Afera podsłuchowa: po 15 mies. śledztwa są oskarżenia
Biznesmen Marek Falenta, jego współpracownik Krzysztof Rybka oraz dwóch kelnerów z warszawskich restauracji to oskarżeni w sprawie tzw. afery podsłuchowej - oświadczyła w piątek Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Praska prokuratura po 15 miesiącach zakończyła śledztwo w tej sprawie. Akt oskarżenia trafił do mokotowskiego sądu - podała Mazur. Śledztwo dotyczyło podsłuchiwania od lipca 2013 r. w kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych.
Treść aktu oskarżenia
Akt oskarżenia dotyczy - jak poinformowała Mazur - nielegalnego podsłuchiwania, w przypadku jednej osoby dodatkowo o ujawnianie tych nielegalnych podsłuchów osobom nieuprawnionym, zaś jedna osoba ma postawiony zarzut pomocnictwa.
Jak powiedziała Mazur, akt oskarżenia obejmuje 66 nagranych rozmów. "Podczas tych 66 spotkań, które były nielegalnie nagrywane utrwalonych na taśmie zostało ponad sto osób, z tych osób udało nam się ustalić tożsamość 97. To są osoby, które są pokrzywdzonymi. Nie wszystkie z tych osób jednak złożyły wniosek o ściganie" - powiedziała Mazur. Poinformowała, że wniosek taki złożyło 57 osób.
Dodała, że oprócz 66 rozmów objętych aktem oskarżenia rozmów, sześć zostało wyodrębnionych do innego postępowania.
Kara - do dwóch lat więzienia
Falenta według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Za takie przestępstwo grozi im i współpracującemu z nimi Rybce do dwóch lat więzienia. Falenta nie przyznaje się do zarzutów.
Motywy
Głównym i praktycznie jedynym motywem działania osób oskarżonych w aferze podsłuchowej były tzw. interesy bizensowo-finansowe - poinformowała Renata Mazur.
Mazur poinformowała też, że nie ma dowodów na to, że oskarżeni działali w zorganizowanej grupie przestępczej.
"Już w czerwcu ubiegłego roku mówiliśmy, dlaczego nie postawiono podejrzanym, wówczas zatrzymanym, zarzutów udziału w grupie przestępczej. Materiał dowodowy - ani ten, który był w czerwcu ubiegłego roku, ani ten, który jest po wykonaniu wszystkich czynności śledczych - nie dawał podstawy do postawienia komukolwiek zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej" - powiedziała Mazur.
Inne postępowanie?
Zaznaczyła, że w toku śledztwa do akt sprawy wpłynęło od jednego z pokrzywdzonych zawiadomienie o możliwości popełnienia takiego przestępstwa, ale nie było przesłanek, które warunkują postawienie takiego zarzutu. Materiał w zakresie tego zawiadomienia został wyłączony do odrębnego postępowania.
Skomentuj artykuł