MŚ: Zwycięstwo Polaków, szok w Szwecji

Jung Geu Park z Korei Płd. przedziera się pomiędzy Arturem Siódmiakiem i Piotrem Grabarczykiem. (fot. EPA/ADAM IHSE )
inf. wł. / ŁK

Polscy szczypiorniści pokonali Koreę Południową 25:20 (10:11) w swoim czwartym meczu podczas - rozgrywanych w Szwecji - mistrzostw świata. Do olbrzymiej niespodzianki doszło w innym meczu grupy D - gospodarze turnieju przegrali z Argentyną 22:27.

Spotkanie z Koreańczykami miało być pierwszym poważnym sprawdzianem formy Polaków. Mecz lepiej rozpoczęli rywale, którzy jako pierwsi zdobyli bramkę. W pierwszych minutach Polacy mieli kłopot ze zdobywaniem goli. Wysoka obrona Koreańczyków uniemożliwiała biało-czerwonym rzuty z drugiej linii. Nawet jeśli udawało się im ominąć koreańskie zasieki, trafiali w bramkarza. Na szczęście podopieczni Wenty w defensywie rzadko dawali się zaskoczyć, jednak po 10. minutach gry przegrywaliśmy 1:4.

Po chwili po raz pierwszy w meczu trafił Sławomir Bielecki. Była to zapowiedź lepszego okresu gry biało-czerwonych. Nie przeszkodziła im nawet kara 2 minut dla Artura Siódmiaka. Grając w osłabieniu Polacy sprytnie rozgrywali rzuty wolne, po których dwukrotnie z dystansu potężnie trafiał Bielecki, w efekcie odrobiliśmy jedną bramkę straty. Kiedy rywale popełnili błąd przy zmianie - skutkujący grą podopiecznych Wenty w przewadze - Bartłomiej Jaszka doprowadził do remisu 6:6. Ale po chwili drugą dwuminutową karę otrzymał Siódmiak i po 20 minutach gry Korea prowadziła dwoma bramkami (8:6).

Już do końca pierwszej połowy utrzymywała się niewielka przewaga rywali. Skuteczność z dystansu zatracił niestety Bielecki, okazji nie wykorzystywał Marcin Lijewski, a Jurkiewicz obijał poprzeczkę. Trzymała polska obrona, a dwa kontrataki sprawiły, że na przerwę podopieczni schodzili z jedną bramką straty. 

Drugą połowę sprytną dobitką rozpoczął Jaszka. Po chwili do kontrataku pobiegł Bartosz Kuchczyński, ale przegrał pojedynek sam na sam z koreańskim bramkarzem. Widać było, że Polacy się rozpędzają, jednak gdy wydawało się, że lada chwila obejmą prowadzenie, rywale znów odskoczyli na dwie bramki. Na szczęście nie na długo. W 41 minucie po raz pierwszy do bramki trafił Marcin Lijewski i Polska po raz pierwszy objęła prowadzenie. Po chwili z kontrataku trafił Grzegorz Tkaczyk i wygrywaliśmy już 2 bramkami.

Koreańczycy stanęli w ataku, a Polacy powiększali przewagę. Kwadrans przed końcem meczu było 17:14 dla biało-czerwonych. W naszej bramce nieprawdopodobne sytuacje wybraniał Sławomir Szmal. Przy stanie 19:15 o czas poprosił trener rywali. Niewiele to pomogło, a biało-czerwoni 10 minut przed końcem mieli już 5 goli przewagi. Rywale wyraźnie spuścili z tonu i zrezygnowani nie walczyli już z takim zacięciem jak wcześniej. A gra Polaków z minuty na minutę wyglądała coraz bardziej imponująco, zazębiały się akcje w ataku, a obrona stanowiła niemal monolit. Tak grająca reprezentacja Polski jest w stanie pokonać każdego rywala.

Teraz Polaków czeka dzień przerwy. Spędzą go jako lider grupy D. W czwartek, w ostatnim grupowym meczu, spotkają się ze Szwedami. Gospodarze imprezy nieoczekiwanie przegrali dziś z Argentyną 22:27, co w zupełnie innym świetle stawia jednobramkowe zwycięstwo biało-czerwonych z drużyną z Ameryki Południowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

MŚ: Zwycięstwo Polaków, szok w Szwecji
Komentarze (2)
P
Paweł
19 stycznia 2011, 09:39
Na to zaczynają się nam mistrzostwa wreszcie. Mam na myśli awans do II fazy turnieju. Mam nadzieję, że będzie dobrze :-) Pozdrawiam.
S
stomil
18 stycznia 2011, 22:06
Jak widzę w tekście "prowadzili dwoma bramkami" to chciałbym, aby autor wrócil się do podstawówki i został zmuszony zaliczyć ją jeszcze raz w systemie dziennym. Są DWIE bramki i prowadzimy DWIEMA bramkami. Są DWA grzyby i przyprawiamy barszcz DWOMA grzybami. Czy to jest takie trudne? Gazie ty chłopie byłeś?