Mitrowa: Konferencja Nabucco w Gruzji
14 stycznia br. w Batumi (Gruzja) odbyła się konferencja energetyczna, mająca w założeniu być międzynarodowym szczytem, w którym udział mieli wziąć przedstawiciele Europy Wschodniej, Azji Centralnej oraz państw Basenu Morza Kaspijskiego. Uczestnicy skupili się na tzw. projekcie południowego korytarza, który ma dać UE dostęp do alternatywnych źródeł energii, innych niż te z Rosji, Norwegii czy Północnej Afryki. Nabucco był projektem flagowym tej inicjatywy.
Ciekawe jest to, że przedstawiciele Rosji nie zostali zaproszeni na konferencję, natomiast zaproszenie zostało wysłane do Waszyngtonu. Pośród uczestników z różnych krajów, tylko trzy będą dostarczać gas dla „południowego korytarza”, czyli Azerbejdżan, Turkmenistan i Kazachstan. Turcja miała wątpliwości co do tego, czy wziąć udział w konferencji, pomimo swojego położenia geograficznego, które nadaje temu krajowi kluczowe znaczenie w koncepcji południowego korytarza.
Najbardziej zaskakująca w czasie konferencji była nie tylko niezwykły skład jej uczestników, ale manifestacja ciągłego zainteresowania projektami problematycznymi, takimi jak Nabucco – w samym środku kryzysu finansowego. Ostatnio wzmogły się plotki na temat tego, skąd każdego roku brać 30 mld m3 potrzebnego gazu, by zapewnić opłacalność rurociągu. Zgodnie z ostatnimi oświadczeniami managerów wysokiego szczebla, niemieckiego potentata i partnera Nabucco, RWE, rurociąg będzie musiał być zasilany przez trzech dostawców gazu, czyli Azerbejdżan, Turkmenistan i Północny Irak.
Napięcia polityczne poddają w wątpliwość potencjał Iraku do zostania solidnym dostawcą gazu. Azerbejdżan ostatnio powiększył swoją dotychczasowa bazę klientów, w której znajdowały się Turcja i Gruzja o Rosję i Iran, i tym samym udało mu się dokonać dywersyfikacji eksportu. Dostawy gazu do Rosji nie wymagają dodatkowych inwestycji w infrastrukturę, dzięki czemu ten biznes jest bardzo atrakcyjny dla Baku, szczególnie w połączeniu z kontraktem handlowym, który nie przewiduje żadnych nadwyżek w eksporcie.
W kwestii Turkmenistanu, nie można uniknąć wrażenia, że ten kraj nie będzie w stanie wnieść znaczącego wkładu w projekt Nabucco. Z powodu zeszłorocznego gwałtownego spadku wydobycia, Aszchabad zdecydował się wstrzymać prace na 150 punktach wydobycia, a decyzję taką niełatwo jest cofnąć. Wg większości ekspertów, dopiero w 2013 roku Turkmenistan będzie w stanie ponownie osiągnąć poziom wydobycia taki jak w 2008 r. Ponadto ten kraj zmagał się z podobną sytuacją już na początku lat dziewięćdziesiątych i od tego czasu nie był w stanie powrócić do wcześniejszego poziomu produkcji.
Wraz z niedawnym otwarciem gazociągu eksportowego do Chin, Turkmenistan zostanie mocno związany ze swoim partnerem, ponieważ zagwarantuje mu to dostawy 30 mid m3 gazu rocznie przez okres 30 lat. Chiński kierunek w eksportowej polityce energetycznej Aszchabadu będzie zdeterminowany nie tylko przez nowy gazociąg, ale również przez linie kredytowe. Ponieważ Pekin zaoferował pożyczkę wartą 4 mld dolarów na eksploatację złóż gazu Yolantan.
Pomimo licznych publikacji na ten temat w prasie europejskiej, dostawy gazu z Turkmenistanu do Chin nie są zagrożeniem dla Rosji. Przeciwnie, może mieć to wydźwięk pozytywny: po pierwsze, dlatego, że nie są przeznaczone na rynek europejski i nie zwiększają konkurencji dla rosyjskich dostaw gazu, a po drugie, stanowią odpowiedź na popyt na trudniejszym rynku niż Europa. Można nawet powiedzieć, że turkmeńskie dostawy gazu do Chin utorują drogę dla rozwoju rosyjsko–chińskiego partnerstwa energetycznego w przyszłości, gdyż dzięki temu projektowi Pekin zdobędzie niezbędne doświadczenie i wiedzę o międzynarodowym handlu gazem.
Innym ważnym czynnikiem w ocenie możliwości eksportowych gazu z Turkmenistanu jest wznowienie przesyłu gazu do Rosji, co miało miejsce w ciągu ostatnich dni. Zmieniony rosyjsko-turkmeński kontrakt na dostawy praktycznie nie pozostawia miejsca na dodatkowy eksport do Nabucco. Trzeba założyć, że obie strony, turkmeńska i rosyjska były świadome tego w momencie podpisywania nowej umowy.
Obecnie Turkmenistan posiada roczne zobowiązania eksportowe w wysokości od 80 do 90 mld m3, a także musi zaspokoić popyt krajowy w wysokości dodatkowych 20 mld m3 rocznie. Oznacza to, że roczna produkcja powinna być na poziomie około 100 mld m3. Aszchabad twierdzi, że liczba ta może zostać łatwo przekroczona. Jednakże, w przeciągu ostatnich kilku lat Turkmenistanowi nie udało się przywrócić poziomu produkcji z 1991 roku - 76 mld m3- nie mówiąc już o jej przekroczeniu. Oznacza to, że turkmeński rynek gazu nie ma wolnego miejsca dla dodatkowych nabywców.
Wyliczenie to dowodzi, że projekt Nabucco stoi na glinianych nogach, nie wspominając już o pytaniach dotyczących źródeł finansowania projektu lub niepewny status prawny Morza Kaspijskiego. To wszystko sprawia, że wybudowanie trans-kaspijskiego rurociągu, który miał zaopatrywać Nabucco, jest bardzo mało prawdopodobne. Jednak konferencja w Batumi pokazuje, że chęć ominięcia Rosji zdaje się górować nad rzeczywistością biznesową, mimo iż dla wszystkich jest jasne, że wykluczenie Rosji z projektu południowego korytarza będzie w znacznym stopniu zwiększało ryzyko z nim związane.
Może właśnie to było powodem zmniejszenia znaczenia konferencji energetycznej w Batumi. Zamiast zjednoczenia dziesięciu głów państw i rządów, jak pierwotnie zakładano, spotkanie zmieniło się w posiedzenie ekspertów przy okrągłym stole, na którym nie podjęto żadnych decyzji ani nie doczekano się konkretnych rezultatów. Podobnie jak pięć ostatnich spotkań tego formatu.
Tatiana Mitrowa,
szef Międzynarodowego Centrum Studiów Rynków Energii w Instytucie Badań Energii Rosyjskiej Akademii Nauk
Skomentuj artykuł