Rak’n’roll - wygrane życie

Elżbieta Wiater

W piątek 22 czerwca 2012 roku, po ośmiu latach zmagań z chorobą nowotworową, zmarła Magdalena Prokopowicz, założycielka i prezes fundacji "Rak’n’roll".

Organizacja ta pomaga osobom chorym na raka. Wspiera nie tylko ich leczenie, ale także wskazuje na to, że przy obecnym zaawansowaniu medycyny choroby tej nie można traktować wyłącznie jak wyrok. Rak to wyzwanie.

Zanim narodziła się fundacja, na świat przyszedł synek założycielki - Leon. Wiadomość o ciąży pojawiła się niedługo po zdiagnozowaniu u matki raka piersi. Magdalena Prokopowicz podjęła decyzję, że za wszelką cenę chce urodzić. Jej poszukiwanie lekarza, który miałby odwagę i potrzebną wiedzę do poprowadzenia takiej ciąży, było prawdziwą drogą przez mękę, ale ostatecznie uwieńczoną sukcesem.

Opieki nad obojgiem podjął się dr Jerzy Giermek. Pomimo poddania się chemioterapii w trakcie ciąży, pani Magdalena urodziła zdrowe dziecko. Jego przyjście na świat okazało się przełomem dla matki: "Był to moment absolutnego otwarcia, kiedy uwierzyłam, że mogę o siebie walczyć i chcę walczyć. Chciałam dać ludziom nadzieję, krzyczeć do wszystkich, że z rakiem można wygrać, normalnie żyć, pracować, urodzić zdrowe dziecko". Miało to miejsce w 2009 roku.

DEON.PL POLECA


Od tamtego czasu wiele się wydarzyło: powstała "Rak’n’roll" i w ramach jej działalności w Internecie pojawiła się strona będąca istną kopalnią wiedzy dla chorych na raka. Co ciekawe, ta wiedza dotyczy nie tylko terapii, ale także pozostałych wymiarów życia: troski o ciało i jego wygląd (jak radzić sobie z ciałem zmienionym przez chorobę, zbierane są także fundusze na "cycki, nowe fryzury i dragi", czyli plastykę piersi, peruki i leki, etc.), kuchni, filmów, muzyki i książek dających pozytywne wzmocnienie chorym.

Te działania wynikają z doświadczenia, jakie w fundację wniosła jej założycielka. Po pierwsze, choroba to nie automatyczny wyrok śmierci i da się z nią żyć. Po drugie, bardzo ważnym elementem radzenia sobie z chorobą jest troska o psychikę: prośba o wsparcie, a także wdzięczność. Jak napisała założycielka w swoim Dekalogu: "Dziękuj Wszechświatowi, Boskiej Mocy, Aniołowi za każdy dzień".

Na marginesie dodam, że ostatnio wydana została także książka "Boskie matki", będąca niezwykle mocnym świadectwem przemawiającym za życiem. Można się zżymać na przyjętą tam konwencję zdjęć odwołującą się do ikonografii religijnej, ale opisane w niej historie kobiet, które walcząc z rakiem, urodziły zdrowe dzieci, są poruszające. Mimo tego, że polskie prawo stanowi, że zagrożenie zdrowia matki jest jednym z przypadków kiedy można odstąpić od wymierzenia kary za aborcję, te matki nie skorzystały z tej furtki. Często wręcz musiały walczyć o to, by jej nie otworzyć, podobnie zresztą, jak sama Magdalena Prokopowicz.

Z rakiem przeżyła siedem lat, urodziła zdrowe dziecko, wpłynęła na stworzenie środowiska, które oferuje konkretne wsparcie chorym i zwraca uwagę na dotychczas ignorowane aspekty chorowania. Co ważne, jej działalność, niezwiązana w żaden sposób z Kościołem, pokazuje, że wybór życia dziecka nie dotyczy tylko osób wierzących i nie musi być decyzją wymuszoną poczuciem winy czy religijnymi motywami. To pewne naturalne dążenie, wpisane w serce kobiety i to na tyle głęboko, że nawet choroba czy ryzyko nie są w stanie go stamtąd wyrwać. Potrzebne jest tylko wsparcie i właściwa terapia.

W wielu mediach informacja o śmierci założycielki "Rak’n’roll" została opatrzona tytułem mówiącym, że Magda Prokopowicz przegrała walkę z chorobą. Ale to nieprawda. Rak towarzyszył jej przez siedem lat, ale ostatecznie to ona zwyciężyła, zmieniając swoje cierpienie w przestrzeń inspirujących innych do życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rak’n’roll - wygrane życie
Komentarze (4)
M
mala
14 lipca 2012, 17:31
Dziękuję za ten wpis. Pani Prokopowicz nie była może wierząca, tego nie wiem, ale ważne jest to, co zrobiła, to, że udostępniła wiedzę na temat możliwości leczenia w trakcie ciąży, że odmówiła aborcji i szukała innego rozwiązania.  Albumu "Boskie matki" nie odbieram jako kpiny z religii, te kobiety, po tym, co przeszły, mają prawo do wielu rzeczy, a zdrowym ludziom łatwo jest oceniać...
R
roman.m.domanski@gmail.com
27 czerwca 2012, 12:46
Kobieta, która decyduje sie na dziecko w trakcie leczenia onkologicznego, a więc "czynnej" choroby nowotworowej, skazuje je na ryzyko osierocenia, trudno więc  upatrywać w tym jakiejś zasługi (chyba, że zasługą miałoby być to, że nie spędziła płodu), to po pierwsze. Pani Prokopowicz inspirowała innych do życia, ale kogo z chorych na nowotwory zainspirowała do Życia - do spojrzenia na chorobę przez pryzmat Krzyża, do przyjęcia Sakramentów, do nawrócenia? Na stronie rakandrol po wpisaniu słów: Jezus, sakrament, spowiedź, wyszukiwarka odpowiada: >Niestety nic nie znaleziono :( < ,  to po drugie. I wreszcie, co do książki: tytułowa gra słów w kompozycji z fotografiami, pozwala odebrać książkę jako kpinę z kultu Maryjnego, to po trzecie. Roman Domański Właściciel strony http://alexiagb.pl/beyzym.html
T
tilla
26 czerwca 2012, 21:23
pomyłka w zdjęciu a przepraszam, myślałam, że to miało być zdjęcie p. Prokopowicz, a to zdjęcie autorki artykułu.
T
tilla
26 czerwca 2012, 21:14
 pomyłka w zdjęciu