Niezdany egzamin i obrzędowość smoleńska

(fot. PAP/Tomasz Gzell)

Niewątpliwie wielu z nas bulwersuje fakt, że centrum całej tej obrzędowości smoleńskiej stanowią Msze święte. Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu".

Minęła czwarta rocznica katastrofy smoleńskiej. Rok temu w mojej parafii odprawiłem Mszę świętą, podczas której powiedziałem, że po trzech latach od tamtego tragicznego poranka nie wiemy co się stało. W tym roku takiej Mszy nie mogłem odprawić. Ale jedna rzecz się nie zmieniła, nadal nie wiem co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.

DEON.PL POLECA

Nie znam się na pilotowaniu samolotów, na wybuchach, nie znam się na planowaniu wizyt dyplomatycznych, ani na identyfikacji ludzkich ciał. Wobec mojej ignorancji pozostaje mi jedno - wiara tym, którzy mają o tym pojęcie. Z całym bólem muszę jednak wyznać, że jako obywatel Rzeczypospolitej nie wierzę.

Nie wierzę, gdyż byłem oszukiwany: co do wzorcowej współpracy Polaków i Rosjan przy identyfikacji poległych pod Smoleńskiem oraz w śledztwie (za tym oszustwem stoją niestety najwyżsi urzędnicy polskiego państwa); co do samej organizacji wizyty pana premiera i pana prezydenta (tutaj również cieniem kładzie się postawa najwyższych urzędników naszego państwa). Państwo polskie mnie zwodziło i dzisiaj nikt nie może się dziwić, że mu nie ufam. To wcale nie oznacza, że opowiadam się za teoriami strony przeciwnej. Po prostu ci, których wyposażono we wszelkie instrumenty prawne i administracyjne mnie zawiedli. Nigdy nie zgodzę się z tezą, że państwo polskie zdało wtedy egzamin. Nie zdało.

Chcąc czy nie chcąc jestem praprawnukiem Kartezjusza, jak zresztą wszyscy Europejczycy. W związku z tym nie mogę nie doceniać racjonalnego wysiłku tych wszystkich, którzy ryzykując swoją reputacją, próbują rozwikłać enigmę smoleńską. Czy mają rację? Nie wiem. Trudno mi jednak uwierzyć, że ponad setka ludzi z tytułami doktorskimi urządzą sobie hucpę. Może się mylą.

Faktem jest jednak, że w każdej dyskusji argument ad personam świadczy o słabości adwersarza. Dopóki posługujemy się rozumem pozostajemy w przestrzeni europejskiego domu. Każdy inny argument, również ten - a może przede wszystkim ten - upokarzający przeciwnika politycznego, stawia nas poza tradycją europejską. Jak potraktować kogoś, kto drwi ze śmierci swojego politycznego rywala?

Do jakich wniosków dochodzę po tych czterech latach? Jeśli Polska chce być krajem nowoczesnym i silnym potrzebuje nowych liderów politycznych. Wydaje mi się, że katastrofa smoleńska wywołała jakąś nieznośną pustkę. Panowie Donald Tusk i Radosław Sikorski wydają się być w jakiejś mierze więźniami swojej koncepcji współpracy z Rosją. Jeszcze głębiej ukazało się to podczas kryzysu ukraińskiego. Mówiąc kolokwialnie, wrzucenie piątego biegu przez Putina sprawiło, że nasi politycy zostali w tyle. Już nie nadążą.

Czy Jarosław Kaczyński ma natomiast w sobie tyle zasobów, żeby odegrać rolę polskiego Ariela Szarona? Przypominam, że na początków jego rządów uważano, że jedynie izraelski jastrząb może dogadać się z palestyńskimi jastrzębiami. Jak wyszło, wiadomo.

Niewątpliwie wielu z nas bulwersuje fakt, że centrum całej tej obrzędowości smoleńskiej stanowią Msze święte. Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu". Niestety następuje coś, co trzeba byłoby nazwać ideologizacją lub instrumentalizacją chrześcijaństwa. Trochę przypomina to czasy osiemdziesiąte. Wtedy przeciwko takiej instrumentalizacji Eucharystii protestowali jedynie komuniści.

Wtedy broniliśmy się tezą, że innej przestrzeni wolności nie ma. Czy obecnie można powtórzyć to samo? Byłby to przejaw albo obywatelskiego i duchowego lenistwa albo kolejny argument na porażkę polskiego państwa. Nie wiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Niezdany egzamin i obrzędowość smoleńska
Komentarze (125)
S
Sissi
15 kwietnia 2014, 12:02
A ja nie wierzę Macierowiczowi i jego zakłamanej klice, która wciska kit, bo się zna ale na polityce, a nie na wypadkach lotniczych
15 kwietnia 2014, 14:36
Za to wierzy Pani specjalistom, którzy nie potrafią poprawnie zmierzyć wysokości drzewa i raportowi powstałemu w atmosferze "Wypadek spowodowali piloci, do ustalenia pozostaje kto ich do tego skłonił"?
G
gos
15 kwietnia 2014, 10:47
Rozumiem Księdza poczucie pozostawania w obliczu niewyjaśnionej tragedii i chęci posiadania państwa, któremu możnaby zaufać. Nasze elity sterujące państwem zdają się pracować na "ościenny" użytek. Artykuł to przyznanie się do poczucia zagubienia i wyobcowania z "Bogoojczyźnianego" rozumienia i przeżywania wydarzeń związanych z Polską. Wydaje mi się, że artykuł ujawnia "zimne oko teologa", zdystansowanego od patriotyzmu: Bóg to jedno, ojczyzna to drugie. Zwykli ludzie widzą to prosto: zagrożenie dla polskości i niepodległości powierzają w modlitwie Bogu - w sposób naturalny! Bez zawłaszczania ani wykluczania kogokolwiek. Każdy może się dołączyć lub celebrować pamięć i troskę o przyszłość kraju na własny sposób.
PN
Polacy nie gęsi swą hist mają
14 kwietnia 2014, 14:03
"...Dlaczego więc, wiedząc o tym, że polska oświata eliminuje polskość, nie wykorzystać rzeszy świetnych emerytowanych nauczycieli do organizowania „tajnych kompletów” w siedzibach Zarządów Regionów i ich biur terenowych zachęcając młodzież do uczestnictwa w takich otwartych wykładach?...(...) Dlaczego widząc, że sponsorowane przez liberalny biznes sceny są niedostępne dla zwykłego robotnika czy bezrobotnego nie wykorzystać młodych artystów i ich emerytowanych kolegów do zorganizowania kameralnych scen? Dlaczego wiedząc, że koncerty są już tylko dla tych, którzy mają pieniądze i samochód, nie pojechać do wiejskiej szkoły, która od ostatniej, pożal się Boże, reformy oświaty, stoi pusta? Morsik
SZ
sutanna zobowiązuje
14 kwietnia 2014, 12:33
 Prymas Tysiąclecia o noszeniu sutanny (...) Nie mogę odłożyć pióra, zanim nie dotknę tu jeszcze jednej sprawy, która ma dla wspólnoty kleru większe, niż się wydaje znaczenie, a dla Ludu Bożego jest społecznym wyznaniem wiary. Mam na myśli sutannę kapłańską. Sutanna nie jest ubiorem w szeregu innych strojów, ale jest wyznaniem wiary przed ludźmi, jest odważnym świadectwem danym Chrystusowi, jest przyznaniem się do Kościoła. Kiedy raz przybrałem ten strój, muszę nie tylko pytać siebie, czy go noszę, ale w rachunku sumienia pytać - jeśli to miałoby się zdarzyć - dlaczego zdjąłem znak wiary i kapłaństwa. Czy z lęku? Ze słabości? Nie! Zdjęcie stroju duchownego to to samo, co usunięcie krzyża przydrożnego, aby już nie przypominał Boga. (...) (Stefan kard. Wyszyński, List do moich kapłanów, Paryż 1969 r., tom III, s. 76–77)
KB
kto będzie bronił prawdy
14 kwietnia 2014, 12:25
Niewątpliwie wielu z nas bulwersuje fakt, że centrum całej tej obrzędowości smoleńskiej stanowią Msze święte. Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu". Niestety następuje coś, co trzeba byłoby nazwać ideologizacją lub instrumentalizacją chrześcijaństwa. Trochę przypomina to czasy osiemdziesiąte. Wtedy przeciwko takiej instrumentalizacji Eucharystii protestowali jedynie komuniści. A skąd te kawałki, kawałeczki ciał, których nie dało się pozbierać, nie mówiąc o samolocie, skąd tyle kłamstw i nie oddanie wraku od razu, aby nie wyszło na jaw to czego niewinni nie muszą się bać. Pan Jezus nigdy nie bał się głosić PRAWDY. A ksiądz taki POprawny POlitycznie. Jego uczniowie głosili prawdę narażając się nawet na utratę życia. A Polacy nie znają prawdziwej historii Polski, szkoda, że na naukę nie chodzili do Matki ks.Jerzego Popiełuszki. Niby prosta kobieta a mądrzejsza od niejednego księdza. A PO uległo Putinowi pokazało słabość. KGB zawsze niszczy ludzi słabych i gardzi słabymi, tchórzami. KGB albo współpraca z nimi albo ..... masakra.
S
Sissi
15 kwietnia 2014, 11:59
To zobacz zdjęcia z lasu kabackiego jak IL62M wleciał w drzewa.. tam było więcej kawaleczków ciał. Tez byl zamach wg Ciebie. ?
KP
kto pozwala wyśmiać brata ?
14 kwietnia 2014, 12:12
Zaklęty krąg Kto pierwszy wyśmiał brata, kto cel pokazał palcem, a kto z precyzją kata ironii użył w walce? Kto pierwszy prawdę kalał i czynił to z uśmiechem, a kto nie umiał kłamać, by się nie splamić grzechem? Kto pierwszy słowa ostrzem jak mieczem ludzi ranił? Kto został paszkwilantem? Kto sławę złą miał za nic? Kto pierwszy został mędrcem, choć nie miał krzty rozumu, a kto mądrości pełen wariatem był dla tłumu? Zatopieni w gniewie, pogrążeni w boju, poranieni w walce – nie chcemy pokoju. Wciąż szukamy ludzi, w każdym widząc drania i wciąż zadajemy dziecinne pytania. Kto pierwszy wyśmiał brata... Kto pierwszy kłuć przestanie i spyta, co się dzieje? Kto się okaże draniem i znowu coś wyśmieje? Czy historyczna księga w przyszłości kiedyś powie, kim pierwszy był szyderca, a kim ostatni człowiek?
14 kwietnia 2014, 00:20
> Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu". (...) Faktem jest jednak, że w każdej dyskusji argument ad personam świadczy o słabości adwersarza. > Chcąc czy nie chcąc jestem praprawnukiem Kartezjusza, jak zresztą wszyscy Europejczycy. W związku z tym nie mogę nie doceniać racjonalnego wysiłku tych wszystkich, którzy ryzykując swoją reputacją, próbują rozwikłać enigmę smoleńską. Czy mają rację? Nie wiem. Trudno mi jednak uwierzyć, że ponad setka ludzi z tytułami doktorskimi urządzą sobie hucpę. Może się mylą. No to albo Ksiądz nie wie, albo przypuszcza, że się mylą. Równoczesne niewiedzenie i skłanianie się do jakiejś opcji z obszaru zadeklarowanego jako nieznany się logicznie wyklucza.
MK
Marek Kulczycki
13 kwietnia 2014, 23:43
//Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu". Niestety następuje coś, co trzeba byłoby nazwać ideologizacją lub instrumentalizacją chrześcijaństwa. Trochę przypomina to czasy osiemdziesiąte. Wtedy przeciwko takiej instrumentalizacji Eucharystii protestowali jedynie komuniści.// Proszę Księdza, wtedy ta instrumentalizacja były tezą - jedynie komunistów. Chodziłem na msze za Ojczyznę ks. Jerzego, homilie są zresztą dostępne w Internecie. Na jakiej podstawie sugeruje Ksiądz, że ta instrumentalizacja w ogóle miała miejsce? Owszem, motywy chodzenia na msze mogłby być nie zawsze zgodne z duchem Ewangelii, ale to mamy i dziś; jeśli ktoś uczestniczy w mszy pogrzebowej tylko z szacunku do zmarłej osoby albo w ślubie, ze względu na znajomych, to jest to problem w postawie tych osób, a nie - w sprawowaniu tych liturgii. Jest charakterystyczne, że teza o upolitycznianiu religii była podnoszona przez osoby patrzące z pewnego dystansu na takie postawy jak błogosławionego Ks. Popiełuszki. Mam wrażenie, że to mające rzekomo miejsce wykluczenie o którym Ksiądz pisze, jest tezą obserwatora z zewnątrz wynikającą nie z przesłanek rozumowych, ale z jakiejś ogólnej podejrzliwości, co do ludzkich intencji.
14 kwietnia 2014, 00:02
Czy najprostszym wyjaśnieniem nie jest racjonalizacja własnej niechęci z odrobiną dysonansu poznawczego? Inteligencja nie może tak po prostu nielubić - jej nielubienie musi być uzasadnione racjonalnymi argumentami którch konkluzją jest, iż nielubianego jest za co nielubić.
13 kwietnia 2014, 22:14
Czy gdy o rzekomym wykluczeniu z Orędzia Chrystusa modlącego się za wrogów mówią ci, którzy oszołomów od smoleńska wykluczają spośród tych, do których odnoszą się słowa wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych Mnieście uczynili, to jest to ewidentna obłuda?
13 kwietnia 2014, 00:20
Nieudolne i choćby przesycone emocjami dochodzenie do prawdy jest i tak zawsze lepsze od aprobaty krętactw, manipulacji i ordynarnych kłamstw. Dziwne, że Chrześcijanom trzeba to przypominać, ale to właśnie jeden z owoców Chrześcijaństwa serduszkowego,
P
picassojerzy
14 kwietnia 2014, 21:58
Do Prawdy nigdy nie dochodzi się oskrażając inych o zbrodnie, współudział w zbrodni, Do Prawdy niedochodzi się poprzez kłamstwa, jakich dopuszcza sie nieustannie Pan Maciarewicz, gdy żadne argumenty rozumowe nie docierają. Podsycanie wzajemnej niechęci nie ma nic z chrześcijaństwem wspólnego. Tamci co odeszli wierzymy żespotkali sie z Miłosiernym Bogiem. Wszyscy chcieli na swój sposób dobra Polski. A my co tu pozostaliśmy czyż do zgody i pojednania nie powinniśmy dążyć ? Do zgody by miłość a nie nienawiść była między nami. By Miłość nas uleczyła. Dążenie do prawdy z nienawiścią i pogardą do drugiego jest złudzeniem. Jest ścieżką szatana a nie Boga. Boga któremu na Imię Miłość. Baczmy byśmy sie nie pozagryzali w drodze do "prawdy"
15 kwietnia 2014, 14:43
Do prawdy nie dochodzi się podając rozwiązanie z rękawa 5 minut po wydarzeniu, tylko rozpatrując przesłanki i argumenty przemawiajace za rozmaitymi opcjami i szuka się tej, za którą sumaryczna waga przesłanek jest największa. Pańskie osobiste wyobrażenia o rzeczywistości są incydentalnie interesujące. Wedle nich należałoby przyklasnąć w imię zgody akcji Arcykapłanów rozpropagowujących plotkę, iż Chrystusa z grobu wykradli Uczniowie, a nie prostować ich kłamstwa i mówić o Zmartwychwstaniu, bo w ten sposób się uprawiało rzekomy grzech wprowadzania podziałów.
12 kwietnia 2014, 22:12
W sprawie katastrofy smoleńskiej zabrałem głos po raz pierwszy i na razie ostatni. Uczestniczenie w dyskusjach na ten temat to w moim odczuciu danie się wciągać w swego rodzaju czarną dziurę. Po katastrofie - również uważam, że było sporo zaniedbań, może i niewłaściwych zachowań. Jeśli Rosjanie coś grali - to grali na zasadzie: okazja czyni złodzieja. Stał się wypadek, to pogramy. To nie jedyny przypadek, gdy chcą nam udowadniać swoją mocarstwowość. Nie tylko nam. Do zabrania jednak głosu skłoniło mnie spotkanie ze starszym człowiekiem w sprawach zawodowych przedwczoraj. Zagadywał mnie, przechodząc od tematu do tematu, aż doszedł do agresywnego wywodu w tym temacie. Zachowywał się tak, że gdybym powiedział, że nie jestem pewien, czy to był na pewno zamach, to albo by mnie udusił gołymi rękoma, albo w najlepszym przypadku zawołałby swego psa, żeby ów odprowadził mnie do wyjścia... Mam za złe niektórym liderom politycznym, ale też - ubolewam w tym najbardziej - religijnym, że nie mając dowodów, zatruwają w ten sposób serca milonów Polaków. A w jakim celu ktoś miałby organizować zamach na Lecha Kaczyńskiego wówczas? W tamtym czasie PIS sukcesywnie tracił poparcie w sondażach, wszedł na równię pochyłą. To samo w kwestii sondaży prezydenckich. Jedyna taktyka przeciwników politycznych, to pozwolić na dalszą tego realizację. Tylko skończony idiota ryzykowałby tak widowiskowe morderstwo, które ściągnęłoby uwagę zewsząd, żeby z potencjalnego śmiertelnego wroga zrobić męczennika. Wróg zewnętrzny - jeśli ktoś myśli, że wymachiwanie szabelką w Gruzji tak przestraszyło Rosjan, że jedynym sposobem było zabójstwo nie w Polsce, tylko bliżej siebie, ściągając na siebie uwagę, to jest to efekt albo niezłej megalomanii dotyczącej niesamowitej władzy prezydenta Polski (nie musiałby to być konkretnie Lech Kaczyński), albo ignoruje podstawowe informacje geopolityczne, albo jest świadomy absurdalności tego i po prostu cynicznie rozgrywa to, żeby budować swój kapitał polityczny.
12 kwietnia 2014, 22:39
Morderstw, szczególnie na tym poziomie, dokonuje się z różnych powodów, a nie tylko w celu likwidacji groźnego przeciwnika. Morderstwo może być np. przestrogą dla innych, co się dzieje z tymi, którzy są niewygodni. Uważam, że przedwczesne stawianie kropki nad 'i' wobec twierdzenia o zamachu jest szkodliwe, ale za rażąco nieuczciwe uważam Pańskie bagatelizowanie 'były tam jakieś zaniedbania' i rozdymanie poza granice absurdu rzekomej szkodliwości płynącej z blędów i możliwej nadgorliwości strony zamachoprzychylnej. Incydentalny dowód napotkania radykalnego zwolennika, czy przeciwnika teorii zamachowej ma wartość zerową.
T
tak
12 kwietnia 2014, 23:19
Pan Rafał Borowski „Mam za złe niektórym liderom politycznym, ale też - ubolewam w tym najbardziej - religijnym, że nie mając dowodów, zatruwają w ten sposób serca milonów Polaków.” Jakie ma Pan dowody na swoja „prawdę” skoro próbuje nam Pan w mówić, że Pan Macierewicz nie ma? On ma setki ekspertyz, które podważa Pan nie będąc specjalistą. Nie mając żadnych kwalifikacji jednych argumenty Pan przyjmuje a innych podważa. „Wróg zewnętrzny - jeśli ktoś myśli, że wymachiwanie szabelką w Gruzji tak przestraszyło Rosjan, że jedynym sposobem było zabójstwo nie w Polsce, tylko bliżej siebie, ściągając na siebie uwagę, to jest to efekt albo niezłej megalomanii dotyczącej niesamowitej władzy prezydenta Polski (nie musiałby to być konkretnie Lech Kaczyński), albo ignoruje podstawowe informacje geopolityczne, albo jest świadomy absurdalności tego i po prostu cynicznie rozgrywa to, żeby budować swój kapitał polityczny.” W cytowanym wyżej tekście śmiało a zarazem gołosłownie Pan feruje sądy o czyimś cynizmie nie mając dowodów, natomiast innym zarzuca Pan, że swoje oceny zbyt pochopnie formułują bo nie mają niezbitych dowodów. Pana stronniczość i brak obiektywizmu jedynie dla Pana jest tajemnicą.
12 kwietnia 2014, 23:29
Nie uważam za najwłaściwsze zajmowanie się konkretnymi zachowaniami konkretnego Pana Rafała, bo przecież ani nie o to chodzi, ani nie sprzyja wyjaśnianiu popełnianych przez Pana Rafała błędów. Stay on topic, not on person. (Mam nadzieję, że nie odczyta Pan tego jako skarcenia, bo jest to próba skierowania wątku na właściwsze tory, dla dobra i wątku i wątkowiczów)
Q
Qeid
13 kwietnia 2014, 01:03
A w jakim celu ktoś miałby organizować zamach na Lecha Kaczyńskiego wówczas? Wszyscy wiedzą jaka jest historia Federacji Rosyjskiej, czyją jest sukcesorką, kto tam rządzi i jak wygląda sposób prowadzenia polityki przez to państwo. Rola służb specjalnych jest w tym kraju wiodąca i nikt nawet nie stara się ukryć faktu, że służby działają tam na zlecenie polityczne. Czy na tej podstawie możemy sądzić, że mogli przeprowadzić zamach na polską delegację, tak jak np. wysadzili bloki z własnymi obywatelami, bo potrzebowano pretekstu dla wchodzących do Czeczenii rosyjskich czołgów? Czy na tej podstawie możemy sądzić, że zamach mógł być tzw. odwetem za Gruzję z jednoczesnym zniszczeniem polityki jagiellońskiej Prezydenta Kaczyńskiego ? Oczywiście tak ! Gdyby Władimir Putin w 2010 r. nie zamordował Lecha Kaczyńskiego, dziś nie mógłby zająć Krymu oraz mieszać na Ukrainie i w całej europie wschodniej. A w Polsce - WSI ? - No miał powód, PiS i Kaczyńscy to koniec dużej grupy ludzi wywodzących się z WSI a współpracujących z KGB w przygotowaniu okrągłostołowego układu dzielenia polskiego tortu aż do realnego i pełnego przejęcia kontroli nad ekonomią i polityką w Polsce. To był najwyższy czas dla tego agenturalnego układu aby przerwać jego dekonstrukcję. I było to w najgłębiej pojętym interesie zarówno dla Putina, bo tracił kontrolę nad Polską oraz wpływ na Europę wschodnią, jak i dla samej postsowieckiej agentury zainstalowanej w Polsce, bo rozbijało tą mafijną polskojęzyczną strukturę.
Z
zafascynowany
13 kwietnia 2014, 01:07
Antoni Macierewicz już o tym wie ? Będzie miał materiał na 5 rocznicę katastrofy smoleńskiej. 
A
a
13 kwietnia 2014, 01:49
Szczególnie recydywa zasługuje na wskazanie palcem. Trzeba mieć nadzieję że się kiedyś zawstydzi i opamięta albo przynajmniej zamilknie. 
C
ciekawy
13 kwietnia 2014, 05:45
Czy w interesie kremla jest silna, czy słaba Polska ? A może lepiej aby jej w ogóle nie było ? Czy istniały i istnieją nadal (zatrzymana weryfikacja) "polskie" służby po szkoleniach w Moskwie ? I czy miały interes w zatrzymaniu ich weryfikacji, marginalizacji - czy miały interes w utrzymaniu realnej władzy jaką z PRL przeniosły do obecnego tworu gospodarczo-politycznego w Polsce ? Czy niezlustrowani towarzysze bratniej przyjaźni polsko-radzieckiej z uwłaszczonym polskim kapitałem (teraz już rodzinnym, w kolejnym pokoleniu) miały interes w zapewnieniu rosyjskiej osłony swoich zdobyczy ? A któż to był i nadal jest, zarówno dla nich jak i Putina największym wrogiem ?
13 kwietnia 2014, 09:01
Nie miałem na myśli połajanek, a zwrócenie uwagi, bo w ferworze starań przekazania wielu myśli w małym komentarzu łatwo pewne myśli skrócić mimowolnie kładąc akcent na osobę, zamiast na zagadnienie. Sam również mam z tym nierzadko problemy, więc łatwiej mi zrozumieć popełnianie takiej niezręczności.
13 kwietnia 2014, 09:03
Może pośmieje się Pan z morderstwa popełnionego na Litwinience w reważnu właśnie m.in. za nagłośnienie sprawy wysadzenia bloków mieszkalnych w Riazaniu?
L
leszek
13 kwietnia 2014, 11:18
Drogi Rafale. Gdyby Rosjanie chcieli organizować zamachy na wszystkich, którzy Rosji nie lubią i Putina krytykują, to pewnie musieliby się zamachnąć na pół świata. W Europie musieliby na pewno zlikwidować przywódców wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jedyni co by ocaleli, to przywódcy Bułgarii i Serbii, bo ze względów historycznych to tradycyjnie prorosyjskie kraje. Kiedyś takim krajem była Czechosłowacja (jako spadek romantycznego panslawizmu), ale od 1968 roku już nie.  Jest faktem, że Rosjanie prowadzą śledztwo nieudolnie, ale to efekt bardziej znanego ruskiego bajzlu, a nie spisku Putina. Dla Rosjan sprawa się zakończyła wraz z raportem MAK i nic więcej ich w tej sprawie nie interesuje. Z punktu widzenia Rosji Polska to jeden z wielu krajów w Europie. To tylko dla Antoniego Macierewicza i jemu podobnych polsko-rosyjski dyskurs na temat katastrofy smoleńskiej jest kosmicznym zmaganiem sił jasności i ciemności. W Rosji nikogo to nie obchodzi ani nikogo nie interesuje. Jeśli zobaczysz na drodze rozbity samochód na drzewie to raczej założysz, że samochód wypadł z trasy i rozbił się na drzewie. Zgadza się ? Ale - oczywiście  - nie można wykluczyć, ze ktoś podsypał piasku do silnika, rozlał olej na drodze, za pomocą promieni laserowych zakłócił pracę przyrządów pokładowych, przestawił znaki drogowe i po wypadku postawił na miejsce itp itd. Teorie spiskowe mają cechę, że są niemożliwe do obalenia ani do udowodnienia. Zapewne znasz pisarstwo np. Fredericka Forsytha. Pewnie jakby usiadł nad tym tematem, to pewnie by wytworzył coś na wzór twórczość Anotniego Macierewicza, tyle tylko, z większym talentem.
13 kwietnia 2014, 11:54
> Gdyby Rosjanie chcieli organizować zamachy na wszystkich, którzy Rosji nie lubią i Putina krytykują, to pewnie musieliby się zamachnąć na pół świata. Łatwo się obala postawione przez siebie samego rozdęte do absurdu tezy, prawda? Panu się wydaje, że Kartezjusz by pochwalił taką intelektualną tandetę? > Jest faktem, że Rosjanie prowadzą śledztwo nieudolnie, ale to efekt bardziej znanego ruskiego bajzlu, a nie spisku Putina. Zajęcie Krymu dowodzi, że gdy Rosjanie chcą, to potrafią nad znanym ruskim bajzlem zapanować. > Dla Rosjan sprawa się zakończyła wraz z raportem MAK i nic więcej ich w tej sprawie nie interesuje. Z punktu widzenia Rosji Polska to jeden z wielu krajów w Europie. To tylko dla Antoniego Macierewicza i jemu podobnych polsko-rosyjski dyskurs na temat katastrofy smoleńskiej jest kosmicznym zmaganiem sił jasności i ciemności. W Rosji nikogo to nie obchodzi ani nikogo nie interesuje. Patrz punkt pierwszy. > Teorie spiskowe mają cechę, że są niemożliwe do obalenia ani do udowodnienia. To teorie spiskowe udowadania się jakoś inaczej, niż jakiekolwiek inne teorie? > Zapewne znasz pisarstwo np. Fredericka Forsytha. Pewnie jakby usiadł nad tym tematem, to pewnie by wytworzył coś na wzór twórczość Anotniego Macierewicza, tyle tylko, z większym talentem. Patrz punkt pierwszy.
L
leszek
12 kwietnia 2014, 21:54
W tym roku minie 400 rocznica wydania w Krakowie słynnego Monita Secreta: [url]http://en.wikipedia.org/wiki/Monita_Secreta[/url] więc nie mamy się czego wstydzić, nasz wkład do światowego skarbca teorii spiskowych jest znaczący i zauważalny. Więc sądzę, że Jerome Zahorski byłby bardzo dumny, w osobie Antoniego Macierewicza i Zespołu Parlamentarnego znalazł godnych i twórczych następców.  Teorie spiskowe nie są oczywiście polską specjalnością, jak przejrzeć hasło w wikipedii. [url]http://en.wikipedia.org/wiki/9/11_conspiracy_theories[/url] to teoriom spiskowym poświęconym 9/11 poświęcono  niewiele mniej miejsca niż samemu zamachowi. Niektóre teorie spiskowe są nawet rozwinięte w osobnych podstronach. Róznica jest taka, że w krajach cywilizowanych teorie spiskowe są obecne ale funkcjonuja raczej po marginesach, natomiast w Polsce trafiły do main-streamu. Nawet w budynku Sejmu, zdawać by się mogło poważnej instytucji, ze śmiertelną powagą siedzą wybrańcy narodu i także ludzie z tytułami naukowymi i dyskutują ile było wybuchów i w jakiej kolejności. Na stronie najważniejszego organu władzy państwowej w Polsce można ściągnąć dokument pod tytułem "4 lata po Smoleńsku", gdzie ze świertelną powagą się demaskuje spisek zawarty między Premierem RP, Ministrem Spraw Zagranicznych RP i  premierem Rosji Putinem. Celem tego sprzysięzenia było zamordowanie Prezydenta RP. Jak wiadomo, plan się powiódł i sprawcy mają się znakomicie.  Na dowód zamachu w jednym miejscu tego dokumentu widzimy resztki salonki z samolotu, gdzie widać wypchnięte od wybuchu okna. Problem jest taki, że nic takiego tam nie widać. W innym miejscu czytamy ekspertyzę naukową, gdzie autor analizuje jakie dla samolotu były skutki wybuchu wewnątrze lewego skrzydła. Ale jak wybuch wewnątrz skrzydła miałby wypchnąć ne zewnątrz okna w salonce prezydenta autor tego nie wyjaśnia i moja mózgownica na tym także wymięka. Przywoływany przez Księdza Kartezjuesz pewnie w grobie się przewraca i ze wstydem twarz zasłania.
12 kwietnia 2014, 22:23
Każdy wyrażający się z wyższością i pogardą o teoriach spiskowych zaczyna nagle wietrzyć spisek, gdy tylko ma kupić używany samochód od nieznajomego. Stanowisko ośmieszania teorii spiskowych ośmiesza się samo. Spiski to codzienność począwszy od intrygowania w biurze, a skończywszy na skali makro. Przy okazji - przygotowywanie 'przyjęcia niespodzianki' to również spisek. One również są wymysłem oszołomów? Słabym intelektom wystarczy tylko coś całkowicie zwykłego określić pejoratywnie kojarzonym mianem i zatracają zdolność samodzielnego myślenia.
C
ciekawy
12 kwietnia 2014, 22:35
niestrudzony lesio chce nam teraz wmówić, że spisków nie ma. Przecież samo istnienie agenturalnych tajnych służb temu przeczy ! Czyżby i one nie istniały misiu ? A jeśli jednak istnieją, to czymże one się zajmują ? Wąchaniem kwiatuszków, czy też może raczej np. także inspirują pisanie takich bredni jak Twoje 
12 kwietnia 2014, 22:42
Sluszna treść zasługuje na lepszą formę.
PS
praktyka spiskowa
12 kwietnia 2014, 23:26
kilka zweryfikowanych przykładów "teorii spiskowych", a może raczej praktyki spiskowej: 1. Rosyjscy „ambasadorowie” przy Stanisławie Poniatowskim skutecznie doprowadzający do bezwładu politycznego, skończonego rozbiorami, 2. Spisek Ribbentrop-Mołotow skutkujący IV rozbiorem i hekatombą Polaków i Żydów – a de facto przyczyną sprawczą wybuchu II Wojny Światowej, 3. Nie było KATYNIA z rozkazu Stalina – bo to przecież niemiecka zbrodnia orzeczona w Norymberdze… 4.  Nie było fałszowania wyborów w 1947 roku – cały naród tańczył na 3pas, a malkontenci, obszarnicy i burżuje, bredzili antysocjalistycznie... 5. Nie było spisku na życie Jana Pawła II – Ali Agca strzelał z nudów... 6. Okrągły stół to przecież porozumienie "reformatorów z PZPR" z "konstruktywną opozycją", który zapobiegł "rozlewowi krwi” – a opowieści, że odbył się wedle scenariusza przygotowanego na Kremlu w porozumieniu z zachodnimi służbami specjalnymi, to bredzenie w malignie politycznych frustratów... Niektórym, to choćby argumentem przywalić w twarz, to nic nie da, powie, że to nerwoból i spać będzie dalej...
U
uzupełniam
12 kwietnia 2014, 23:57
No, widzicie? Wy jesteście młodzi towarzyszu, to nie wiecie, jakie tam szło werbowanie. Wszystkie wywiady tam niuchały! Uch, jak niuchały! Zwerbowali takiego, a potem cicho, sza, dziesięć lat nic. Aż tu nagle iskrówka: podaj cegłę!
MB
Mateusz Birkut
13 kwietnia 2014, 00:00
A skądże! On się miał zamachnąć na mnie, a ja na niego. Tak było ustalone.
13 kwietnia 2014, 00:13
Żeby opanować armię nie werbuje sie na TW każdego szeregowca, kaprala, sierżanta i oficera, a osoby na kluczowych stanowiskach. Nie mnóżmy bytów ponad to co niezbędne
NN
nihil novi
13 kwietnia 2014, 02:06
leszek to znany rezonator na deonie. Taka robota
C
ciekawy
13 kwietnia 2014, 04:06
Czy z pijakiem robi się wersal ? Każdy ma taką formę na jaką zasługuje.
13 kwietnia 2014, 09:05
Gdyby tak myślał Jezus o Jawnogrzesznicy, to pozostałaby prostytutką.
13 kwietnia 2014, 12:17
Deon nie potrzebuje rezonatorów. Sam z siebie doskonale służy złym interesom, jako tuba pożytecznego idiotyzmu.
14 kwietnia 2014, 00:13
I kolejny raz: czy nielubiący potrafią zrozumieć jaki jest logiczny sens ich nielubienia, czy tylko małpio klepią 'nie lubię' przy komentarzach nielubianych osób?
C
ciekawy
14 kwietnia 2014, 03:34
A porozwalane stoły w świątyni ? A milczenie przed Neronem ? A mieszanie z błotem faryzeuszy ? Każdy ma taką formę na jaką zasługuje.
14 kwietnia 2014, 09:31
Może jestem nazbyt naiwny, ale mam nadzieję, że potomkowi Kartezjusza można argumentami oczy otworzyć. Przynajmniej niektórym
M
mb
14 kwietnia 2014, 09:54
Argumentami podanymi w odpowiedniej formie dostosowanej do osoby i okoliczności - to się nazywa realizm
14 kwietnia 2014, 19:21
Nie zaprzeczam, że odpowiednio prymitywny osobnik nie rozumie innej formy przekazu, niż siła i tylko ten sposób przekazu doń dociera, ale nie da się zdalnie wybatożyć troglodyty przez internet. Ograniczenia technologiczne.
B
bicz
12 kwietnia 2014, 20:48
Czy dla chrześcijanina, ale też zwyczajnie uczciwego człowieka kłamstwo może być siłą sprawczą organizującą jego życie, życie społeczne i życie państwa ? Jeśli tak, to dlaczego Kościół sprzeciwia się zabijaniu ludzi, eutanazji, ideologii gender ? Czy jest instrumentalizacją wiary katolickiej domaganie się prawdy ? I czy nie jest właśnie jej szatańską instrumentalizacją brak sprzeciwu dla kłamstwa ?  Czy nie jest właśnie OBOWIĄZKIEM każdego chrześcijanina być znakiem sprzeciwu dla kłamstwa ? A domagać się prawdy i wokół niej organizować dobro wspólne ? Czy realnie istniała i istnieje w Polsce jakakolwiek inna organizacja społeczna która od początku domaga się prawdy o smoleńsku prócz PiS ? I czy gdyby tego wytrwałego domagania się prawdy mimo szyderstw i zarządzonego władzą cynizmu nie było, to czy wówczas kłamstwo by dziś nie święciło swoje zwycięstwo ?
12 kwietnia 2014, 20:58
Serduszko jest tak giętkie, że znajdzie racjonalizację na wszelkie wygibasy by mu pasowało nazywanie zła dobrem i vice versa. Po to właśnie cynicy świadomi plastyczności Chrześcijaństwa opartego o samo serduszko tak mu kibicują, przy wtórze pożytecznych idiotów.
T
tak
12 kwietnia 2014, 20:43
ks.Adam Błyszcz CR z zdecydowaną większością argumentów księdza  się zgadzam, nie rozumiem tylko stwierdzenia, że centrum obrzędowości smoleńskiej są msze św. Nie wiem jakie kryteria ksiądz przyjął aby uzasadnić to stwierdzenie. Jeżeli czas trwania- to dłużej trwały manifestacje i pochody. Jeżeli rangą uczestników to proszę zwrócić uwagę, że na mszy za ofiary smoleńskie był Prezydnet RP , ministrowie, a nawet , nie wiem czy nie Premier rządu RP, zatem chyba kryterium  powagi osob  uczestniczących w mszach św.  też nie jest właściwe.  Odpada przy okazji wykluczenie  tych, którzy nie wierzą w teorię zamachu. Swoją drogą mam żal do księdza, że sugeruje ksiądz, że ci, którzy uważają, że jednak był zamach , tych , którzy w to nie wierzą, uważają za wrogów. To zbyt poważne oskarżenie! Aż wrogów?! Chyba zbyt łatwo posługuje się ksiądz tym słowem, zwłaszcza , że nie cytuje ksiąz żadnych badań opinii społecznej. Iluż to ludzi powiedziało księdzu, że ci , którzy nie uważają, że był zamach to wrogowie? Proszę pamietać , że Polaków jest około 38 mln.! Po co sie ksiądz włącza w tę retorykę nienawiści i  napuszczania Polaków na siebie? Czy ksiądz w tej sprawie nie uległ pewnym natrętnie wmawianym nam przez media głównego ścieku, stereotypom? Poza tym ofiary miały swoje rodziny, przyjaciół, kolegów, sympatyków, co jest w tym nagannego , że ci ludzie przyszli się pomodlić za ich dusze? Proszę szczerze odpowiedziec na proste pytanie: skąd ksiądz wie , albo skąd ksiądz czerpie pewność , że ogromna większość uczestników mszy św . za dusze ofiar smoleńskich przyszła tam tylko i wyłącznie dla hucpy politycznej? Może jednak ksiądz trochę krzywdzi tych ludzi nieuzasadnionymi pomówieniami?
A
abba
12 kwietnia 2014, 18:37
To, że w dalszym ciagu nic nie wiemy to prawda. Zgadzam się z księdzem.  To, że wladza nas oszukiwała, sprzedając miałkie argumenty w nadziei na bezmózgowość swoich obywateli to też prawda. Że nie stanęli na wysokości zadania i nie zdali egzaminu- zgoda w 100%. Tylko dlaczego ksiadz uważa, że z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu"? A może oni jednak modlą się za swoich wrogów? Może ci ludzie, którzy uczestniczą w tych Eucharystiach i marszach to nie tylko "armia" Kaczyńskiego ale również ci, którzy nie godzą sie na niepamięć. Ci, którzy bronili i bronią prawdziwego krzyża a nie tego zrobionego z puszek po piwie, ktorym wymachiwali przeciwnicy 4 lata temu. Nie zgadzam się rownież z tezą, że to instrumentalizacja chrześcijaństwa. To wiara  w to, ze pod skrzydłami Boga ta prawda się kiedyś objawi. Nadzieja, że Bóg w tym pomoże. Modlitwa za i nadzieja również na to, że "nasza" władza przestanie być wiecznym wasalem. Gdyby w latach osiemdziesiatych ludzie nie skupiali się wokół Kościoła i nie czerpali z tego siły to dzisiaj nie żylibysmy w tzw. "wolnym kraju". Moze i są inne przestrzenie aby to wyrażać. Ale Kościól jest jedną z nich.  Jest domem modlitwy
12 kwietnia 2014, 20:37
Jeśli to, co ma miejsce po Katastrofie ze strony poruszonych nią jest godną napiętnowania instrumentalizacją Chrześcijaństwa, to również jest nim postępowanie wedle przysłowia gdy trwoga to do Boga, a chciałbym zobaczyć ks. Adama wytykającego instrumentalizację Chrześcijanstwa np. Palikotowi umierajacemu na raka i czującemu w obliczu śmierci nagle potrzebę pojednania z Bogiem.
A
abba
12 kwietnia 2014, 22:23
Zgadzam sie z Panem. Pozostawmy ludziom możliwość wyrażania swojej wrażliwości na tragedię narodową w sposób, który jest dla nich najodpowiedniejszy i zgodny z ich sumieniami. Stwierdzenie o instrumentalizacji chrześcijaństwa w takich okolicznościach zabrzmiało, delikatnie mówiąc, co najmniej dziwnie w ustach duchownego. Z jednej strony nawoływani jesteśmy do wspólnoty z drugiej, gdy ona się realnie tworzy krytykowani. Czyli po stracie kogoś bliskiego gdzie mamy się udać? Jak czcić jego pamieć? W pubie? Takie przypadki też sie zdarzają ale nie o tym tu mowa. Gdyby nie było ludzi, którzy podtrzymują pamięc o tej tragedii to szybko by sie o niej zapomniało. Co niektórym byłoby bardzo na rękę. I dlaczego ks. Adam nie mógl w tym roku odprawić mszy w intencji ofiar? To pytanie mnie również nurtuje
12 kwietnia 2014, 22:30
Obrzędowość smoleńska to wysoce niestosowne określenie. Nie znałem tradycji mszy za Ofiary odprawianej przez ks. Adama, ale już dostarczył On wyjaśnień w tej kwestii.
A
abba
12 kwietnia 2014, 23:07
no, niestety. to przykre
12 kwietnia 2014, 18:16
Błogosławieni, którzy pragną i łakną sprawiedlwości ... no, ale to przecież nie dotyczy Katastrofy Smoleńskiej i smoleńskich oszołomów, bo przecież to karły moralne kierujące się przyziemnymi pobudkami, co każdy myślący wie samo przez się.
P
pg
12 kwietnia 2014, 14:28
Podpisuję się obiema rękami pod tekstem ks.Adama. Wielkie podziękowania. Jeżeli ksiądz czyta komentarze, to mam pytanie. Dlaczego ksiądz nie mógł odprawić takiej mszy w tym roku?
Kamila
12 kwietnia 2014, 18:33
ja również się podpisuję obiema rękami i mnie tez dręczy to pytanie
OA
o. Adam CR
12 kwietnia 2014, 21:50
Dlatego, że byłem w podróży służbowej.
D
Dominika
12 kwietnia 2014, 09:22
Ludzie oczekują, że kościół nie będzie mieszał się w politykę. Bulwersuje ich obłuda tych medialnych powiązać katastrofy smoleńskiej z chrześcijaństwem. Medialnych powiązań Kaczyńskich z kościołem.  Dlaczego to robicie, kapłani ? Katolicy przestają chodzić do kościoła !
12 kwietnia 2014, 11:19
Z taką samą troską atakowali ludzi i Kościół komuniści - take same fałszywe konstrukcje, takie same posądzenia. Polityka to sposób realizacji dbania o dobro wspólne, więc obojętność wobec polityki to obojętność wobec dobra wspólnego. (Suplement) Calusevitz powiedział, że wojna to przedłużenie polityki, tylko prowadzone innymi środkami, więc jeśli Kościół miałby przestać mieszać się do polityki, to logiczną konsekwencją takiego stanowiska jest, iż Kościół powinien również być obojętny wobec takich zjawisk jak wojna.
JC
ja chodzę
12 kwietnia 2014, 13:52
Mów za siebie. Ja chodzę i będę chodził do kościoła a msze św. za ofiary smoleńskie wcale ale to wcale mnie od Kościoła nie oddalają .Wprost przeciwnie
J
JOL
14 kwietnia 2014, 21:37
Wiesz, Dominiko, żaden ksiądz nie jest w stanie spowodować, żebym przestała chodzić do kościoła, ja ani żaden inny wierzący. To jest wymówka i nic więcej.
W
wanda
12 kwietnia 2014, 09:04
Stał Krzyż przed  PaLacem Prezydenckim,po Apokalipsie Smoleńskiej...na litość Boską,gdzie były Zakony?Nikt nie wspierał ludzi opluwanych pod tym Krzyżem .A Jan Paweł II prosił o obronę Krzyża.Też tego zrobionego z dwu desek.Każdego Krzyża.Gdzie byli wtedy Jezuicii inne zakony?Serce boli ,bo  zakonnicy stchórzyli.nie stanęli w obronie Krzyża.Bo otrzymywali właśnie  milionower dotacje z UE ,na odnawianie zabytków klasztornych.
12 kwietnia 2014, 11:34
Nie byłbym zdziwiony, gdyby w tym czasie np. o. Prusak był bardzo zajęty studiowaniem dobra płynącego z gender.
P
Paweł
12 kwietnia 2014, 14:04
Ten krzyż dalej jest, ale w kościele to tych "walecznych ludzi" już nie ma.
12 kwietnia 2014, 20:44
Spoko - aż tak źle nie jest. Nie mylmy rzeczywistości medialnej z rzeczywistością.
M
meg
11 kwietnia 2014, 23:00
Ja wiem, co się stało w Smoleńsku... katastrofa samolotu, w której wszyscy zgninęli. KONIEC i KROPKA. Zamiast się szarpać, domniemać, OSĄDZAĆ należałoby się modlić CODZIENNIE za dusze cierpiące w czyśćCu i za nawrócenia, prosić o Światło Ducha św., zamiast marnować czas na czcze gadanie dalekie od postawy miłosiernego chrześcijanina, który na pierwszym miejscu powinien stawiać Boga. Przeszłość już minęła, jutra może nie być, jest TERAZ.
A
AP
11 kwietnia 2014, 23:30
Chrześcijanin nie jest osobą, które pomija przeszłość. Musiałby wtedy nie wspominać wydarzeń, które miały miejsce na Golgocie ok.2000 lat temu. Ba, nawet idąc do spowiedzi musi wrócić do przeszłości i ją przedstawić żałując za zło, którego się dopuścił, a po niej zadośćuczynić również za przeszłość która minęła.
12 kwietnia 2014, 00:09
Nie ma miłosierdzia w nihilistycznym fatalizmie, niezależnie od tego jakimi słodkimi fałszami się go wymaluje.
11 kwietnia 2014, 22:01
Tamta tragedia smoleńska była dla mnie wstrząsem. Potem śledziłem przez parę tygodni wiadomości, fora i szło sfiksować... Zostawiłem to, bo doszedłem do wniosku, że pochłania to zdecydowanie za dużo czasu, emocji, a nie daje jasnych odpowiedzi. W końcu w prokuraturze, wojsku, policji, wśród naukowców, dziennikarzy są reprezentanci wszystkich możliwych opcji politycznych, światopoglądowych. Jeśli miały miejsce jakieś fakty, to prawda wyjdzie na jaw. Trzeba tylko trochę odczekać. Dziś nie potrzebne są na to dziesięciolecia, czy wieki - wymiana informacji, możliwości technologiczne rejestracji audiowizulanej i nie tylko, wszystko przyspiesza te procesy 100, albo i 1000 krotnie. Zmowa milczenia? Gdzie, kto? Po czasie zawsze ktoś pęknie, zdradzi, wyda inych, dla własnych większych, nowych korzyści. I tak zostawiając sprawę tym innym, przez 4 lata do tej pory nie pojawił się żaden spójny, twardy dowód na zamach. Jednak wciąż jestem otwarty na dalsze badania w tym temacie, śledztwa, bo różne rzeczy już widziałem w życiu. W/w niech się toczy, lecz jedna rzecz mi w tym bardzo nie gra. Gdy jest takie pomieszanie, wracam do źródła, genezy. Jeśli była taka ewentualna zbrodnia, to musiał być mocny motyw. Proszę, żeby osoby święcie przekonane, że to był zamach, odpowiedziiały na 2 pytania: 1. Kto miałby za tym stać? 2. Po co? A i nie dam się wciągnąć w możliwie niekończącą się dyskusję na temat szukania przeróżnych dowodów i "dowodów" dotyczących zamachu, bo nie mam drugiego życia na to. To zostawiam tysiącom już w to zaangażowanym. Chodzi mi tylko o genezę tego - cofnijmy się do marca, lutego... 2010 roku, czasu przed ta katastrofą.
11 kwietnia 2014, 22:30
Przypisywanie wszelkim wątpliwościom wobec (tzw.) wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej stanowiska pewności zamachu jest ordynarną manipulacją upichconą pod słabe intelekty.
11 kwietnia 2014, 22:43
Twierdzi Pan, że nie było to zamach?
12 kwietnia 2014, 00:04
Tak to było zamach. Nie wiem, czy sama katastrofa była zamachem, ale to co nastąpiło po niej zamachem było.
12 kwietnia 2014, 08:46
Skoro dopuszcza Pan myśl, że był to zamach, to nie zastanawiał się Pan choć raz nad tym, o co zapytałem w poście wcześniej: 1. Kto miałby za tym stać? 2. Po co?
12 kwietnia 2014, 11:11
Po co spektakularnie zabito Litwinienkę?
12 kwietnia 2014, 11:56
Jestem świadomy różnych zamachów, spisków w historii. Proszę więc nie wymieniać jakichś innych, bowiem dysktujemy o innym, konkretnym przypadku. Tak się składa, że ok. 1/4 społeczeństwa polskiego jest przekonana i jest wciąż przekonywana - co powoduje niezdrową polaryzację, dzielenie ludzi, złe emocje - że 10 kwietnia 2010 roku śp. Lech Kaczyński (bo to o nim głównie mowa, jakby nie zginęło wówczas pozostałe 95 osób...) został zamordowany w wyniku zamachu. Pan należy do tej części Polaków i jako aktywnego uczestnika tego forum i tego tematu pytam więc Pana o tą sprawę. Błagam o nie odpowiadanie mi kolejnym pytaniem na pytanie, czy uciekanie w jakieś inne wątki. Ułatwię więc i zapytam wprost. Czy według Pana ewentualny zamach smoleński był dziełem: 1. Ludzi ze środowiska obecnej ekipy rządzącej? 2. Rosjan? 3. Rosjan, przy mniejszym lub większym współudziale/pomocy/świadomym nieprzeszkadzaniu kogoś ze środowiska obecnej ekipy rządzącej?
12 kwietnia 2014, 12:28
Jeśli nie wykluczam możliwości istnienia pozaziemskiego życia, to nie znaczy, że muszę konkretnie wskazać planetę na której ono istnieje, bo inaczej moje stanowisko jest pozbawione podstaw. Osobiście jestem wobec możliwości zamachu rozumianego jako zaplanowany i wykonany z sukcesem ciąg działań sceptyczny (w sensie takim, iż sumaryczna waga przesłanek przemawiających za zamachem jest mniejsza od sumarycznej wagi przesłanek przeciwnych i pytań na które trzeba by odpowiedzieć w przypadku zamachu), ale poza opcją 'pełnej skali zamachu' istnieją opcje pośredniego przyczynienia się do zaistnienia takiego, a nie innego efektu przez różne strony. Do wypadków można się w rozmaitym stopniu przyczyniać (świadomie lub nieświadomie) a dotarcie do prawdy polega na rozpatrzeniu również tych opcji i bulwersuje mnie ordynarne naciskanie od samego początku na opcję winy pilotów pod naciskiem śp. gen. Błasika i śp. Prezydenta. Za dużo poważnych niewiadomych i rażących zaniedbań jest zamiatane pod dywan i lekceważone przez stronę pewną zwykłego wypadku, a co i rusz pojawiają sie nowe, jak ostatnio ujawniony brak poremontowej kontroli Tupolewa przez odpowiednie polskie służby. Jeśli (czysto hipotetycznie) do zamachu doszło, to za najprawdopodobniejszą uznałbym opcję 3. z przytoczonych przez Pana, ale stanowisko które jest mi najbliższe na razie opcję zamachu sytuuje jako opcję mniej prawdopodobną od innych - splotu zaniedbań i celowego utrudniania.
T
tak
12 kwietnia 2014, 19:26
Obawiam się, że nie zna Pan historii Ochrany i jej prowokacji. Pomagając róznym grupom można je potem sznatażować.
12 kwietnia 2014, 20:17
Prosze mnie nie uczyć abecadła działania służb, bo nie jest to potrzebne. Przede wszystkim w przypadku zamachu uważam, że ograniczenie dziedziny do "Polacy i Rosjanie" jest niepoważnym zawężeniem. W epoce satelitów, Prisma i permanentnej inwigilacji, a gdyby nie to to nawet wystarczy rozpowszechnienie kamer w komórkach, czy tzw. spotterów, dla ktorych lądowanie Tutki powinno być gratką, nie jest możliwe, aby zamachowcy inteligentniejsi od pudełka papierosów, a służby rosyjskie na pewno z patentowanych głupków sie nie składają, liczyli, iż uda im się dokonać zamachu tak, by jego zamachową naturę udało się zamaskować. Pamiętać bowiem należy, że nie mówimy, a samym zamachu, a o zamachu z zamaskowaniem jego wykonania, by wyglądał na wypadek, a to znacząco podnosi poziom trudności. W przypadku zamachu dochodzi więc znaaaacznie większa liczba uczestników do gry, niż sami Polacy i Rosjanie. Gdyby więc nawet jakimś cudem udało się utrzymać przygotowania do zamachu w tajemnicy, a ujawnienie rozmowy telefonicznej Merkel przez 'nieznanych sprawców' dowodzi, że to mało prawdopodobne, to pozostawałoby jeszcze udane wykonanie zamachu w taki sposób, żeby satelity i inne nasłuchy niczego nie zarejestrowały. Opcja zamachu implikuje z pstwem bliskim pewności tezę, iż ofiary zabito za wiedzą, a więc i zgodą naszych sojuszników, a to nie byłoby dla nich wygodne - za friko dawaliby siebie wrabiać w kompromotującą stuację wiedzących, ale niereagujących Rosjanom. Trudno mi uwierzyć w aż taką safandułowatość służb stron trzecich.
T
tak
12 kwietnia 2014, 21:01
Panie Piotrze, nastąpiło nieporozumienie, za co przepraszam. Przykro mi, że Pana odpowiedź była aż tak karcąca, ale widocznie na nią zasłużyłem. Moja wypowiedź była adresowana do Pana Rafała Borowskiego, który natarczywie dopytywał się czy uważa Pan, że to był zamach i jakie korzyści miały by z niego mieć uczestniczące w nim strony. Mnie to pytanie wydawało sie dziecinnie naiwne o ile nie "podpuszczalskie". Trzeba nie mieć podstawowej wyobraźni aby nie widzieć wielu korzyści. Gdyby Pan Rafał sobie przeczytał o Ochranie albo akcjach służb spoecjalnych wielu państw to może by rozwinął wyobraźnię. Ma Pan rację, że zamachu w warunkach powszechnego podsłuchu wzajemnego wielkich mocarstw bardzo trudno ukryć , jednakże wiedza o czymś nie oznacza automatycznie ujawnienia. Najwiekszą wartość ma kompromitująca informacja, której się nie ujawnia. Jak zapewne Pan doskonale wie nigdy nie ujawnia się złapanego szpiega tylko stara się uczynić z niego własnego szpiega. Gdy szpiega się ujawnia to oznacza, że uznano, że nie jest on przydatny. Pod tym względem bardzo pouczający był znakomity angielski film o szpiegach.
12 kwietnia 2014, 21:13
Bardzo przepraszam, skoro odebrał Pan moją ripostę za 'aż tak karcącą'; karcenie nie było moją intencją. Chyba muszę więcej 'uśmieszków' dodawać, żeby przekazać to, czego sam tekst nie przekaże. Co do meritum. Owszem - wiedza o tajnej informacji ma swoją wartość, ale mimowolnie czyni wiedzącego prawie współuczestnikiem spisku, dlatego też obowiązuje w takich sprawach natychmiastowy barter, ale on tym bardziej czyni wiedzących współuczestnikami, bo milczącymi dla własnej korzyści, więc zachowanie takiej informacji w tajemnicy jest potencjalną bombą niezależnie czy się na niej jakąś korzyść odniosło, czy nie.
T
tak
12 kwietnia 2014, 21:53
Jeżeli był to zamach to strony w nim bezpośrednio lub pośrednio uczestniczące raczej się nie przejmują moralnością i etyką, albo mają je specyficzne, lecz chodzi im o maksymalne korzyści i o uzyskanie rozmaitych przewag nad innymi.
12 kwietnia 2014, 22:18
Toteż mówimy o stronach która nie była uczestnikiem, a tylko się dowiedziały. To nie stawia ich w wiele lepszej sytuacji, niż bezpośrednich wykonawców, gdyby taka informacja została ujawniona. A co do stron - czyż nie jest wciąż aktualne, że i Zachód jest parszywieńki? Parszywieńki nie znaczy jednak bezmyślny i da się wkręcić w coś takiego bez odniesienia korzyści.
J
Jurek
11 kwietnia 2014, 17:13
A co tu jest do rozumienia? Pod wplywem nacisków piloci lądowali w warunkach w których lądowanie jest szaleństwem - czyli we mgle. No i skonczyło się tak jak kończy się każde szaleństwo - tragedią. Co tu jeszcze wyjaśniać?
11 kwietnia 2014, 18:16
Tak lądują debeściaki, pijany Błasik w kokpicie, jak nie wyląduję to mnie zabije(-ą) i zyliony innych obalonych kłamstw Pan przehibernował ostatnie 4 lata?
12 kwietnia 2014, 20:42
Nie lubić przypomnienia rozpowszechnianych i obalonych kłamstw znaczy lubić rozpowszechnianie kłamstw. Ludzie - myślcie choć odrobineczkę nad tym, co robicie.
R
rafi
11 kwietnia 2014, 15:41
Ludzie - nawet ci będący na najwyższych stanowiskach - są tylko ludźmi, mają ograniczone środki działania. Mają też prawo powiedzieć "nie wiem". Wszystko jak było wie tylko Bóg, a ludzie mogą tylko domniemywać na podstawie dostępnych informacji, i nie ma, i nigdy nie będzie takiego który udzieli wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pytania. Chyba że jest szarlatanem.
A
Andrzej
11 kwietnia 2014, 14:52
W pełni się zgadzam z opiniami zawartymi w artykule. Dziękuję i pozdrawiam. PS. pozdrowienia również dla hejterów
L
leszek
11 kwietnia 2014, 13:53
Jeśli Ojciec uważa siebie za ucznia czy potomka Kartezjusza to zupełnie nie rozumiem, dlaczego Ojciec zamiast przyjąć do wiadomości najprostsze wytłumaczenie wyraża wiarę w jakieś fantastyczno-metafizyczne wizje spisków, konspiracji, zamachów, wybuchów itp itd.  Tak samo nie rozumiem wiary Ojca w moc "setki osób z tytułami doktorskimi". Jak rozumiem, to zdaniem Ojca z tej "setki" bije taka siła czystej nauki, że nam maluczkim wypada tylko zdjąc czapki z głów i adorować w milczeniu. Aż strach pomyśleć jaka moc uderzy gdy takich osób zgromadzi się dwieście lub pięcset. Po prostu gwiazdy spadną z nieba. Może nie nadaję na tak wysokich diapazonach jak Ojciec. ale dla mnie największym aurotytetem jest jednak wiedza czy doświadczenie specjalistyczne z danej dziedziny, a nie liczba tytułów zgromadzonych pod jednym dachem. Będę się jednak upierał, że doświadczony policjant z Wydziału Ruchu Drogowego po maturze więcej  nam powie o skutkach zderzenia samochodu z drzewem niż dziesięciu czy stu akademików z tytułami profesorskimi. Nawet jeśli ci akademicy sporządzą grube tomy spacjalistycznych analiz z których będzie wynikać, ze samochód nie zderzył się z drzewem, a na dodatek wykażą na podstawie zdjęć satelitarnych że drzewa w ogóle tam nie miało prawa być, to będę się upierał, że notatka służbowa tego policjanta (nawet z błędami ortograficznymi) lepiej opisuje co zaszło.
11 kwietnia 2014, 14:26
Sprawa jest tak arcyboleśnie prosta, że aż zrozumiałe jest sikanie na znicze i je ustawiających, którzy sprawę za arcyboleśnie prostą nie uważają.
K
KeyPi
11 kwietnia 2014, 14:41
A konkretnie? Co ma wspólnego sikanie na znicze (nie wiem czy miało naprawdę miejsce, jeżeli tak, to moim prywatnym głosem je potępiam) z wypowiedzią leszka?
11 kwietnia 2014, 14:50
Lekceważący ton
OA
o. Adam CR
11 kwietnia 2014, 15:09
Szanowny Panie, właśnie dlatego, że uważam siebie za praprawnuka Kartezjusza nie akceptuję najprostszego rozwiązania, gdyż muszę przyjąć kartezjańskie założenie złosliwego geniusza. Tym bardziej, że wcześniej zostałem oszukany w sprawach, które nie domagają się aż tak wnikliwej wiedzy specjalistycznej (vide: identifikacja zwłok i współpraca polskich i rosyjskich specjalistów w Moskwie). To nakazuje mi wyjątkową ostrożność.  Czy od tytułów przybędzie nam mądrości? Nie. To oczywiste. Ale lekceważenie tego wysiłku tylko dlatego, że mówią inaczej jest nadużyciem. Nie rozumiem tylko kogo w Pana przenośni ma symbolizować dzielnicowy w maturą. Pozdrawiam serdecznie.     
L
leszek
11 kwietnia 2014, 16:05
Szanuje zdanie Ojca w tej sprawie i przepraszam jeśli moja odpowiedź zabrzmiała złośliwie. Ale odnosząc się: 1. Podobie jak szanuję opinię policjanta z drogówki po maturze ze względu na doświadczenie jakie zdobył w zakresie wypadków komunkacyjnych tak samo szanuję doświadczenie specjalistów z zakresu badania wypadków lotniczych z państwowej komisji rosyjskiej, polskiej a także wiedzę ekspertów na jakich się powołuje Prokuratura. Bardziej mi to trafia do przekonania niż zliczanie tytułów doktorskich.  2. Absolutnie nie wierzę w żadne teorie spiskowo-konspiracyjne, zwłaszcza, że poza steretotypami. grą polityczną i dywagacjami nie stoją za tym żadne przesłanki. Jako osoba z wykształceniem informatyczno-matematycznym raczej szukam ścisłych tłumaczeń. Teorie spiskowe to wyraz bezradności wobec świata.  3. Jako osoba pochodząca z rodziny naukowców zapewniam, że mam szacunek dla tytułów naukowych. Ale uważam wyłącznie, że tytuł naukowy jest potwierdzeniem wysokich kwalifikacji fachowych z dziedziny do jakiej się odnosi i nic więcej.Nie uważam, ze wraz z tytułem naukowym spływa na posiadacza jakaś szczególna łaska i namaszczenie i nie uważam, że sumowanie się tytułów tworzy jakąś materię o pondnaturalnych właściwościach. 4. Błędna identyfikacja zmarłych osób nie podważa w żaden sposób innych ustaleń. 5. Jeśli katastrofa miała miejsce w Rosji to nie rozumiem jak można ignorować współpracę z Rosjanami.  6. W każdej dziedzinie jest potrzebny zdrowy sceptycyzm i ostrożność. 
11 kwietnia 2014, 19:14
-) doświadczenie specjalistów Zdobyte na badaniu wypadków awionetek i paralotni. -) Absolutnie nie wierzę w żadne teorie spiskowo-konspiracyjne Prosze to powiedzieć Juliuszowi Cezarowi -) tytuł naukowy jest potwierdzeniem wysokich kwalifikacji fachowych z dziedziny do jakiej się odnosi Prof. Binienda nie jest profesorem muzykologii. -) Błędna identyfikacja zmarłych osób nie podważa w żaden sposób innych ustaleń. "Wypadek spowodowali piloci, do ustalenia pozostaje kto ich do tego zmusił" - rozwiązanie znane było już w 5 mnut po katastrofie. Przekopywanie ziemii na metr wgłąb, wspólna praca polskich patologów z rosyjskimi podczas sekcji - to już nie są kłamstwa strony Rosyjskiej. -) Jeśli katastrofa miała miejsce w Rosji to nie rozumiem jak można ignorować współpracę z Rosjanami. Feralny lot miał status wojskowego, co upoważniało stronę Polską do domagania się śledztwa według procedur wojskowych, a nie Konwencji Chicagowskiej, które dawałyby Polsce znacznie większe prerogatywy. Skoro Pan ma umysł ścisły, to chyba rozumie Pan, że zaprzeczeniem 'mieć większe prerogatywy' nie jest 'nie współpracować wcale'. "Do zbadania okoliczności i przyczyn katastrofy została powołana specjalna komisja. W jej skład weszli specjaliści z Polski i Białorusi. Komisja już w niedzielę rozpoczęła prace w miejscu katastrofy." (http://lotniczapolska.pl/Komisja-bada-wypadek-Su-27,8706)
L
leszek
11 kwietnia 2014, 21:00
- nieprawda - (Juliusz Cezar) proszę przeczytać dalszy ciąg mojej wypowiedzi, chyba wyraziłem się jasno. - wyraźnie napisałem że mam na myśli kompetencje w zakresie wypadków lotniczych, ewentualnie podparte wiedzą inżynierską , a nie kompetencje z zakresu inżynierii połączone z kursem pilotażu awionetek, zdecydowanie sugeruję czytać ze zrozumieniem - do czego to się odnosi, co ma piernik do wiatraka - podstawą jest dokładna analiza okoliczności wypadku przeprowadzana przez kompetentnych specjalistów, a nie dywagacje o wyższości tej czy innej konwencji. Zdecydowaną większość wypadków się analizuje w oparciu o cywilne procedury i nie słyszałem, żeby ktoś twierdził że to uniemożliwia ustalenie prawdy. 
11 kwietnia 2014, 22:23
-) Czyżby? Czy mówimy o fachowości tych samych fachowców, co nawet wysokości drzewa zmierzyć nie potrafią? -) Nie wierzę w spiski, czy nie wierzę w spisek w tym konkretnym przypadku? Wierzy Pan w Chrystusa? A nie zauważył Pan, że Arcykapłani uknuli przeciwko Chrystusowi spisek, aby Go zabić? Każda osoba wierzy w spiski, gdy kupuje używany samochód od nieznajomej osoby. -) Wytrzymałość materiałów w przypadku katastrofy lotniczej to jakaś inna dziedzina fizyki, niż wytrzymałość materiałów? -) To ma do tego tyle, iż wobec rozwiązania (jeśli w ogóle to określenie można tu zastosować) od początku dostrzec można tendencyjność. -) Owszem - można dojść do prawdy pomimo przeszkadzania i sabotowania owego dochodzenia, ale z tego nie wynika, iż sabotowanie i utrudnianie nie jest sabotowaniem i utrudnianiem.
jazmig jazmig
11 kwietnia 2014, 13:14
Przyczyna katastrofy smoleńśkiej jest aż do bólu banalna: lekceważenie przez kapitana samolotu podstawowych przepisów bezpieczeństwa lotów. Nie jest nam potrzebna Anodina, aby przyznać uczciwie, że jeżeli kapitan samolotu leci na lotnisko, na którym nie ma warunków do lądowania, to łamie obowiązujące przepisy, które tego zakazują. Skoro już tam doleciał, to nie wolno mu było podczas mgły schodzić poniżej wysokości 120 m, bo takie miał uprawnienia jako dowódca samolotu. To oznacza, że powinien na wys. ok. 250 m rozpocząć manewr odejścia na drugi krąg. Jak wiemy, zeszedł on do wysokości 20 m, co skończyło się katastrofą. Rosjanie mieli bałagan, mają go nadal i będą go mieli. Piloci o tym doskonale wiedzą, przecież 3 dni przed feralnym lotem lądował tam inny pilot tym samym samolotem, więc na pewno podzielił się swoją wiedzą z kapitanem samolotu prezydenckiego. Dlatego nie zwalajmy winy na ruskich, bo wystarczyło dotrzymać naszych procedur, żeby nic się nie stało poza tym, że Kaczyński spóźniłby się o kilka godzin na uroczystości katyńskie.
A
AP
11 kwietnia 2014, 21:05
Pierwszy pilot lotu z 7 kwietnia nie musiał niczego przekazywać Protasiukowi (który, na marginesie, wielokrotnie lądował na tym lotnisku) ponieważ ten drugi brał udział w locie 7 kwietnia jako drugi pilot.
H
Hastatus
11 kwietnia 2014, 13:12
"Niewątpliwie wielu z nas bulwersuje fakt, że centrum całej tej obrzędowości smoleńskiej stanowią Msze święte." Ileż agresji jest w tych słowach! Ileż pogardy dla prawdy, osób które zginęły, ich rodzin, oraz nas wszystkich, którzy nie godzimy sie na zbrodnię, poniżenie i kłamstwo! A wszystko w imię chrześcijaństwa. Nie będę tego nazywał po imieniu, ale ...
E
Ela
11 kwietnia 2014, 14:49
"obrzędowość smoleńska" - nie podoba mi się to określenie, zgadzam się z Hastatus, że brzmi pogardliwie...
P
pg
12 kwietnia 2014, 14:35
Ja rozumiem,że nie jest to opinia ks. Adama, tylko stwierdzenie przykrego faktu. Oczywiście określenie "obrzędowość smoleńska" jest pogardliwe, z propagandowym zamiarem zepchnięcia milionów ludzi na margines.
12 kwietnia 2014, 17:46
Powyżej napisał Pan(?) (cytuję) "Podpisuję się obiema rękami pod tekstem ks.Adama." zatem aprobuje Pan rownież pogardę z owego tekstu, skoro (cytuję) "określenie "obrzędowość smoleńska" jest pogardliwe". Chyba, że tego samego nicka używają różne osoby.
W
Wojciech
11 kwietnia 2014, 12:49
Symbolem Mszy za Ojczyznę w latach 80-tych był ksiadz Jerzy Popiełuszko i ten zarzut instrumentalizacji chrzescijaństwa w tym czasie odnosi sie również, a może przede wszystkim do niego.  No, niezłą laurkę ksiadz wymalował . Nie siedzę w głowie i sercu każdego uczestnika obecnej "obrzędowosci smoleńskiej" (piekny perfum i sztylet) ale skąd ksiądz wie że z tej najgłębszej przestrzeni Mszy Świetej zostają wykluczeni "nie podzielający teorii wybuchu" ? Można było zwalczać komunistów  i rzucać kamieniami w oddziały ZOMO,  tak jak można mówić o zdradzie interesów Polski przez obecną władzę - nie mając w sercu nienawisci. Ksiądz zas próbuje wyposrodkować swoją pozycję - proszę uważać - w ten sposób można zrobic szpagat...     
jazmig jazmig
11 kwietnia 2014, 13:16
A konkretnie, jak rzekomo ks. Jerzy instrumentalizował msze św.?
W
Wojciech
11 kwietnia 2014, 14:12
Głuchy telefon ? Zgadzam sie z Twoim pytaniem - tylko musisz je skierować do autora artykułu, który pisze o ideologizacji/instrumentalizacji chrzescijaństwa w "czasach osiemdziestatych" czyli w okresie w którym to ks.Jerzy był znaczacym animatorem wiary , między innymi w ramach Mszy za Ojczyznę.
Janusz Brodowski
11 kwietnia 2014, 12:38
Bardzo ciekawe spojrzenie na katastrofę w Smoleńsku. W przypadku mszy świętych poświęconych pamięci ofiar duże znaczenie w odbiorze ich ma treść homilii i modlitwa powszechna. A to już zadanie dla księży. Nie muszą służyć politykom. Chyba, że chcą. Ale to już inna para kaloszy.
11 kwietnia 2014, 12:36
> Niewątpliwie wielu z nas bulwersuje fakt, że centrum całej tej obrzędowości smoleńskiej stanowią Msze święte. Z orędzia Jezusa Chrystusa, który na krzyżu modlił się za swoich wrogów (jakżeż to uniwersalne przesłanie) wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu". To najzwyklejsze pomówienie, czyli racjonalizacja mająca uzasadnić zasygnalizowane wcześniej 'zbulwersowanie'. Tania manipulacja polegająca na projekcji przekonań części na całość. W swoim mechanizmie jest to analog obłudnej ekstrapolacja są klechy pedofile, zatem wszystkie klechy to pedofile. Ponieważ Ojcie się tu śmiało powołuje na dziedzictwo Kartezjusza, więc powinien wiedzieć, że to niesmaczna intelektualnie manipulacja.
Janusz Brodowski
11 kwietnia 2014, 13:01
Ciekawe czy Pan sam siebie rozumie? Pomówienie to nie racjonalizacja, a obydwie te czynności to nie jest manipulacja. Pomówienie nie jest także ekstrapolacją. :)) "Chodzi mi o to aby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa ..." :)) Cytuję z pamięci, mam nadzieję bez pomyłki
11 kwietnia 2014, 13:54
Dwa jabłka konstytuują zarówno obiekt z dziedziny matematycznej, jak i biologicznej, jak i ekonomicznej i żadna z owych funkcji nie stoi z inną w sprzeczności.
Janusz Brodowski
11 kwietnia 2014, 13:57
Odpowiedź zabawna :), ale słowa to nie jabłka i nie podlegają tym samym prawom. 
11 kwietnia 2014, 14:22
Jeśli słowa są tylki etykietkami obiektów, to podlegają. Czy 'biały fartuch lekarski' jest obiektem z dziedziny medycyny, włókniarstwa, chemii gospodarczej, rolnictwa, czy jeszcze innej?
Janusz Brodowski
11 kwietnia 2014, 14:36
Ufff Wracając do początku ... Czy pomówienie=manipulacja, pomówienie=racjonalizacja i czy pomówienie=ekstrapolacja?
11 kwietnia 2014, 14:52
Pomówienie jest w odpowiednich przypadkach obiektywnym efektem manipulacji. Pomówienie i manipulacja mogą się brać z racjonalizacji opartej m.in. na nieuzasadnionej ekstrapolacji. (PS. Edytowany)
Janusz Brodowski
11 kwietnia 2014, 14:57
Super! Tylko, że z Pańskiego wpisu to nie wynika :) ...
11 kwietnia 2014, 15:00
Nie zawsze język giętki - czasem, jak teraz, trzeba dodać wyjaśnienia
11 kwietnia 2014, 12:25
Odnoszę wrażenie, że pod pretekstem modlitwy Jezusa za nieprzyjaciół Ojciec przemyca w artykule faktyczne wykluczenie prawa do określenia kogokolwiek mienem wroga w tej sprawie, bo to określenie jest rzekomo niedopuszczalną instrumentalizacją Chrześcijaństwa, po drodze uciekając do stawiania fałszywej symetrii (oszołomy vs. krętacze). To taka próba zjedzenia ciastka i równocześnie mania go.
OA
o. Adam CR
11 kwietnia 2014, 14:50
Szanowny Panie, Eucharystia nie służy temu! Określenie kto się mylił i dlaczego powinno nastąpić w innej przestrzeni (konferencja naukowa, publikacje itp.).
11 kwietnia 2014, 15:05
Czy w takim razie jeśli podczas modlitwy wiernych występuję wspomnienie modlitwy za pokój (np. na Ukrainie), to nie jest ono w takim razie aby niedopuszczalnym nadużyciem Eucharystii do celów do których Eucharystia nie służy? Czyż określenie czy sytuacja jest pokojowa, czy niepokojowa, nie należy do innej przestrzeni (konferencja naukowa, publikacje itp.)? (Suplement) Jak sobie Ojciec wyobraża modlitwę za nieprzyjaciół bez rozpoznania nieprzyjaciół i nazwania ich po imieniu? Czy to nie wówczas coś równie absurdalnego, jak modlitwa: Panie boże jeśli istniejszesz, zbaw moją duszę, jeśli ją mam. Nie nazywanie czynów po imieniu to sprzeczne z Chrześcijańskim 'tak-tak, nie-nie' asekuranctwo oblane warstwą rzekomej miłości, żeby przełknięcie było przyjemne.
K
KeyPi
11 kwietnia 2014, 15:45
"Nie nazywanie czynów po imieniu to sprzeczne z Chrześcijańskim 'tak-tak, nie-nie' asekuranctwo oblane warstwą rzekomej miłości, żeby przełknięcie było przyjemne." Kiedy miałem 5 lat, wytłumaczono mi, że mówienie do mojego dziadka, który straszliwie się obżerał i ważył sto kilkadziesiąt kilo per "gruby dziadek" jest niewłaściwe. Nazywało się to wtedy kindersztubą i nie wymagało od mojej mamy wyciągania armat w postaci moralności chrześcijańskiej. Mam wrażenie (chciałbym się mylić), że uważasz, że kindersztuba już nie obowiązuje i że walimy grubasów (z własnej winy), grzeszników (z własnej winy), złodziei (z własnej winy) po imieniu i bez owijania w bawełnę. Bo przecież "tak-tak" i "nie-nie". Pfff. No więc ja tak nie robię. Dbam o to, żeby nie urazić drugiego człowieka, nawet jeżeli uważam, że jest złodziejem/grzesznikiem/grubym z własnej winy. I żadna ilość wybranych przez szanownych uczestnikow tego anonimowego forum cytatow z Biblii  pozbawionych kontekstu mnie nie przekona, że moje postępowanie jest niewłaściwe.
11 kwietnia 2014, 16:19
Czy opowiada się Pan za niezamykaniem złodziei, morderców, gwałcicieli do wiezień w imię kindersztuby? Pan miesza formę z treścią i celem.
K
KeyPi
11 kwietnia 2014, 17:12
"Czy opowiada się Pan za niezamykaniem złodziei, morderców, gwałcicieli do wiezień w imię kindersztuby?" Nie. Nie opowiadam się. "Pan miesza formę z treścią i celem." To nieuzasadniona ekstrapolacja. (a co z niej wynika, to odsyłam do Pańskiego tekstu kilka paragrafów wyżej). KeyPi
11 kwietnia 2014, 18:11
Jeśli odwołuje się Pan do argumentu z kindersztuby wobec zachowań ze skali przestępstw i to poważnych, to Pan uprawia nieuzasadnioną ekstrapolację.
K
KeyPi
11 kwietnia 2014, 18:19
Nie wiem z kim Pan rozmawia. Ja czegoś takiego nigdy nie mówiłem. EOT z mojej strony.
11 kwietnia 2014, 18:55
> "Nie nazywanie czynów po imieniu to sprzeczne z Chrześcijańskim 'tak-tak, nie-nie' asekuranctwo oblane warstwą rzekomej miłości, żeby przełknięcie było przyjemne." Kiedy miałem 5 lat, wytłumaczono mi, że mówienie do mojego dziadka, który straszliwie się obżerał i ważył sto kilkadziesiąt kilo per "gruby dziadek" jest niewłaściwe. Nazywało się to wtedy kindersztubą Rozumiem w takim razie, że potraktował Pan moją uwagę jako oderwaną do kontekstu zagadnienia o którym jest artkuł. W takim razie przyznaję Panu słuszność - z zasady pozostawania w prawdzie nie wynika, iż zawsze w każdej sytuacji należy nazywać rzeczy po imieniu, z różnych powodów.
A
azzurra
11 kwietnia 2014, 18:56
to w takim razie może powinno sie wystosować taki apel do braci w kapłaństwie??? Poza tym ojca określenie "obrzędowość smoleńska" jest delikatnie mówią wielce niestosowne, żeby nie powiedzieć niesmaczne. Może odrobinę empatii w stosunku do tych tysięcy ludzi, którzy chcą czcić pamięć tych ofiar i nie traktują tego jako "obrzędu", jak również swoją postawą nie chcą dopuśćić do tego, aby ten fakt zostal rozmyty wsród innych "bardzo ważnych sprawach" i zapomniany ( co niektórym byłoby bardzo na rękę). I skad to niczym nie uzasadnione przypuszczenie, że wykluczeni zostają ci, którzy nie podzielają teorii o "wybuchu"?? Myslę, że nie wszyscy, którzy w tych uroczystościach uczestniczyli byli z klucza partyjnego. Ot, po prostu ludzka solidarność w "niezapominaniu". Niestety znów po przeczytaniu ojca artykulu mam taką refleksję: " jestem za a nawet przeciw"..... Pozdrawiam
T
tak
12 kwietnia 2014, 19:45
W takim razie sędziowie nie powinni wydawać wyroków a prokuratorzy prowadzić śledztwa i formułować oskarżenia za kradzie, gwałt, zbrodnie, krytycy nie powinni pisać, że film , lub ksiązka były beznadziejne, nie które dyskusje nie powinny sie odbywać , ponieważ powiedeznie komuś, że nie ma racji może go obrazić, nie mogę skrytykować złych towarów, fatalnego jedzenia w restuaracji z powodów jak wyżej. Może jednak warto trochę pomyśleć zanim się coś napisze?