PZLA wychodzi na prostą i modyfikuje szkolenie
Polski Związek Lekkiej Atletyki wychodzi z zadłużenia na ostatnią prostą. Modyfikuje też system szkolenia. Jeszcze większą uwagę niż dotychczas będzie przykładał do spraw związanych ze zdrowiem zawodników.
Prezes związku Jerzy Skucha wspomniał, że rok temu, kiedy wybrano nowy zarząd, mówiło się o zadłużeniu w kwocie 300 tysięcy złotych. "Niebawem okazało się, że jest ono kilkakrotnie większe, niż to sugerowano. Co nam pozostało? Spłacać długi. Nie było to łatwe zadanie, ale jesteśmy już na dobrej drodze, zwłaszcza w stosunku do Ministerstwa Sportu i wychodzimy na ostatnią prostą" - powiedział w niedzielę na konferencji prasowej w Spale. Podkreślił też, że mimo trudnej sytuacji finansowej PZLA, nie odbiło się to na procesie szkolenia i przygotowaniach do najważniejszych imprez roku 2009. "A był on wyjątkowo udany. W mistrzostwach świata w Berlinie zdobyliśmy osiem medali, a w mistrzostwach Europy młodzież wywalczyła w Kownie piętnaście, a juniorzy w Nowym Sadzie siedem" - przypomniał prezes.
Jerzy Skucha poinformował, że wdrażany jest nowy model szkolenia. "Nie pamiętam od lat, aby zmiany wprowadzane były w życie z taką konsekwencją. Czuwa nad tym nasz nowy nabytek, Piotr Haczek. Zarząd, w wyniku konkursu, powierzył mu funkcję dyrektora sportowego, czyli według poprzedniej nomenklatury kierownika szkolenia".
Nie wdając się w szczegóły, Haczek wyjaśnił, że najważniejsze elementy modyfikacji, to monitorowanie zawodników kadry. "Będziemy bacznie przyglądali się, jak rozwijają się sportowo poszczególni lekkoatleci, jakie czynią postępy. Jeśli uznamy za stosowne, będziemy też ingerowali w proces szkolenia, by poprawić sytuację. Wprowadzamy także monitoring zdrowia. Każdy zawodnik będzie miał w swym profilu wszystkie urazy, kontuzje czy dolegliwości, jakie przytrafiły się jemu w karierze" - zapowiedział. Wspomniał również, że większą niż dotychczas opieką otoczeni zostaną medaliści młodzieżowych i juniorskich mistrzostw Europy. "Nie możemy sobie pozwolić na to, by gubić młodych utalentowanych lekkoatletów po drodze do seniorów. Przejście z niższej do wyższej kategorii wiekowej jest piętą Achillesową nie tylko naszego związku. Na ten problem trzeba zwracać większą niż dotychczas uwagę" - podkreślił 32-letni Haczek, medalista mistrzostw świata i Europy, finalista olimpijski w sztafecie 4x400 m w Atlancie i Sydney.
Skomentuj artykuł