Rosyjska policja reaguje na protesty ws. wolnych mediów
W Moskwie rozpoczęły się w sobotę wieczorem jednoosobowe pikiety, których uczestnicy protestują przeciwko uznaniu niezależnych mediów za tzw. zagranicznych agentów. Policja zatrzymała dwie uczestniczki protestu koło gmachu Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a także pojawiła się w domu dziennikarki Echa Moskwy.
Dziennikarka portalu The Bell Julia Starostina została zatrzymana, ponieważ między nią i drugą demonstrującą dziennikarką Darią Czerkudinową odległość wynosiła mniej niż 50 metrów. Starostina trzymała w rękach plakat z napisem: "Nie przestaniemy być dziennikarzami".
Wcześniej policja odprowadziła z miejsca pikiety dziennikarza, który rozpoczął protest - Aleksandra Gorochowa. Funkcjonariusze zaprowadzili go do samochodu policyjnego. Nie zatrzymali go, lecz uprzedzili, że grozi mu grzywna.
W proteście koło gmachu FSB na Placu Łubiańskim w centrum Moskwy wzięła też udział działaczka społeczna Marina Litwinowicz. Kandyduje ona w wyborach do Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji, zaplanowanych na wrzesień.
Ministerstwo sprawiedliwości Rosji umieściło w piątek na liście "mediów-zagranicznych agentów" telewizję Dożd, praktycznie jedyną już niezależną stację telewizyjną w Rosji. Taki sam status "agenta" nadano portalowi Ważnyje Istorii. Na listę tę wciągniętych zostało również sześcioro dziennikarzy.
Wcześniej za "zagranicznych agentów" uznano kilka innych niezależnych portali informacyjnych i śledczych. Część redakcji zakończyła działalność, a niektórzy dziennikarze wyjechali z Rosji.
Policja w domu dziennikarki Echa Moskwy
Dziennikarka niezależnego radia Echo Moskwy Tatiana Felgenhauer poinformowała w sobotę o wizycie funkcjonariuszy policji. Przyszli oni do mieszkania, w którym jest zameldowana. Dziennikarka wiąże tę wizytę z poparciem dla opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Pod adresem zameldowania Felgenhauer mieszkają jej rodzice, którzy nie wpuścili policjantów i odmówili odpowiedzi na ich pytania - oświadczyła dziennikarka.
Podkreśliła, że nie po raz pierwszy próbują ją odszukać policjanci. Najnowsza wizyta może być - jej zdaniem - związana z wyciekiem bazy danych zwolenników Nawalnego.
Przed kilkoma dniami policja w Moskwie zaczęła nachodzić osoby, których nazwiska znajdowały się w skradzionej przez hakerów bazie danych zwolenników Nawalnego. Wśród osób, które informowały o takiej wizycie policji byli też dziennikarze, m.in. korespondent niezależnej "Nowej Gaziety" Ilja Azar oraz Michaił Zielenski z internetowego pisma Chołod.
Portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji oszacował, że policja przyszła do około 500 osób, których dane znajdowały się w bazie zwolenników Nawalnego.
Zarazem, kilkoro dziennikarzy niezależnych mediów zostało w piątek umieszczonych na liście mediów "pełniących funkcję zagranicznego agenta". Listę tę prowadzi ministerstwo sprawiedliwości Rosji. Znalazł się na niej m.in. były dziennikarz "Nowej Gaziety" Roman Anin.
Źródło: PAP / kb
Skomentuj artykuł