Lekkoatletyczne MŚ dzień 3. Polski dzień w Berlinie
Nieprawdopodobne stało się faktem. Wielokrotna rekordzistka świata Rosjanka Jelena Isinbajewa nawet nie została sklasyfikowana w konkursie skoku o tyczce. Zaczęła swoje próby od wysokości 4,75 m. Wiedząc, że Anna Rogowska skoczyła 4,75 m. Po pierwszym nieudanym skoku podwyższyła na 4,80 m. I przeliczyła się. Wszystkie próby spaliła.
Tymczasem Monice Pyrek wystarczyło 4,65 m, by zdobyć srebrny medal (wspólnie z Amerykanką Chelsea Johnson). Anna Rogowska w pierwszej próbie zaliczyła 4,75 m. Później dwa razy atakowała jeszcze 4,80 m. Trzeciego podejścia nie było. Isinbajewa strąciła tyczkę, a Rogowska wyciągnęła ręce w geście triumfu i cieszyła się z ogromnego sukcesu.
Wcześniej wielką radość sprawił nam Szymon Ziółkowski. Po cichu liczyliśmy na medal, choć Polak do faworytów tym razem nie należał. Słabiej spisywał się jednak najgroźniejszy rywal Węgier Krisztian Pars, który wygrał z rzędu ostatnie 18. konkursów rzutu młotem. W Berlinie zajął jednak dopiero 4. miejsce z wynikiem 77,45 m. A o złoto walczyło dwóch młociarzy - Ziółkowski i mistrz olimpijski Słoweniec Primoż Kozmus. Zwyciężył Kozmus, bo najpierw rzucił 79, 74 m, a później pokonał jako jedyny granicę 80 m (80,15 m). Ziółkowski w najlepszej próbie osiągnął 79,30 m.
Skomentuj artykuł