960).
Do Gdańska przyjechało 23. piłkarzy Barcelony, ale zabrakło pierwszego trenera Gerardo Martino. W jego zastępstwie mistrzów Hiszpanii poprowadził Jordi Roura. Goście mogli liczyć w Gdańsku na doping sporej grupy polskich fanów Barcelony, którzy przed meczem wywiesili ogromną sektorówkę z hasłem "Tots unit fem forca", czyli "Razem jesteśmy silni"
Barcelona wyszła na murawę gdańskiego stadionu praktycznie w takim samym zestawieniu, w jakim rozpoczęła sobotnie spotkanie z Valerengą. Jedyna zmiana miała miejsce na środku obrony, gdzie Javiera Mascherano, który do Gdańska również nie przyjechał, zastąpił Sergi Gomez Sola.
Początek należał do mistrzów Hiszpanii, wśród których najbliższy szczęścia był Alexis Sanchez. Kilka genialnych zagrań zaprezentował również Lionel Messi i wydawało się, że gole dla gości są kwestią czasu.
Tymczasem w 15. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Daisuke Matsui prowadzenie dla Lechii efektownym strzałem głową uzyskał Jarosław Bieniuk. Prawie pięć lat temu w podobny sposób golkipera Barcelony pokonał w Krakowie stoper Wisły Cleber.
Trafienie Brazylijczyka przesądziło wtedy o sensacyjnym triumfie "Białej Gwiazdy" 1:0, podczas kiedy w Gdańsku goście już 11 minut później doprowadzili do wyrównania. Po koronkowej akcji prawą stroną Sancheza z Martinem Montoyą, piłkę do pustej bramki Lechii skierował Sergi Roberto. Tuż przed przerwą bramkarz gdańskiego zespołu Mateusz Bąk w efektowny sposób obronił uderzenie z rzutu wolnego Messiego.
W 50. minucie gospodarze ponownie objęli prowadzenie. Po błędzie Montoyi piłkę przejął wyjątkowo aktywny Piotr Grzelczak i potężnym strzałem z ostrego kąta pokonał Oiera Olazabala. Tym razem na doprowadzenie do remisu piłkarze z Katalonii potrzebowali siedem minut - po podaniu Sancheza do siatki trafił Messi, czym wywołał szał radości wśród polskich sympatyków Barcelony.
W 63. minucie trener gości zdecydował na przeprowadzenie jednocześnie aż siedmiu zmian, ale w gronie wchodzących na murawę zawodników nie było oczekiwanego Neymara. 21-letni Brazylijczyk pojawił się na boisku w 79. minucie - jego debiut w barwach Barcelony ponownie wzbudził owację kibiców.
Powiedzieli po meczu:
Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): "Obejrzałem dwa ostatnie mecze Barcelony z Bayernem w Monachium oraz w Oslo z Valerengą i wiedziałem, że z mistrzami Hiszpanii można powalczyć. Pod warunkiem, że zagra się agresywnie i dobrze pod względem taktycznym. Zrealizowaliśmy te założenia, niemniej z wyniku nie jestem zadowolony. W końcówce graliśmy w +10+, a i tak mogliśmy ten mecz wygrać. Szkoda, że Barcelona nie przyjechała w silniejszym składzie, a uważam, że powinna tak postąpić po rezygnacji z przyjazdu do Gdańska w pierwszym terminie. To było emocjonujące spotkanie, w którym zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, niemniej takie konfrontacje, poza doświadczeniem, praktycznie nic nie dają. Potyczka z Barceloną była tylko jednym z elementów przygotowań do najważniejszego meczu, jakim jest dla nas poniedziałkowe spotkanie z Jagiellonią w Gdańsku. Dlatego wczoraj, nie bacząc na rywalizację z Barceloną, mieliśmy ciężki i trwający dwie godziny trening. W kontekście meczu z Jagiellonią martwi mnie również kontuzja, której dzisiaj nabawił się Marcin Pietrowski".
Jarosław Bieniuk (kapitan Lechii Gdańsk): "Nie ulega wątpliwości, że strzelić gola Barcelonie to wspaniałe uczucie. Przyszło nam przecież grać przy prawie pełnym stadionie z najlepszą drużyną świata ostatniej dekady, a na żywo relację z tego spotkania można było obejrzeć w 130 krajach. Wynik w tym meczu był jednak sprawą drugorzędną. Najważniejsze, że rywalizując z tak klasowym rywalem pozbyliśmy się przed pierwszym gwizdkiem strachu. Zagraliśmy odważnie, zaprezentowaliśmy się z korzystnej strony i na pewno daliśmy naszym kibicom sporo radości oraz emocji".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł