UEFA i kibice zadowoleni z turnieju
UEFA i władze Ukrainy z zadowoleniem oceniają dotychczasowy przebieg Euro 2012 w tym kraju - oświadczyli we wtorek wicepremier Borys Kołesnikow, szef Federacji Futbolu Ukrainy Hryhorij Surkis i dyrektor lokalnego komitetu organizacyjnego Markijan Łubkiwski.
- Słyszymy pozytywne reakcje i od kibiców, i od dziennikarzy. Ukraina została odkryta dla świata, gdyż wielu cudzoziemców nie oczekiwało tak dobrego i ciepłego przyjęcia - powiedział Łubkiwski na konferencji prasowej na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.
Dyrektor ukraińskiej części Euro podkreślił, iż frekwencja na meczach turnieju wynosi ok. 99 proc., a Strefy Kibiców w Polsce i na Ukrainie odwiedziło do tej pory ponad 1,2 miliona osób.
- Oczekujemy, że liczba kibiców będzie jeszcze większa - zaznaczył Łubkiwski.
Hryhorij Surkis ocenił, iż Euro 2012 na Ukrainie to "bajka, która stała się rzeczywistością". - Mamy dziś na Ukrainie prawdziwe święto, w które wcześniej nikt nie wierzył - oświadczył.
Surkis przypomniał, iż Polska i Ukraina uzgodniły wspólną kandydaturę na gospodarzy Euro 2012 w 2004 r., gdy prezydentami państw byli Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma. We wtorek obaj politycy oglądali w Kijowie zwycięski dla Ukrainy mecz ze Szwecją.
- Przygotowania do Euro 2012 zamknął prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, który wraz ze swą ekipą dokonał rzeczy niemożliwej, czyli doprowadził tę sprawę do końca - podkreślił Surkis.
Wicepremier Kołesnikow, który nadzorował przygotowania do Euro z ramienia rządu, poinformował, iż Ukraina zapłaciła za nie łącznie 5 miliardów dolarów.
- Tylko na przygotowania operacyjne wydaliśmy 55 milionów dolarów. Budowa obiektów infrastruktury sportowej wyniosła ponad 800 milionów dolarów - powiedział Kołesnikow.
Wicepremier na prośbę niemieckich dziennikarzy skomentował także nieobecność na meczach Euro 2012 na Ukrainie kanclerz Angeli Merkiel. - Obecność na meczu swojej reprezentacji to przyjemność, a nie obowiązek. Mistrzostwa przeprowadza się dla sportowców i kibiców. Ani wśród pierwszych, ani wśród drugich politycy nie dominują - powtórzył formułkę, którą wygłasza od momentu, gdy na Zachodzie zaczęto nawoływać do bojkotu ukraińskiej części turnieju w związku ze sprawą więzionej byłej premier Julii Tymoszenko.
Łubkiwski, Surkis i Kołesnikow odnieśli się jednocześnie do publikacji brytyjskich mediów o rasizmie na Ukrainie. - To zjawisko na Ukrainie nie istnieje. Żadnego przypadku rasizmu ani przed, ani w trakcie mistrzostw nie było i mam nadzieję, że nie będzie - powiedział Surkis.
- Na Ukrainie jeszcze za czasów ZSRR studiowały miliony studentów z Afryki, Azji i Ameryki Południowej i rasizmu nie było. Plotki o tym są prowokacją - dodał Kołesnikow.
Skomentuj artykuł