Szacunek dla paraolimpijczyków

Krzysztof Wołodźko

Dziś wracają do Polski nasi paraolimpijczycy. Będzie ich można powitać, pogratulować, świętować razem z nimi ich zwycięstwa, pokrzepić tych, co przegrali. Pokazać im, że wbrew arogancji i ignorancji wielu ludzi doceniamy ich zmagania, trud, wspaniałą postawę życiową.

Planowane powitanie paraolimpijczyków odbyć ma się dziś po 21.00 i jutro po 13.00, w Hali Przylotów Portu Lotniczego im. Fryderyka Szopena, w Warszawie. Jak informują na swoim profilu facebookowym organizatorzy wydarzenia, Jakub Krupa i Martyna Emma Szyrle, na lotnisko możecie dojechać Szybką Koleją Miejską lub Koleją Mazowiecką z większości warszawskich dworców (a szczególnie z Warszawy Centralnej i/lub Warszawy Śródmieście) lub autobusem 175 z Centrum.

Z pewnością będę wówczas myślami z naszymi sportowcami. Rzecz nie tylko w tym, że zdobyli mnóstwo medali, więcej niż nasza reprezentacja na Olimpiadzie w Londynie. Warto wesprzeć i pamiętać o naszych paraolimpijczykach także po to, by pokazać im że nie są sami, że jedynymi reakcjami na ich zmagania nie są i nie były bezduszność i obojętność.

DEON.PL POLECA

Warto przypomnieć: TVP nie chciało transmitować występów polskich naszych paraolimpijczyków. Powód: są "mało estetyczni". Wiele firm odmówiło sponsorowania ich uczestnictwa w paraolimpiadzie, choć wcześniej zasiliło funduszami polskich olimpijczyków (szczegóły tutaj), nasi politycy nie zaszczycili swoją obecnością ceremonii otwarcia paraolimpiady, prezydent Bronisław Komorowski nie przesłał im okolicznościowego listu, gdy wyruszali do Londynu, LOT nie chciał za darmo przewieźć ich rzeczy. Warto też dodać, że zdobywca złotego medalu na Olimpiadzie za ten wyczyn otrzymywał 230 tys. złotych, paraolimpijczyk - 13 tysięcy złotych. Wymowna dysproporcja, nader wymowna, choć przecież nie o pieniądze tu idzie.

Powiedzieć, że w Polsce osoby niepełnosprawne muszą zmagać się z dodatkowym bagażem problemów, to banał. Kryje się jednak za nim często wiele ludzkich dramatów, życiowych niepowodzeń i trudności, nierzadko wciąż także wykluczenia i niezrozumienia, aroganckiego traktowania i barier - także tych fizycznych, architektonicznych. Trudno podchodzić do sprawy na zasadzie "czystej statystyki", ale warto zapoznać się z danymi dotyczącymi niepełnosprawnych, opublikowanymi na stronie organizacji "Integracja", od wielu lat toczącej nie tylko "wojnę z trzema schodami". Z powodzeniem, bo ludzie niepełnosprawni są w Polsce coraz rzadziej traktowani przez swoich rodaków jak dziwolągi, osobnicy, którzy nie powinni wychodzić z domu, żeby nie przeszkadzać innym i "nie obnosić się" ze swoim kalectwem. Choć wciąż mamy, wcale wyraźne, przykłady mentalności godnej troglodytów (bez obrazy dla tych ostatnich). I zastanawiam się, czy wydarzenia związane z paraolimpiadą nie pokazuję, że wciąż w naszym społeczeństwie drzemią spore pokłady arogancji i ignorancji względem niepełnosprawnych.

Za co podziwiam paraolimpijczyków? Za ich postawę życiową, trud włożony w to, by wbrew kalectwu nie poddać się, nie zamknąć w czterech ścianach mieszkania, nie zgorzknieć w swoich życiowych doświadczeniach. Paraolimpiada jest wspaniałą syntezą najszlachetniejszych tradycji antycznych i chrześcijańskich zarazem: łączy ideę sportowej rywalizacji z ukazaniem heroizmu każdego człowieka, który potrafi przemóc swoją słabość i fizyczne ograniczenia. Hart ducha idzie w parze z hartem ciała - choćby to było ciało kalekie. Sądzę, że to właśnie chrześcijaństwo dało ten impuls cywilizacyjny, który pozwala nam widzieć piękno heroizmu i piękno człowieka nie tylko w marmurowych posągach Hellady, bo chrześcijański kanon piękna inny jest jednak od kanonu pogańskiej Grecji. Warto pamiętać także o znaczeniu starogreckiego słowa agony (stąd nasza agonia), czyli potężnego zmagania. To właśnie duchowe, ale także fizyczne zmaganie z własną słabością odnajdziemy u św. Pawła w drugim liście do Tymoteusza, w metaforze wprost nawiązującej do sportowych zawodów: "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem".

Ale to już może zbędna górnolotność. Szacunek dla paraolimpijczyków, cześć dla ich zwycięstw, słowo pokrzepienia i dumy dla nich wszystkich: w dobrych zawodach wystąpiliście... Żadne złe słowo, ludzka małoduszność tego Wam nie odbierze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szacunek dla paraolimpijczyków
Komentarze (6)
dobry łotr
13 września 2012, 12:31
Olimpijczycy wyjeżdżający na olimpiadę byli przyjmowanii i przez prezydenta i jego damę, przez premiera, a nawet przez panią marszałek, która kłamała o przesiewaniu ziemi. Ci, którym się udało nie być na tych wylewnych pożegnaniach jakimś dziwnym trafem(?) swoje występy uwieńczyli zdobyciem medali, pozostałych dosęgła klątwa PO. Paraolimpijczyków nie miał czasu żegnać ani premier, ani prezydent i jego dama. Bali się widać, że ucierpi ich wizerunek medialny. Jednak dzięki temu klątwa PO nie zadziałała na naszych paraolimpijczyków i przywieźli oni z Londynu wór medali. Dopiero wtedy Politycy PO dostrzegli możliwość ogrzania się w blasku zwyciężców. Przykre to, ale niestety prawdziwe. POdła partia i POdłe zachowanie. Chwała paraolimpijczykom!!! To oni rozsławiają Polskę, to oni są naszą chlubą.
K
Krytyk
13 września 2012, 12:03
Fajny tekst. Niestety, tvp i jej czołowi dziennikarze (myslę tu o programie p. Lisa) promują osoby (tu znanego krakwskiego polityka), które twerdzą, że zmagań paraolimpijczyków nie powinno się pokazywać, bo to nieesteteczne, i promuje kalectwo, a z kim przestajesz, taki się stajesz....Takie żenujące wypowiedzi niektórych osob wysoko postawionych można było usłyszeć. Smutne i bardzo krzywdzące, TVP ma natomisat kasę na relację z pokazu mody projektantki Gosi Baczyńskiej...Ciekawe prawda? W Polsce pokutują stereotypy, kibicuje więc papaolimpijczykom, by mimo tych przysłowiwoych kłód pod nogami nie poddawali się. I dziękuję im za piękny festiwal sportu.
A
AD
12 września 2012, 15:02
Niestety ciągle pozostajemy w sferze ideałów, jeśli chodzi o niepełnosprawnych sportowców. Okazuje się, że polscy paraolimpijczycy muszą sami pokrywać koszty związane z przygotowaniem do paraolimpiady, z zakupem odpowiedniego sprzętu sportowego i nie są w pełni nagradzani finansowo za przywiezienie medalu. Tymczasem nawet na Ukrainie inwestuje w swoich paraolimpijczyków. Nie mówiąc o pozostałych krajach europejskich.  Dobrze, że szczycimy się osiągnięciami polskich paraolimpijczyków, ale sama duma nie wystarczy. Oni potrzebują konkretnego finansowego wsparcia na rozwój swojej sportowej pasji.
MR
Maciej Roszkowski
11 września 2012, 14:59
           W dniu powrotu sportowców z Olimpiady Niepełnosprawnych pierwsza wiadomość na temat sportu na jednym z głównych portali głosiłą, że "dziewczyna" jakiegoś zawodowego sportowca wyszła na ulicę bez stanika. 
WS
Wieslaw Slowik
11 września 2012, 09:59
Niezmiernie ucieszyl mnie i zbudowal powyzszy artykuł. Byłem kapelanem Olimipiady i Paraolimpiady w Sydney 12 lat temu. Patrzyłem z bliska na to wszystko, o czym pisze autor. Widziałem wynoszone monitory i zwijane wszelkie medialne biznesy tuż po Olimpiadzie. Być może w celach promocji Olimpijskiego Centrum, a może w celach edukacyjnych paraolimpijskie zmagania obserwowały wówczas tysiące udczniów szkół podstawowych i średnich zwożonych różnymi środkami lokomocji do Sydney ze wszystkich niemal zakątków piątego kontynentu. I było to budujące, piękne i docenione przez paraolimpijczyków. Ale 12 lat temu australijskie media także milczały o Sydnejskiej Paraolimpiadzie. W tym roku jest już inaczej i to cieszy. Mam nadzieje, ze w polskiej ekipie paraolipijskiej zmienilo się choć trochę na lepsze, bo z niedowierzaniem patrzyłem na traktowanie niepełnosprawnych wspaniałych sportowców przez ich tylko dwu lekarzy oraz szefostwo Paraolimpijskiej Misji . Podobno w Polsce - tak mi mowiono - aż 15 procent ludnosci - to niepelnosprawni, oczywiście w szerokim tego słowa znaczeniu. Namawiałem paraolimpijczyków, żeby stworzyli swoją własną partię polityczną i zaczęli bronić swej godności. Z dumą patrzylem wczoraj na  medalową tabelę Paraolimipiady, publikowaną w australijskim dzienniku. Zajmując 9 pozycję pośród narodów świata przynoszą nam nasi parolimpijczycy wielką radość i poczucie narodowej godności. A może to jest ta ewangeliczna "moc w słabości"?                                                                                  
MB
Małgorzata Bilska
10 września 2012, 11:13
Krzysztof,     cieszę się, że o tym napisałeś. Jedna uwaga - nie pasuje mi tu słowo "kalectwo". Nie lubię go. Tak, jak "inwalida" (kojarzy mi się głównie z ofiarą wojny - "inwalida wojenny"). Niepełnosprawność ma też inne oblicza - są to osoby niewidome, niedowidzące, głuche, niedosłyszące, niepełnosprawne intelektualnie w różnym stopniu. I też są zawodnikami.   Dostrzegajmy inne niepełnosprawności, nie tylko te widoczne gołym okiem. Pozdrawiam