Nie dajmy uśpić naszej czujności

Krzysztof Wołodźko

W minioną niedzielę, w południe, na krakowskim Rynku Głównym odbyła się demonstracja poparcia dla Ukrainy. Zgromadziła dobre sto pięćdziesiąt osób o naprawdę dużym przekroju wiekowym. To znamienne i krzepiące w czasach, gdy starsi narzekają, że ludzie młodsi w nic się już nie angażują i są zainteresowani tylko sobą.

Spotkaliśmy się pod pomnikiem Adama Mickiewicza i przeszliśmy pod rosyjski konsulat w Krakowie przy ul. Biskupiej. Nie mogłem pozbyć się refleksji, że żyję w szczególnym momencie historycznym. Gdy protest pod przedstawicielstwem rosyjskiego państwa nie grozi na polskiej ziemi ani spałowaniem, ani aresztowaniem, ani wreszcie więzieniem czy zsyłką. Gdy protest wobec rosyjskich zapędów nie grozi Polakom na polskiej ziemi -  przelewem krwi. Że to naprawdę szczególny moment w naszej historii, jeden z nielicznych w ciągu ostatnich wieków, z którego dobrodziejstwem  oswoiliśmy się bardzo łatwo. A przecież sprzed ponad dwóch dekad pamiętam pierwszy otrzymany paszport, który zawierał zdanie: "Na wsje strany mira" ("Do wszystkich krajów świata"). Bo drugim językiem tego dokumentu był rosyjski i był on dowodem (jeszcze na początku lat 90.!), kto realnie decydował, dokąd mogą udawać się Polacy, zamknięci za Żelazną Kurtyną w państwie stanowiącym praktycznie rosyjskie/sowieckie poddaństwo. Ktoś powie: decydowały odpowiednie służby PRL. Owszem, ale nie były to instytucje suwerenne, o czym przypominały kolejnym pokoleniom Polaków nie tylko stacjonujące tutaj radzieckie wojska.

I był jeszcze jeden dziwny moment na wczorajszej demonstracji: gdy na tle ukraińskich i polskich flag fotografowali się turyści z krajów Zachodu. Zachwyceni, zaciekawieni - jeszcze jedno interesujące wydarzenie podczas zwiedzania tak modnego Krakowa. Może nie jestem do końca sprawiedliwy, ale gdy tak patrzyłem na tych uśmiechniętych, strzelających foty turystów z Włoch czy Anglii przyszła mi do głowy znana fraza z fraszki biskupa Krasickiego: "Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie". Czy na wyrost? Cóż, z pewnością dla Ukraińców obecnych na niedzielnej demonstracji sprawa jest jeszcze boleśniejsza niż dla nas, Polaków. Tym bardziej, że Zachód po części już się pogodził ze zbrojną aneksją Krymu przez Rosję. Znamienny jest tu przykład "National Geographic", który zapowiedział już, że na swoich mapach będzie oznaczał Krym jako rosyjskie terytorium.

Władze Rosji z pewnością liczą na to, że temat z czasem się rozmyje i logika faktów dokonanych nie po raz pierwszy przesądzi o geopolitycznym "przesuwaniu strzałek". Tymczasem dowództwo NATO informuje o znacznych ruchach rosyjskich wojsk w okolicach Naddniestrza. Państwa nadbałtyckie także nie mogą spać spokojnie. A media informują o zupełnie cynicznym zachowaniu rosyjskiej Dumy, czyli propozycji aneksji przez Polskę kilku ukraińskich rejonów: ołyńskiego, lwowskiego, iwanofrankowskiego, tarnopolskiego i rówieńskiego. Podobne "oferty" otrzymały Węgry i Rumunia. I wszystko w tym samym momencie, gdy Putin zapewnia "bratni naród ukraiński", że zależy mu na "dobrosąsiedzkich stosunkach" między państwami. Stara, rosyjska gra imperialna wraca w pełnej krasie. Takie wypowiedzi do niedawna były nie do wyobrażenia, ale jak to mówią komentatorzy sportowi, "sytuacja jest dynamiczna". Co bardziej naiwni albo głupi, albo - przepraszam bardzo - kupieni już się cieszą, że odzyskamy Lwów. Szczęściem, niewielu traktuje serio takie rosyjskie propozycje, ale i ten margines jest znamienny.

Tymczasem na Krymie trwa przejmowanie ukraińskich baz wojskowych. Wojska rosyjskie przeprowadziły z lądu i powietrza atak na bazę ukraińskiej piechoty morskiej w Teodozji. To "pokojowe przejmowanie" bo ponoć nie ma trupów. Są ranni. Trwa dziwna wojna. Portal defence24.pl, który w ostatnich tygodniach jest nieocenionym źródłem informacji opisuje to tak: "Baza była otoczona i odcięta od dostaw, teren wokół budynków został 16 marca zaminowany przez rosyjskich żołnierzy. Do szturmu doszło w poniedziałek nad ranem z użyciem śmigłowców szturmowych Mi-24 i transportowych Mi-8. Z tych ostatnich przeprowadzono desant na teren bazy, choć niektóre źródła mówią też o użyciu transporterów opancerzonych". Potraktujmy to jako przyczynek do dzisiejszego możliwego sposobu toczenia wojny: najpierw odseparowanie terytorium i powolne "czyszczenie" punktów potencjalnego oporu. Nawet ofiar śmiertelnych się unika w miarę możności, bo to  mocno niemedialne.

Na wspomnianym portalu defence24.pl także interesująca analiza dotycząca rządów Janukowicza. Otóż za jego władzy systematycznie demontowano ukraińskie siły zbrojne. Dmitry Tymczuk, podpułkownik rezerwy i szef portalu "Informacyjny sprzeciw" w wywiadzie dla d24.pl opisuje jak demontowano w ostatnich latach ukraińską armię, wstrzymano działania na rzecz reformowania systemowego i modernizacji technologicznej sił zbrojnych. Nic dziwnego, że Majdan i perspektywa upadku władzy Janukowicza tak rozzłościła Rosjan. Najwyraźniej liczyli na stopniowy "kurs na Wschód" Ukrainy i osłabianie potencjału obronnego państwa. Częściowo się nie przeliczyli: ukraińskie siły zbrojne są dziś w rozsypce, co znacznie ułatwiło przejęcie Krymu. To niestety najwyraźniejszy przykład, że stara, rzymska zasada: "Si vis pacem, para bellum" ("Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny") ma swój głęboki sens, który razi pięknoduchów-pacyfistów, także wśród chrześcijan. Cóż, Rosja też miłuje pokój. Na własnych warunkach i specyficznie pojmowany. 

Ulicami Krakowa przejdzie pewnie jeszcze niejedna demonstracja solidarności z narodem ukraińskim. Może tak się stać bo Polska nie jest dziś rosyjskim protektoratem. To naprawdę duży powód do radości, nawet w państwie tak niedoskonałym jak III Rzeczpospolita.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie dajmy uśpić naszej czujności
Komentarze (10)
K
Kris
30 marca 2014, 22:31
Szkoda, że domyślnie służba wojskowa jest obowiązkowa - trzeba się z niej wykręcać. Powinno być na odwrót... Boli mnie to.
MR
Maciej Roszkowski
28 marca 2014, 18:43
Przed Ukraińcami droga bardzo długa. Trochę jak z Żydami, Mojrzeszem i pustynią. Jeszcze nie raz będą tam awantury. Tyle że pod panowaniem Rosji będzie jeszcze gorzej. Choćby dlatego, że "mniejszości rosyjskie" na całym świecie poczują się "dyskryminowane i zagrożone". A dalej będzie tak jak przez ostatnie 300 lat. Nasze pole manewru jest bardzo ograniczone, ale  alarmować i sypać piasek w ruskie trybiki trzeba już
V
Velasquez
26 marca 2014, 13:08
Autor ma bezwzględnie rację. Nie dajmy uśpić naszej czujności - Ukraińcy mają sami ze soba wielki problem. Nie dajmy sobie wmówić mrzonek o ich rzekomych tęsknotach za demokracją, przyjaźnią z Polakami, czy wolą przynależności do tzw. Zachodu. Ukraina dzisiaj to państwo w stanie kompletnego rozkładu. Tam nie funkcjonuje po prostu nic. Żadna struktura państwowa nie stwarza choćby pozorów jako takiego działania. I z czym się tu solidaryzować? Co popierać?
Miłosz Skrodzki
26 marca 2014, 09:36
Skoro mieszkańcy Krymu chcą przyłączenia do Rosji, to nie można odmawiać im prawa do samostanowienia. Inaczej Ukraina może być nadal pemanentnie nietabilna politycznie.
jazmig jazmig
25 marca 2014, 18:56
Jak widać, ukraińskie Kościoły podzielają mój pogląd: [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,18010,ukraina-3-zadania-na-drodze-do-normalizacji.html[/url]
A
AP
24 marca 2014, 22:43
@ Autor -poza tematem- A co Pan taki smutny na zdjęciu? Nie czytał Pan wpisu pana Żyłki? ;-) "Tej radości nam dziś w Kościele zdecydowanie brakuje. Nawet jeśli jest ona w nas, w naszym codziennym, "świeckim" życiu, to często jest w nas równocześnie jakieś dziwne przekonanie, że w sferze wiary musimy zachować jakąś nienaturalną powagę i być strasznymi sztywniakami. To jest wizja nieprawdziwa i szkodliwa. Jan Bosko miał rację mówiąc, że diabeł boi się ludzi radosnych. Trzymajmy się tej myśli."
O
odpowiadam
24 marca 2014, 23:06
A czego tu się cieszyć : "Bar (tj. Krym) .... wzięty". 
jazmig jazmig
24 marca 2014, 19:09
150 ludzi to tłum nie był. Jak widać, Polacy nie są aż tak podatni na propagandę naszych mass-mediów, jak się to autorowi wydaje. Zamiast podbechtywać Ukraińców, należy ich namawiać, żeby przestali wiecować i wzięli się do pracy, bo od wiecowania nic się nie poprawi. Przede wszystkim należy wygaszać animozje pomiędzy regionami. Zabronić pod karą więzienia prowokacji Swobody i Prawego Sektora we wschodnich i południowych regionach Ukrainy. Te prowokacje są na rękę Rosji, bo rozzłoszczeni ludzie zażądają autonomii, tak jak to zrobił Krym, a wtedy grozi Ukrainie wojna domowa. To byłoby już prawdziwą tragedią. Co do wygłupów Żyrinowskiego, to poważne traktowanie tego faceta bardzo mnie dziwi. To tak, jakby poważnie traktować Palikota, gdy jeden i drugi to idiota.
24 marca 2014, 22:25
Palikot po prostu robi to co Żyrynowski... To co władca chciałby zrobić ale jeszcze mu nie wypada. I obu należy traktować poważanie.
.
...
25 marca 2014, 00:41
Blogerzy za ruską kasę... czyli, zwyczajne szambo [url]http://niepoprawni.pl/blog/7256/blogerzy-za-ruska-kase-czyli-zwyczajne-szambo[/url] Warto śledzić, kto przyjmuje rosyjską narrację [url]http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/gadowski-sledzmy-rosyjska-agenture,10061905820[/url]