Parytety. Sprawiedliwość czy obraza kobiet?

Parytety. Sprawiedliwość czy obraza kobiet?
Zwolennicy parytetu twierdzą, że likwiduje on dotychczasowe przywileje mężczyzn wynikające z płci i tradycji (fot. waving at you/flickr.com)
Piotr Żyłka / DEON.pl

Sprawa parytetów spolaryzowała społeczeństwo na zwolenników i przeciwników tego rozwiązania w sposób niebanalny. I tak mamy mężczyzn, zbierających podpisy pod projektem ustawy, i kobiety, które przeciwko temu rozwiązaniu zdecydowanie protestują.

Wszystko zaczęło się od ubiegłorocznego Kongresu Kobiet. To wtedy – jak twierdzi Henryka Bochniarz – kobiety dostrzegły, że 20 lat polska sfera publiczna jest sukcesywnie „zawłaszczana przez mężczyzn” i że przyszedł czas, by to zmienić.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Środowiska związane z Kongresem przygotowały projekt ustawy o parytetach i lawina ruszyła. Parytety stały się przedmiotem dyskusji polityków, publicystów, działaczy społecznych i środowisk naukowych. Temat spolaryzował społeczeństwo. Z jednej strony słyszymy o wyrównywaniu szans, sprawiedliwości społecznej i walce z dyskryminacją, z drugiej o centralnym planowaniu, inżynierii społecznej i o samo-deprecjonowaniu kobiet.

Obie strony przytaczają różne dane statystyczne, różnie interpretowane i – co w takiej sytuacji oczywiste – przedstawiają różne wnioski. Co z tego wynika?

Rozbić „męski układ” i pójść za zmianami

Projekt ustawy o parytetach zakłada zmianę ordynacji wyborczej – do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich, na taką, która zapewniałaby nie mniejszą niż 50 procentową obecność kobiet na listach – mówi Bożena Wawrzewska, dyrektor Biura Kongresu Kobiet.

Kongres Kobiet przekonuje, że parytet na listach wyborczych sprawi, że w dyskursie publicznym pojawią się kwestie do tej pory marginalizowane, a bezpośrednio wpływające na sytuację kobiet w Polsce. - Sprawy takie jak: zdrowie reprodukcyjne, opieka okołoporodowa, przemoc, polityka prorodzinna, kwestie alimentów – obecnie spychane na dalszy plan – dzięki reprezentacji kobiet w strukturach rządowych i samorządowych mają szansę znaleźć się w głównym nurcie problemów politycznych – przekonuje Henryka Bochniarz, jedna ze współorganizatorek Kongresu.

Zwolennicy parytetu podkreślają, że nie jest to specjalna taryfa ulgowa dla kobiet. Twierdzą, że likwiduje on dotychczasowe przywileje mężczyzn wynikające z płci i tradycji.

Miłada Jędrysik przytacza na łamach „Gazety Wyborczej” wypowiedź szwedzkiej ekspertki Drude Dahlerup, która podkreślała na konferencji w Sejmie, iż z jej badań wyraźnie wynika, że kobiety są w polityce dyskryminowane. Dahlerup mówiła o politycznym "męskim układzie", zacementowanym przyjaźniami i zależnościami.

Teksty zamieszczone na oficjalnej stronie Kongresu wydają się potwierdzać opinię o zniekształcającym scenę polityczną w Polsce "męskim układzie". Są tam informacje o tym, że „to kobiety są lepiej wykształcone, bardziej odpowiedzialne, skupione na konkretnych problemach a nie na własnych ambicjach”, a mimo to ciągle przytłaczającą większość stanowisk we władzach państwowych zajmują mężczyźni.

Socjolożka Beata Łaciak w rozmowie z Aleksandrą Klich (również na łamach "Gazety Wyborczej") twierdzi, że problemem są zbyt konserwatywni politycy, którzy nie dostrzegają zmian zachodzących w obyczajowości społeczeństwa. W tym kontekście mówi o ewolucji stosunku do homoseksualistów. – Dzisiaj, dokonując coming outu w świecie rozrywki, można nawet liczyć na pochwałę, jak Tomasz Raczek i jego partner, zdobywcy tytułu Najpiękniejszej Pary magazynu "Gala" – zwraca uwagę. – A gdyby polityk ujawnił swoją homoseksualność? – pyta Aleksandra Klich. – Jestem przekonana, że wyborcy by to zaakceptowali. Ale nie sądzę, by któryś polityk się na to zdecydował. Nasi politycy są bardziej konserwatywni niż ich elektorat – odpowiedziała Łaciak.

Na tę samą kwestię zwróciła także uwagę inna uczestniczka parytetowej konferencji w Sejmie, szwedzka dziennikarka i dyplomatka Mika Larsson. Jak mówiła, nie może zroumieć, dlaczego w Polsce politycy są w tyle za społeczeństwem. Bo w Szwecji to sami politycy wyszli z propozycją parytetu w imię sprawiedliwszego społeczeństwa”.

Polskie kobiety to nie tylko feministki

Jednak nie wszystkim kobietom podoba się pomysł wprowadzenia parytetów. "Czy owe 50 procent wymyślono na podstawie założenia, że wszędzie jest nas, kobiet i mężczyzn, po połowie? Przecież to nieprawda, w różnych grupach demograficznych w zależności od wieku, zawodu, wykształcenia i miejsca zamieszkania jest nas raz nieco mniej, innym razem nieco więcej niż 50 procent. W Radzie Naukowej WAT i na Wydziale Pedagogiki owe 50 procent oznacza zupełnie inne rozwiązanie. Na jednym trzeba będzie zapewne ograniczyć liczbę kobiet, na drugim dokooptować je niezależnie od kompetencji, doświadczenia i dorobku. Po co?" – czytamy w liście otwartym na stronie parytety.pl.

 

List jest odpowiedzią na postulaty Kongresu Kobiet. Podpisały się pod nim kobiety, które uważają, że „nurt feministyczny, ani żaden inny nie jest jedynym głosem kobiet polskich i nie powinien rościć sobie praw do wypowiadania się w ich imieniu. Wśród sygnatariuszek listu znajdziemy m.in. Jadwigę Staniszkis i dr Barbarę Fedyszak-Radziejowską z PAN.

Przeciwniczki parytetów uważają, że równe prawa w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym oznaczają zarówno prawo do uczestnictwa, jak i do uchylenia się od obecności w różnych rolach społeczno-zawodowych, a wprowadzenie parytetu np. w radach naukowych, jak proponuje Kongres Kobiet, „jest dla kobiet obraźliwe, bowiem w istocie rzeczy kwestionuje ich możliwości intelektualne i zdolność do zajęcia miejsca w radach bez otrzymania dodatkowych punktów o pozamerytorycznym charakterze”.

Inicjatorki listu zaznaczają, że nieprawdą jest mówienie o zacofaniu obyczajowym Polski w stosunku do zachodu. Przypominają, że polskie kobiety nie musiały zaciekle walczyć z polskimi mężczyznami o równouprawnienie, tak jak kobiety w wielu europejskich państwach. „Dziedziczyły ziemię i majątki, a prawa wyborcze otrzymały już w 1918 roku, czyli wcześniej niż kobiety w Stanach Zjednoczonych, Anglii, Francji, Szwajcarii. Historia sprawiła, że pełniły ważną rolę w przechowywaniu tożsamości narodowej i więzi społecznych”.

Sygnatariuszki listu twierdzą, że odgórnie narzucane, biurokratyczne dyrektywy nie rozwiążą problemu. Przyczyn niedoreprezentowania kobiet w różnych gremiach w życiu społecznym, politycznym czy naukowym doszukują się „w złej, dysfunkcjonalnej polityce rodzinnej państwa, w złych rozwiązaniach systemowych, w biedzie i niskich płacach, które sprawiają, że konieczny jest w Polsce podział ról rodzicielskich (praca–dom), by zmniejszyć maksymalnie koszty wychowywania dzieci”.

Kobiety to dopiero początek

Demokracja jest systemem, który ma to do siebie, że gdy wprowadzimy do niego nowy element nie pozostaje to nigdy bez konsekwencji dla funkcjonowania całego społeczeństwa. Pozornie mała, planowana jako jednorazowa zmiana potrafi szybko się poszerzać i pogłębiać.

W przypadku uchwalenia ustawy o parytetach dla kobiet może się okazać, że w krótkim czasie kolejne grupy społeczne zaczną się zgłaszać z żądaniem parytetów dla siebie.

Na tę kwestię zwraca uwagę publicystka Liliana Sonik: – Raz wprowadzonej logiki parytetów nie sposób powstrzymać inaczej niż arbitralnie. Przecież niedoreprezentowane w parlamencie są również grupy inne niż kobiety, np. ludzie starsi. Ani chybi zażądają parytetów działacze Partii Emerytów i Rencistów. W Sejmie jest emerytów mało, choć są chętni do polityki, doświadczeni i dysponują czasem. Porównajmy kondycję kobiet i seniorów, a okaże się, że sytuacja ludzi starszych jest nieporównywalnie trudniejsza: można mówić o dyskryminacji. Pogarda, ubóstwo i szwankująca opieka zdrowotna to realne problemy seniorów. Mają o co walczyć. Potrafią być aktywni i przy pomocy bliskich sobie mediów zbiorą 150 tys. podpisów szybciej niż Kongres Kobiet – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Sonik.

Tego samego mogą zażądać inne grupy. Na przykład młodzi: – Kłopoty z uzyskaniem miejsc na listach wyborczych mają też ludzie młodzi. Jeśli przyznamy kwoty jednej grupie, nie widzę argumentu, który usprawiedliwi odmowę gwarantowanych miejsc na listach dla innych grup. W demokracji parytetowej najistotniejszym kryterium stanie się przynależność do grupy, do której wrzuciło nas urodzenie lub los. A wtedy listy wyborcze będą musiały układać komputery. Mieliśmy różne demokracje przymiotnikowe: ateńską, szlachecką i dobrze nam znaną demokrację ludową. Demokracja parytetowa będzie demokracją algorytmu – zwraca uwagę publicystka.

Nie otwieraj drzwi, nie całuj w rękę

Środowiska walczące o parytety często powołują się na przykład skandynawski, gdzie nie tylko funkcjonuje system parytetów, ale środowiska feministyczne doprowadziły też do daleko posuniętych zmian społecznych. Mówiąc o tym, że parytety od dawna funkcjonują w krajach północnej Europy, nie mówią jednak o innych zmianach, do których tam doszło. O co chodzi? Słuszna co do celów walka z dyskryminowaniem kobiet, zawłaszczona niestety w dużym stopniu przez radykalne ruchy feministyczne, doprowadziła do przedziwnych, wręcz groteskowych przemian kulturowych. Na przykład w Szwecji przepuszczenie kobiety w drzwiach, bądź pocałowanie w rękę uznawane jest za obrazę i przejaw dyskryminacji.

Kobiety – Tak, parytety – Niekoniecznie

Nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że w Polsce nie ma problemu z równością uczestnictwa kobiet w sferze publicznej. Gołym okiem widać, że kobietom jest trudniej zaistnieć w świecie polityki czy nauki.

Przyczyny takiego stanu rzeczy są jednak bardzo złożone i wymagają wielu poważnych zmian. Wydaje się jednak, że ustanowienie parytetów nie jest jednym z nich. Ich wprowadzenie może pomóc feministkom i różnym obecnym już w życiu publicznym aktywistkom znaleźć się w głównym nurcie polityki. Ale czy to rozwiąże problemy statystycznej Polki?

Obecna dyskusja o parytetach na razie koncentruje się na tej pierwszej kwesti, o pomysłach, w jak sposób można poprawić sytuację kobiet na razie słyszymy niewiele lub wcale.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Parytety. Sprawiedliwość czy obraza kobiet?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.