Rozdarta Nigeria
Pół tysiąca chrześcijan, głównie dzieci, kobiet i starców, zginęło w kolejnych religijnych pogromach w Nigerii. Spory i wojny między muzułmanami i chrześcijanami są zmorą tego kraju od jego powstania.
Wyznający islam pasterze Fulani około trzeciej nad ranem zaatakowali wioskę Dogo Nahawa zamieszkaną przez chrześcijan z ludu Berom. Strzelali z karabinów i strzelb. Przerażeni mieszkańcy wybiegali na ulice, a tam nieuzbrojonych napastnicy mordowali maczetami i nożami. W trwającej prawie trzy godziny rzezi śmierć poniosło prawie pół tysiąca ludzi – głównie kobiet, dzieci i starców. Tej samej nocy Fulani napadli też co najmniej na dwie inne chrześcijańskie wioski.
Beromowie uważają, że atak na chrześcijańskie wioski był odwetem za styczniowe pogromy w stolicy stanu Plateau, mieście Jos. W trwających wówczas cztery dni ulicznych zamieszkach w Jos też zginęło prawie pół tysiąca ludzi, głównie muzułmanów. Rząd wysłał tam wówczas setki policjantów i żołnierzy, aby stłumić zamieszki.
Nigeria ma niemal równą liczbę chrześcijan i muzułmanów, wiele osób hołduje również tradycyjnym wierzeniom animistycznym. Wielu znawców Afryki od lat wróży Nigerii wojny domowe i rozpad państwa, ponieważ podziały religijne nakładają się na podziały geograficzne i etniczne. Kraj zamieszkuje w sumie ponad 200 różnych grup etnicznych.
Na północy kraju mieszkają ludy muzułmańskie, głównie Hausańczycy i Fulani. Na południu żyją chrześcijanie, głównie ludy Ibo i Ijaw oraz Joruba.
Stan Plateau ze stolicą w Jos oddziela muzułmańską północ od chrześcijańskiego południa. W ostatnich latach stał się miejscem największych starć między muzułmanami i chrześcijanami, których jest tu mniej więcej tyle samo i żyją po sąsiedzku. Wielu chrześcijan przeniosło się tu z północy, gdzie większość stanów wprowadziła w 2000 r. szariat, czyli prawo koraniczne.
W sierpniu 2001 roku w starciach w Jos zginęło ponad 1000 osób, trzy lata później w walkach między muzułmanami a chrześcijanami śmierć poniosło 700 osób. W 2008 roku w podobnych zamieszkach zginęło ponad 300 mieszkańców miasta. Według przedstawicieli lokalnego Czerwonego Krzyża w rezultacie zamieszek 5 tys. ludzi straciło dach nad głową.
Wielu komentatorów uważa jednak, że doszukiwanie się przyczyn konfliktów w różnicach religijnych jest ogromnym uproszczeniem. U podłoża konfliktu Beromów z Fulanami stoi rywalizacja ekonomiczna. Takiego zdania jest choćby miejscowy kościół. Jego zdaniem to klasyczny konflikt między koczowniczymi pasterzami i osiadłymi rolnikami. Ci ludzie należą do tej samej grupy etnicznej, a jedyną dzielącą ich różnicą jest to, że wszyscy Fulani są muzułmanami, a Beromowie chrześcijanami. Dlatego też tak łatwo o proste uogólnienie, że atakują się nawzajem muzułmanie i chrześcijanie.
- Ci, którzy zabijają, nie czynią tego ze względów religijnych, ale mając na uwadze interesy natury społecznej, ekonomicznej, kulturowej – mówił agencji KAI abp John Olorunfemi Onaiyekan, metropolita stołecznej Abudży. Podkreślał, że miejscowy kościół dąży do porozumienia i odżegnuje się od brutalnych zamieszek, a wina za dokonane masakry leży po stronie nieudolnego rządu.
– Niestety rząd, którego zadaniem powinno być zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim obywatelom, jak się wydaje, nie jest w stanie tego osiągnąć. Nie tyle brakuje mu woli, ale po prostu jest za słaby. W Jos obie grupy są między sobą wymieszane, a wszędzie w obiegu jest broń – dodaje abp John Olorunfemi Onaiyekan.
Głęboki kryzys polityczny, w jakim pozostaje Nigeria spowodowany jest ciężką chorobą panującego od 2007 r. prezydenta Umaru Yar'Adua, który kilka ostatnich miesięcy spędził na leczeniu w Arabii Saudyjskiej. Pod jego nieobecność, ze względu na panujący chaos, nigeryjscy politycy zdecydowali się, wbrew konstytucji, ogłosić wiceprezydenta Goodlucka Jonathana urzędującym szefem państwa. Od powrotu Yar'Adua Nigeria ma więc dwóch prezydentów, a ich rywalizacja nie pomaga w opanowaniu sytuacji.
Od czasu uzyskania przez Nigerię - dawną kolonię brytyjską - niepodległości w 1960 roku, władzę w kraju sześciokrotnie obejmowali wojskowi. Korupcja, podziały etniczne i niepokoje społeczne doprowadziły do kolejnych zamachów stanu. Sposobem na uspokojenie i uregulowanie sytuacji był kompromis, zgodnie z którym od kilkunastu lat w Nigerii władzę sprawują na przemian muzułmanie z północy i chrześcijanie z południa. Takie rozwiązanie miało zapewnić bezpieczeństwo podzielonemu etnicznie krajowi.
Pozwolenie wiceprezydentowi Jonathanowi (chrześcijanin) na zastąpienie Yar’Adua (muzułmanin, miał panować do 2015 roku) budzi obawy, że to koniec kompromisowego dzielenia prezydentury pomiędzy muzułmańską północ i chrześcijańskie południe. Niektórzy boją się również, że w targanej niepokojami Nigerii po władzę znów mogą zechcieć sięgnąć wojskowi. A to ściągnie nad targany niepokojami kraj kolejne ciemne chmury.
Skomentuj artykuł