Przebaczyć Rosjanom...
Już od kilku miesięcy tematyka ukraińsko-rosyjska nie schodzi z pierwszych stron gazet czy czołówek wiadomości na całym świecie. Wszyscy wiedzą, że na Ukrainie trwa niewypowiedziana wojna z Rosją.
W Europie XXI wieku trwa zbrojny konflikt, który już pochłonął tysiące zabitych, rannych oraz zaginionych. Wojna jeszcze się nie skończyła i niewiadomo kiedy i jak się skończy. Nie wiem, ile jeszcze matek, żon i dzieci otrzyma wiadomość, że ich syn, mąż czy tata nie wrócił z tej wojny. Giną ludzie i pozostawiają po sobie w sercach setek tysięcy swoich bliskich głębokie i krwawiące blizny. Nie wiem też, kiedy, gdzie i czy w ogóle zatrzyma się Putin, jakim w przyszłości będzie Donbas, i czy zostanie odzyskany Krym. Ale wiem napewno, że przed narodem Ukrainy i Rosji następuje bardzo długa i strasznie trudna lekcja w szkole przebaczenia...
Chociaż druga wojna światowa zakończyła się prawie siedemdziesiąt lat temu, jej konsekwencje ponosimy do dzisiaj. Mimo, że Niemcy przegrali wojnę, to za tę przegraną płacą po dzień dzisiejszy. Tylko w tym roku prezydent RFN Joachim Gauck dwa razy prosił o przebaczenie lub wspominał o nim. W Berlinie, na wystawie poświeconej Powstaniu Warszawskiemu oraz w greckiej wiosce Lingiades, w której oddział Wehrmachtu dokonał masakry ludności cywilnej.
Po stosunkowo krótkim czasie, jaki upłynął od wybuchu wojny, relacje z Niemcami są stosunkowo dobre. Wystarczy jednak posłuchać żartów, czy też protestów w różnych krajach Europy przeciwko polityce RFN, aby odkryć, że kraj nad Renem ciągle kojarzy się z Trzecią Rzeszą.
Można zatem powiedzieć, że pewnie przez kolejne siedemdziesiąt lat, dla każdego Ukraińca, Rosjanin będzie się kojarzył z Putinem, aneksją Krymu i wojną na Wschodzie Ukrainy. Dlatego już teraz, nadługo przed końcem tej wojny, powinniśmy prosić Pana Boga o dar umiejętności przebaczenia tym wszystkim, którzy skrzywdzili Ukrainę. Przebaczyć to pokazać drugiej stronie, że już nie chcę się kierować nienawiścią i pragnieniem zemsty przez to, co zaszło.
Pragnę jedynie sprawiedliwości i prawdy. Jednak nie chcę, żeby wszystkie te okrucieństwa zostały wymazane z pamięci, lecz nazwane po imieniu tak, aby więcej się nie powtórzyły. Przebaczenie to bowiem przekroczenie wewnętrznych barier. Przebaczyć, to pozwolić temu, kto mnie zranił, wejść ponownie do mojego serca. Bez niego nienawiść uderza przede wszystkim w tego, kto nie wybacza i kto nienawidzi. Dopiero wybaczenie pozwala nam wewnętrznie wyzwolić się od doznanej krzywdy.
Jestem świadom, że proces przebaczenia nie jest łatwą sprawą. Szczególnie, że rany zadane Ukrainie są jeszcze świeże. Gdy przed oczami wciąż powstają obrazy okrucieństw z Doniecka, jak ten, np. sprzed kilku dni z kobietą przywiązaną do "słupa hańby". Jest to niesamowicie trudnie zadanie, dlatego tylko Bóg może pomóc nam w jego wykonaniu.
Nie wiem, czy kiedyś zostanę zapytany przez Boga, czy byłem patriotą Ukrainy, czy stałem na Majdanie, czy wspierałem swoje wojsko. Jednak wiem, że zostanę zapytany, czy modliłem się za swoich nieprzyjaciół, za tych, którzy wtargnęli zbrojnie na moją ziemię. Może brzmi to zbyt romantycznie. Wszakże i na krzyżu nie było dużo romantyki... A jednymi z ostatnich słów Jezusa na ziemi były słowa modlitwy za swych zabójców "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34)
Vyacheslav Okun SJ, jezuita, urodzony w Karagandzie (Kazachstan), ukończył filozofię w Krakowie, obecnie pracuje z uchodźcami na Malcie
Skomentuj artykuł