Światowi przywódcy na COP26 ostrzegają przed skutkami zmian klimatu
- Ludzkości już dawno odmierzono czas w kwestii zmian klimatycznych. Została minuta do północy – powiedział brytyjski premier Boris Johnson. - Porażka w tych działaniach będzie "wyrokiem śmierci" dla wielu krajów rozwijających się – dodał sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Wystąpienia Johnsona i Guterresa otworzyły w poniedziałek wczesnym popołudniem dwudniowy szczyt liderów w ramach rozpoczętej w niedzielę w Glasgow ONZ-owskiej konferencji klimatycznej COP26. W trakcie pierwszej sesji oprócz nich wystąpili brytyjski następca tronu książę Karol, słynny brytyjski biolog David Attenborough, premier Włoch Mario Draghi, premier Barbadosu Mia Mottley oraz Txai Surui, przedstawicielka jednego z plemion z Amazonii.
Johnson w przemówieniu nawiązał do filmów o Jamesie Bondzie, opisując sceny, w których brytyjski agent jest przywiązany do jakiegoś urządzenia mającego spowodować jego śmierć i zastanawia się, który przewód odłączyć, by się uratować. - Znajdujemy się, moi drodzy światowi przywódcy, mniej więcej w tym samym położeniu, co James Bond. Tragedia polega na tym, że to nie jest film, a urządzenie zagłady jest prawdziwe - mówił Johnson.
Podkreślił, że wzrost średniej temperatury na Ziemi o dwa stopnie Celsjusza wobec epoki przedprzemysłowej zagrozi dostawom żywności, wzrost o trzy stopnie przyniesie więcej gwałtownych pożarów i cyklonów, a o cztery stopnie oznacza, że "pożegnamy się z całymi miastami".
Walka ze zmianami klimatu
- Ludzkości już dawno odmierzono czas w kwestii zmian klimatycznych. Została minuta do północy i musimy działać już teraz. Jeśli dziś nie podejdziemy poważnie do kwestii zmian klimatycznych, jutro dla naszych dzieci będzie już za późno - mówił brytyjski premier.
Sekretarz generalny ONZ zaznaczył, że ostatnie sześć lat od czasu zawarcia porozumienia paryskiego było najbardziej gorącymi w historii. - Wciąż zmierzamy w kierunku katastrofy klimatycznej - mówił Guterres, dodając, że "porażka nie jest opcją", ale "wyrokiem śmierci" dla wielu krajów rozwijających się. "Stoimy w obliczu chwili prawdy, szybko zbliżamy się do punktów krytycznych" - podkreślił.
- Nauka daje jasną odpowiedź, wiemy, co robić. Najpierw musimy utrzymać przy życiu cel 1,5 st. C. - mówił, nawiązując do podjętego w Paryżu zobowiązania, by spróbować utrzymać wzrost globalnej temperatury w granicach 1,5 st. C w stosunku do początku epoki przemysłowej. Sekretarz generalny ONZ powiedział, że COP26 "musi być momentem solidarności" i wezwał do większego wsparcia dla krajów rozwijających się. Pokreślił, że kraje skupione w grupie G20 "mają większą odpowiedzialność, ponieważ odpowiadają za 80 proc. emisji".
Premier Włoch, które wraz z Wielką Brytanią są współgospodarzami COP26, powiedział, że wzrost temperatur "drastycznie" wpłynie na nasze życie na Ziemi, ale jest to już "aż nazbyt widoczne" w postaci powodzi, sztormów i zanikaniu raf koralowych. Draghi dodał, że zmiany klimatyczne mają "poważne reperkusje" dla światowego pokoju i bezpieczeństwa, ponieważ mogą "wyczerpać zasoby naturalne".
W drugiej sesji szczytu liderów trwają wystąpienia poszczególnych przywódców państw, które zaczął premier Hiszpanii Pedro Sanchez.
Głównym celem rozpoczętej w niedzielę konferencji jest wzmocnienie uzgodnień zawartych w Paryżu w 2015 r., gdy po raz pierwszy wszystkie kraje zawarły porozumienie o walce z globalnym ociepleniem i redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ustalono wówczas, że wszystkie strony będą "kontynuować wysiłki" w celu ograniczenia wzrostu temperatury na świecie do 1,5 st. C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej i utrzymania tego wzrostu "znacznie poniżej" 2,0 st. C.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł