Muzułmanie też nie chcą mieć dzieci

Muzułmanie też nie chcą mieć dzieci
Elżbieta Wiater

Po tekstach konserwatywnych publicystów krąży widmo islamskiej Europy, a Melinda Gates (pani Microsoft) domaga się dofinansowania antykoncepcji dla kobiet w krajach najuboższych, tymczasem rzeczywistość ironicznie chichocze.

Teoria Malthusa, przewidująca fale głodu i globalne przeludnienie zdewaluowała się już dawno, a teraz nawet te kraje, które dotychczas miały najwyższy współczynnik dzietności, okazują się kurczyć demograficznie.

Wystąpienie na temat gwałtownego spadku dzietności w krajach islamskich zostało przedstawione 6 lipca na forum ONZ. Był to raport Nicholasa Eberstadta i Apoorva Shaha. Zgodnie z danymi, na które się powołują, 48 na 49 badanych krajów i rejonów głównie muzułmańskich w ciągu ostatnich 30 lat gwałtownie obniżyło swoją dzietność. Kilka z nich, na przykład Arabia Saudyjska i Albania, towarzyszą dzielnie krajom europejskim w wymieraniu, gdyż współczynnik dzietności wynosi u nich sporo poniżej 2,11 dziecka na kobietę (to poziom gwarantujący wymianę pokoleń). Większość z nich znajduje się w strefie stanów średnich, to znaczy następuje w nich jeszcze wymiana pokoleń z niewielkim wzrostem (współczynnik utrzymuje się między 3.0 a 2.0), a o wzrost nie muszą się martwić jedynie kraje afrykańskie (np. Niger, Somalia, Senegal), w których dzieci wciąż jeszcze są postrzegane jako wartość sama w sobie.

Tym, co jest najbardziej zadziwiające, a jednocześnie pociąga za sobą największe niebezpieczeństwo, to fakt, że ten spadek był bardzo gwałtowny (w niektórych krajach wynosił on 70% - dajmy na to współczynnik w latach 70-tych to było 7.0 dziecka na kobietę a obecnie jest to 2.0) i dokonał się w ciągu jednego pokolenia. I tak na przykład Jemen, który według szacunków ONZ w 2050 roku miał mieć populację sięgającą 102 milionów, w obecnej sytuacji być może osiągnie 62 miliony.

Co więcej spadek dzietności w przeciągu zaledwie jednego pokolenia powoduje, że gwałtownie wzrośnie w populacji liczba osób starszych, ponadto będą to społeczeństwa o zaburzonej proporcji pomiędzy liczbą kobiet i mężczyzn, z przewagą tych drugich.

Preferencja co do płci jest wpisana w te kulturę, co możemy obserwować w klinikach aborcyjnych, w których najwięcej aborcji ze względu na żeńską płeć dziecka wykonują rodzice-muzułmanie lub z pokrewnych kręgów kulturowych. A skoro decydują się na mniejsza liczbę dzieci, lepiej żeby byli to chłopcy. To też przekłada się na późniejszą dzietność społeczności, bo o niej decyduje w dużej mierze liczba i płodność kobiet.

Jaki to będzie miało wpływ na nas? Otóż kraje zachodnie nie mogą już liczyć na to, że emigranci zaleją lukę demograficzną spowodowaną niską dzietnością rdzennych mieszkańców. Europa nie stanie się islamska - prawdopodobnie wymrze i jak w XII wieku ponownie najcenniejszym zasobem w niej stanie się człowiek. Może się to też przełożyć za kilkanaście lat na zmianę polityki rządów w stosunku do antykoncepcji, aborcji oraz eutanazji. Pierwsze dwie mogą zostać zakazane i obłożone wysokimi karami (do czego oby doszło), ostatnia niestety może być silnie promowana. Zresztą próby wprowadzenia jej pod hasłem prawa do decydowania o własnej śmierci są coraz mocniejsze. Co więcej, ponieważ płodność populacji zależy od kobiet, możliwy jest też taki scenariusz, że zostaniemy wypchnięte z rynku pracy i zmuszone do powrotu do słynnych trzech "K": kołyska, kuchnia i kościół.

Czas pokaże, dokąd dojdziemy. W każdym razie z pewnością warto już teraz zobaczyć jasno, że problem demograficzny dotyczy nie tylko nas, choć w dużej mierze to nasza cywilizacja ucieczki przed odpowiedzialnością jest za nią odpowiedzialna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Muzułmanie też nie chcą mieć dzieci
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.