Nauczycielka historii: Dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej wrażliwa

Fot. lev dolgachov / depositphotos.com
PAP / tk

- Dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej wrażliwa, łatwiej ją dotknąć, zranić. Bardziej też boi się oceny, jak wypadnie w oczach innych, w tym rówieśników i nauczycieli. Z drugiej strony uważam, co jest też skutkiem pandemii, i oni sami też o tym mówią, że trudniej się im zmobilizować do pracy, do nauki – powiedziała nauczycielka historii Paulina Dominik.

Za wybitne osiągnięcia w nauczaniu i popularyzacji przedmiotu oraz dziejów i kultury dawnej stolicy Paulina Dominik otrzymała w tym roku nagrodę im. Tadeusza Słowikowskiego – zasłużonego dydaktyka, współtwórcy polskiej edukacji historycznej, autora podręcznika nauczania dla historyków. Laureatka naucza w X Liceum Ogólnokształcącym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Wyróżnienie ustanowił w 2009 r. krakowski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego.

Dzisiejsza młodzież dużo bardzo wrażliwa

PAP: Co dzisiaj jest największym wyzwaniem dla nauczyciela historii?

Paulina Dominik: - Dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej wrażliwa, łatwiej ją dotknąć, zranić. Bardziej też boi się oceny, jak wypadnie w oczach innych, w tym rówieśników i nauczycieli. Z drugiej strony uważam, co jest też skutkiem pandemii, i oni sami też o tym mówią, że trudniej się im zmobilizować do pracy, do nauki. I szukają też dorosłych autorytetów, przewodników, osób, które pomogą im się odnaleźć w tym trudnym świecie. Bo dzisiejszy świat jest bardzo trudny.

Pandemia, teraz wojna za wschodnią granicą. Mamy do czynienia z bezpośrednimi skutkami tej wojny, z falą uchodźców. W szkole też pojawiły się dzieci z Ukrainy i młodzież to widzi. Myślę, że najważniejsze jest, aby nauczyciel zdobył zaufanie uczniów, żeby nawiązał z nimi dobre relacje – jeżeli to się uda, to można z radością realizować wiele projektów, sprawić że młodzież uczy się szybciej i chętniej.

Jak pani sobie radzi z uczniami?

- Przede wszystkim trzeba być autentycznym, nikogo nie udawać. Dużą uwagę zwracać też na sprawiedliwe traktowanie. Młodzież ma bardzo silne poczucie sprawiedliwości i niesprawiedliwości.

Które metody nauczania wykorzystuje pani w pracy?

- Klasyczne, np. wykład ilustrowany, pracę z mapą. Ale bardzo cenię sobie metodę debaty i staram się ją często wplatać w lekcje. Uważam, że metoda debaty sprawdza się chyba najbardziej w nauczaniu nie tylko tego przedmiotu. Debata uczy argumentowania, otwartości, też tolerancji. Uczniowie przed rozpoczęciem debaty losują stronę – są albo opozycją, albo propozycją. Niezależnie jakie jest ich prywatne zdanie na dany temat. Podczas debaty mogą zobaczyć, że na konkretną sprawę ktoś może patrzeć inaczej.

Czy licealiści interesują się historią?

- Myślę, że jeśli przedstawi się im ją w ciekawy sposób, to tak. Staram się korzystać z historii lokalnej. Mam to szczęście, że nauczam w Krakowie, a tutaj ta historia jest w zasięgu ręki. Organizuję wyjścia ze szkoły, spacery edukacyjne, gry terenowe, lekcje w archiwach, muzeach. Takie bezpośrednie „dotknięcie” historii sprawia, że staje się ona bliższa, bardziej zrozumiała.

Ale wkuwania dat na pamięć nie da się uniknąć?

- Jeżeli to jest klasa z rozszerzoną historią, która przygotowuje się do matury, to nie ma możliwości pominięcia „kucia” dat. Są one wymagane na egzaminie.

Staram się przekazywać wielką historię w taki sposób, żeby uczniowie zobaczyli, że tę wielką historię tworzyli ludzie tacy jak my. Tak naprawdę to bardzo często historia zwykłych ludzi. Sięgam też po historię ich rodziny, realizuję różne projekty edukacyjne, w których mogą odkryć, w jakich wydarzenia uczestniczyli ich dziadkowie, rodzice. Dzięki temu historia staje się jeszcze bliższa, daty łatwiejsze do zapamiętania.

Jakie plany na przyszłość mają pani uczniowie?

- Wielu z nich wybiera się na studia humanistyczne, historię, prawo, polonistykę, studia społeczne, stosunki międzynarodowe.

Co dla pani oznacza ten zawód?

- Dla mnie ten zawód jest powołaniem. Odkąd pamiętam, chciałam być nauczycielem. Myślę, że na wybór historii wpłynęły zainteresowania pradziadka i dziadka – byli pasjonatami historii. Potem w szkole podstawowej, gimnazjum miałam rewelacyjnych nauczycieli.

Dlaczego warto uczyć się historii?

- Przede wszystkim historia ułatwia zrozumienie współczesnego świata. Historia jest nauczycielką życia. I dobrze się uczyć na historii. Szczególnie w takim trudnym czasie, jaki mamy teraz, jest bardzo ważnym przedmiotem.

Na jakiej epoce kończy się teraz program nauczania historii w liceum? Czy na czasach komunizmu? Czy nauczyciel ma jeszcze czas, aby opowiedzieć o obecnej wojnie w Ukrainie?

- Obecnie program kończy się na wydarzeniach z XXI wieku. Jeśli chodzi o Ukrainę, planowane było omówienie zrywu społecznego, określanego Euromajdanem z 2014 roku i aneksji Krymu przez Rosję, ale w obecnej sytuacji trzeba „dopisać” dalszą część historii. Sądzę, że każdy nauczyciel tego przedmiotu na pewno to zrobił.

Czy uważa pani, że historia jako przedmiot szkolny jest upolityczniana? Jeśli tak, to jak?

- Moim zdaniem bardzo dużo zależy w tej kwestii od nauczyciela, od tego, w jaki sposób myśli o historii i co przekaże swoim uczniom. Uważam, że historia absolutnie nie powinna być upolityczniana i należy dołożyć wszelkich starań, aby tak właśnie było. Historia ma na celu przekazywanie obiektywnej prawdy. Bardzo niebezpieczne jest używanie jej jako narzędzia w rozgrywkach politycznych.

Źródło: PAP / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nauczycielka historii: Dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej wrażliwa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.