My, ignoranci

Kilka ostatnich dyskusji - o karze śmierci, obecności krzyża w Sejmie, finansowaniu Kościoła - wywołanych przez polityków Ruchu Palikota, a ostatnio PiS odsłoniły na nowo dwie rzeczy. Po pierwsze, jak mało wiemy o Kościele w Europie, a po drugie, jak lubimy instrumentalnie traktować moralne nauczanie Kościoła.

Pewnie wiele osób pamięta jeszcze "osławioną" dyskusję na temat krzyża w programie Tomasza Lisa, bodaj sprzed miesiąca, która głównie za sprawą Magdaleny Środy przypominała rozmowy z magla. Było mi autentycznie wstyd, że tzw. strona broniąca krzyża z europosłem Tadeuszem Cymańskim na czele (bo po Stefanie Niesiołowskim nie spodziewam się niczego merytorycznego) nie umiała powiedzieć nic na temat obecności krzyży w instytucjach publicznych w krajach Europy. Choćby o krzyżach w szkołach w Austrii, Włoszech czy Bawarii, o krzyżach w sądach szwajcarskich, krzyżu na flagach narodowych wielu państw albo choć o modlitwie, rozpoczynającej obrady brytyjskiej Izby Gmin. Pozostając na poziomie emocji, obrońcy krzyża potwierdzili tezę palikotowców, że Polska jest jakimś w tym względzie niechlubnym wyjątkiem, który co prędzej trzeba zmienić.

To samo dzieje się w wypadku dyskusji o finansowaniu Kościoła czy konkretnie: likwidacji Funduszu Kościelnego. To, że system jest przestarzały i należy go zmienić, nie oznacza, że obecny w sposób wyjątkowy - na tle Europy - wspiera finansowo Kościół. Jest przeciwnie. W większości krajów europejskich Kościół katolicki jest wspomagany finansowo przez państwo w znacznie większym stopniu niż w Polsce, religia w szkołach bywa obowiązkowa, a kapelani w wojsku, więzieniach czy szpitalach są finansowani z budżetu nawet w tak laickim kraju, który stawia za wzór Janusz Palikot, jak Francja. Kościół w niemniej zlaicyzowanych Czechach niebawem odzyska majątek o wartości przewyższającej 20 mld złotych (w Polsce 4-5 mld). Ale żeby politycy mówili o tym i wielu innych przykładach, w starciu z palikotowcami, muszą o tym wiedzieć.

Z kolei o stanowisku Kościoła w sprawie kary śmierci zdaje się, że wiedzą, ale nie przyjmują. Pokrętność ich tłumaczenia, przyznaję - powaliła mnie. To upieranie się, że choć Katechizm Kościoła katolickiego i papież mówią, co innego, to jednak tradycyjne nauczanie jest inne, a zatem można myśleć inaczej. Owszem, nikt nikomu nie może zabronić myśleć inaczej. Nie może zabronić mówić, skoro sprawa ta nie dotyczy dogmatów, ale moralności chrześcijańskiej. Ale jakoś dziwnie się składa, że za karą śmierci są często te same osoby, które niedawno ks. Bonieckiemu nie pozwalały mieć innego zdania na temat obecności krzyża w Sejmie czy Nergala w telewizji, chociaż obie te sprawy nie są wpisane ani w Katechizm, ani nie były przedmiotem oświadczenia episkopatu. Nie zgadzałam się z żadną z opinii ks. Bonieckiego, o czym pisałam, ale myślę, że dobrze by było, aby dać innym prawo do tego, czego się żąda dla siebie.

DEON.PL POLECA

Ewa K. Czaczkowska - publicystka "Rzeczpospolitej"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

My, ignoranci
Komentarze (13)
T
Tadeusz
8 grudnia 2011, 22:44
Świetnie, gratuluję pani Ewo!!! Bardzo dobrze też o tym wszystkim, a przede wszystkim merytorycznie pisał "Gość Niedzielny"
6 grudnia 2011, 09:22
 Krótko i treściwie bardzo dobrze to Pani ujęła!
PZ
Paweł z Lyonu
5 grudnia 2011, 22:26
Gratuluję Pani Ewie tego artykułu - jest potrzeba uświadamiania Polakom co się dzieje w Europie i świecie, jeśli chodzi o życie Kościoła!!!!-  i serdecznie pozdrawiam! 
J
joan
5 grudnia 2011, 21:34
Nauczanie religii w szkołach ma miejsce w : Niemczech, Włoszech, Grecji, Irlandii, Danii, Czechach, na Słowacji, w Wielkiej Brytanii (anglikanizmu) a także w kilku departamentach we Francji. Leszku, Autorka napisała o obowiązkowej religii. Nie wiem jak we wszystkich z wymienionych przez Ciebie krajach ale w Anglii nie ma religii, jest właśnie to co napisałam: religious education.
L
leszek
5 grudnia 2011, 16:12
 Nauczanie religii w szkołach ma miejsce w : Niemczech, Włoszech, Grecji, Irlandii, Danii, Czechach, na Słowacji, w Wielkiej Brytanii (anglikanizmu)  a także w kilku departamentach we Francji.
J
joan
5 grudnia 2011, 15:42
Szkoda, że Autorka nie poparła się przykładem, gdzie religia jest obowiązkowa. To byłaby ciekawa informacja. W tej sytuajci obawiam się, że może to być pomyłka i chodzi o religious education, co jest odpowiednikiem religioznawstawa.
M
MR
5 grudnia 2011, 14:40
 Najważniejsza jest główna myśl Autorki- często brak nam rzeczowych argumentów. Rzeczywistość jest w ogromnym stopniu badalna i mierzalna. Jeśli mamy możliwość wypowiadania się pilnujmy, abyśmy nie byli ignorantami, tylko potrafili przytoczyć wiarygodne informacje, obalićw oparciu o dane empiryczne błędy drugiej strony (ale spokojnie!). Co do udziału w programach typu p. Lis, to pewnie lepiej nie uwarygadniać ich swoją obecnością. Po jakimś czasie widzów znudzą "dyskusje" w gronie p. Biedroń, p. Nowicka, p Środa (wspaniale skompromitowała się w omawianym programie) et tutti quanti. Spadnie oglądalność i może coś się zmieni. 
L
LeonZawodowiec
5 grudnia 2011, 13:54
Katechizm dopuszcza karę śmierci i nie może być inaczej, ponieważ kara śmierci jest zapisana w Piśmie Świętym. Dlatego Czaczkowska mija się z prawdą pisząc, że BXVI i Katechizm są karze śmierci przeciwni. Nie są, bo nie mogą być przeciwni. Wbrew pozorom wydaje mi się, że oba stwierdzenia nie są w sprzeczności. Katechizm jest generalnie przeciwko karze śmierci - jeśli się tylko da chronic inaczej społeczeństwo, nie należy jej wykonywać. Natomiast nie jest to zakaz bezwględny, jeśli kara ta będzie służyła "bezpośredniej" obronie innego życia to ta "bezpośredniość" obrony pozwala ja wykonać.../quote] Co innego jest, że kara śmierci ufundowana jest na prawie naturalnym (na przykazaniu nie zabijaj w kontekście obrony koniecznej siebie czy innych) i jest nagminnie stosowana: po co niby policjani i żołnierze noszą i używaja skutecznie broni? A co innego jest chrześcijański postulat młosierdzia dla przestępcy, jeśli (to warunek konieczny w wymiarze społecznym) skutecznie uniemożliwi mu się dalsze zasługujace na karę śmierci działania, przed którymi mamy prawo się bronić aż do zabicia agresora włącznie. Ten postulat likwidacji kary śmierci (NIE jest  równy odmawiania państwu prawa do karania śmiercią, ale - przy wysokim bogactwie wspólczesnych państw - stoswania inaczej skonstruowanego prawa (kosztowne dożywocie) i praktyki penitencjarnej (dobre i szczelne  więzienia). To "co innego" sprawia pozorną sprzeczność pomiędzy normą opisana w katechizmie (prawo naturalne) a postulatem miłosierdzia głoszonym wspólczesnie przez Kościól nauczjący (papieża i biskupów). Mając prawo ukarać śmiercia możemy tego nie czynić z miłosierdzia, gdy SKUTECZNIE zabezpieczymy społeczność przed dalszym bandytyzmem delinkwenta.
5 grudnia 2011, 12:51
Katechizm dopuszcza karę śmierci i nie może być inaczej, ponieważ kara śmierci jest zapisana w Piśmie Świętym. Dlatego Czaczkowska mija się z prawdą pisząc, że BXVI i Katechizm są karze śmierci przeciwni. Nie są, bo nie mogą być przeciwni. Wbrew pozorom wydaje mi się, że oba stwierdzenia nie są w sprzeczności. Katechizm jest generalnie przeciwko karze śmierci - jeśli się tylko da chronic inaczej społeczeństwo, nie należy jej wykonywać. Natomiast nie jest to zakaz bezwględny, jeśli kara ta będzie służyła "bezpośredniej" obronie innego życia to ta "bezpośredniość" obrony pozwala ja wykonać... PS. Jesli chodzi o karę śmierci i jej wykonanie to w Piśmie Świętym mamy zapisaną , że tak powiem "u zaraniamy" historę Kaina..
L
leszek
5 grudnia 2011, 12:37
 Pani Redaktor bardzo słusznie zauważyła, że poziom debat publicznych w Polsce jest bardzo niski. Dyskutanci potrafią z pasją gadać o sprawach, na których się nie znają i nie przyjmują do wiadomości, że efektem jest bajdurzenie. Bardzo słusznie się mówi, że "dżentelmeni o faktach nie dyskutują". Dżentelmeni po prostu fakty znają i przyjmuja do wiadomości i dyskutują o tym, co z tych faktów wynika.  Ogromnym nieszczęściem są także media, a zwłaszcza popularne programy niektórych nadętych od pychy i samouwielbienia dziennikarzy, w stylu owego Tomasza Lisa. Zamiast dbać o to, żeby goście gadali z sensem i na temat, gospodarz napuszcza na siebie gości i sam dolewa oliwy do ognia, zeby uchodzić za mądrzejszego. W efekcie zamiast debaty na dobrem publicznym mamy popisy nieuctwa, nonsensów i niewiedzy. Z hucpiarzy,  błaznów i pajaców - bo ostatnio tacy się dostali do Sejmu robi się gwiazdy pierwszej wielkości i nie sposób włączyć telewizora, klikną portal czy otworzyć gazety żeby się dowiedziec, co jakiś "Palikot" powiedział wczoraj, dzisiaj i co ma zamiar powiedzieć jutro.  A poważnych debat z udziałem mądrych i rozsądnych ludzi (wbrew pozorom i takich jest wiele) to ze świecą szukac. Po prostu debata z rozsądnymi ludźmi wymaga niestety odpowiedniego poziomu intelektualnego od dziennikarza i chyba tutaj tkwi problem. Zawsze najłatwiej podtykać mikrofon jakiemuś "Palikotowi" czy innemu pajacowi. 
5 grudnia 2011, 12:25
  Katechizm dopuszcza karę śmierci i nie może być inaczej, ponieważ kara śmierci jest zapisana w Piśmie Świętym. Dlatego Czaczkowska mija się z prawdą pisząc, że BXVI i Katechizm są karze śmierci przeciwni. Nie są, bo nie mogą być przeciwni. Co do ks. Bonieckiego, to emocje wygasły, więc po co Czczkowska odgrzewa stare kotlety? Marianie nałożyli na ks. Bonieckiego zakaz publikowanie poza Tyg. Powszechnym i jest to ich sprawa, a nie Czaczkowskiej. Natomiast ma rację Czaczkowska o politykach, którzy nie mają podstawowych informacji ws. krzyża czy finansowania Kościoła w państwach europejskich.
K
kobieta
5 grudnia 2011, 12:11
- ks.Boniecki nie był w rozmowie ani gorący , ani zimny , pytano więc odpowiedział tak   jak serce mu dyktowało, tylko tyle i aż tyle na ten temat. - co do kary śmierci, takie hasła nie głosi katolik tak mi mówi moje serce.
TA
tak, ale
5 grudnia 2011, 10:58
Rozsądne tezy... - Trochę inaczej patrzymy jednak na ochrzczonego polityka niz kapłana wypowiadającego się w kwestiach moralnosci chrzescijańskiej. - Księdzu Bonieckiemu zabronił się wypowiadać jego przełożony - politycy raczej z nim sie kłócili. co jest u nich stanem normalnym. ;-) - Kto to powiedział o zwoleniikach kary śmierci: "No to nie nazywajże się pan katolikiem, i nie wycieraj sobie gęby katolicyzmem"