Miliarderzy z Doliny Krzemowej chcą "dzieci idealnych". Genetyczna selekcja embrionów budzi kontrowersje
W Dolinie Krzemowej zapanowała nowa moda – przyszli rodzice z zasobnym portfelem decydują się na badania inteligencji na etapie embrionów i ich selekcję. Start-upy oferujące takie usługi reklamują je jako krok ku „lepszemu potomstwu”. Eksperci jednak studzą emocje i ostrzegają: to nie tylko naukowo wątpliwe, ale i etycznie niebezpieczne.
Nowy trend: dzieci projektowane na miarę?
Komercyjne laboratoria, m.in. Nucleus Genomics i Herasight, analizują DNA zarodków powstałych w procedurze in vitro. Na tej podstawie prognozują predyspozycje do chorób, wzrostu, a nawet... poziomu IQ. Usługi kosztują od 6 do 50 tys. dolarów.
Choć selekcja embrionów pod kątem inteligencji zakazana jest np. w Wielkiej Brytanii, w USA pozostaje nieuregulowana. Nic dziwnego, że to właśnie w Dolinie Krzemowej usługa cieszy się największym zainteresowaniem. Jak informuje The Wall Street Journal, w kolejce ustawiają się menedżerowie i inwestorzy z branży technologicznej.
Elon Musk entuzjastą kontrowersyjnych technologii
Zainteresowanie tematem wyraził ostatnio Elon Musk. Na platformie X publicznie poparł ideę wykorzystania genetyki do „poprawy” przyszłych pokoleń. Jego komentarz wywołał falę dyskusji – dla jednych to wizja postępu, dla innych zapowiedź dystopijnej przyszłości.
Naukowe realia – tylko kilka punktów IQ więcej
Eksperci przypominają jednak, że skuteczność takich metod jest skrajnie ograniczona. Obecne modele badań poligenicznych tłumaczą zaledwie 5–10 proc. różnic w zdolnościach poznawczych.
Przewidywany zysk? W najlepszym razie wybór „najlepszego” zarodka może oznaczać 3–4 punkty IQ więcej niż przy losowej decyzji. – Nauka po prostu tego nie potwierdza – komentuje Peter Kraft z Uniwersytetu Harvarda.
Bioetycy ostrzegają: nowa forma eugeniki
Specjaliści od etyki przestrzegają przed niebezpiecznymi konsekwencjami. Powstanie bowiem ryzyko uformowania się „genetycznej superklasy” – dzieci zamożnych, które będą mogły korzystać z „ulepszonych” genów, podczas gdy reszta społeczeństwa pozostanie w tyle.
Zdaniem krytyków praktyka ta grozi nie tylko pogłębieniem nierówności społecznych, ale także utowarowieniem ludzkiego życia. Porównania do eugeniki z XX wieku, która doprowadziła do tragedii historycznych, pojawiają się coraz częściej.
Nauka kontra moda
Choć trend zdobywa popularność wśród elit Doliny Krzemowej, eksperci podkreślają, że w tej chwili mamy do czynienia bardziej z marketingiem i modą niż ze sprawdzoną technologią. Zamiast „super dzieci”, w rzeczywistości otrzymujemy ryzykowną ingerencję w naturę – bez gwarancji realnych efektów.
Skomentuj artykuł