Akcja ratunkowa i pierwsze podsumowania
Spośród 16 ofiar śmiertelnych sobotniej katastrofy kolejowej zidentyfikowano 9; w szpitalach w niedzielę przebywało 51 spośród 57 osób rannych, sprzęt techniczny raczej nie miał wpływu na to, że doszło do katastrofy - poinformowali szefowie resortów spraw wewnętrznych, zdrowia i transportu.
Cichocki poinformował na niedzielnej konferencji prasowej, że do katastrofy doszło w sobotę o godz. 20.57. Informacja o zdarzeniu dotarła do straży pożarnej w Zawierciu już o godz. 20.58. O katastrofie informowali pasażerowie pociągu, wśród których był funkcjonariusz policji.
Szef MSW podkreślał, że pierwsza jednostka straży pożarnej dotarła na miejsce zdarzenia o godz. 21.05. Do godz. 21.30 było tam już sześć jednostek ochotniczej straży pożarnej. - To ci strażacy zdecydowali o sprawności akcji ratowniczej - powiedział Cichocki. Jak mówił, na miejsce zdarzenia docierali także mieszkańcy okolicznych domów, którzy za pomocą drągów i młotów, pomagali pasażerom wyjść na zewnątrz i zejść z nasypu.
Cichocki zapewnił, że wszystkie osoby zakleszczone w wagonach zostały oswobodzone w ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut. Dodał, że nie ma informacji, żeby ktokolwiek zmarł w wyniku upływu krwi lub wychłodzenia. Zaznaczył jednak, że informacje te potwierdzi prokuratura.
Do tej pory ostatecznie zidentyfikowano dziewięć ofiar katastrofy kolejowej. Cichocki dodał, że rodziny ofiar zostały już powiadomione. - W kolejnej, tej wstępnej fazie identyfikacji, czyli identyfikacji na podstawie dokumentów (...) jest kolejnych kilka osób, około pięciu - powiedział.
Szef MSW podkreślił, że pogoda sprzyjała ratownikom. - Gdybyśmy mieli roztopy byłoby bardzo ciężko ratownikom dotrzeć na miejsce - mówił. Cichocki wyraził także uznanie dla wójta i dyrekcji najbliższych szkół, gdzie spontanicznie urządzono punkty pomocy pasażerom, którzy nie ucierpieli w katastrofie, mogli otrzymać tam posiłek, ubrania i koce. Następnie autokarami zostali przewiezieni do Krakowa i Warszawy. Otrzymali pomoc psychologiczną.
To największa katastrofa kolejowa w wolnej Polsce po 1989 roku - powiedział w niedzielę wieczorem minister transportu Sławomir Nowak. W wypadku tym zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych.
Nowak przypomniał, że katastrofę bada komisja badania wypadków kolejowych. - Czekamy na raport - powiedział.
- Pojawiło się dużo spekulacji na temat stanu technicznego lokomotywy, wszystko wskazuje na to, że sprzęt techniczny w tym wypadku nie miał wpływu na katastrofę. Lokomotywa EP-09, która kierowała składem PKP Intercity, jest z końca lat 90, natomiast przeszła gruntowaną modernizację w 2009 roku - powiedział Nowak.
Jak mówił, katastrofalny stan lokomotywy EP-09 spowodowało sobotnie zderzenie z lokomotywą ET-22, "która jest bardzo ciężką lokomotywą, używaną do transportu towarowego". Nowak dodał, że doszło do zderzenia lokomotyw ważących 120 i 90 ton, które poruszały się z średnią prędkością 100 km/h. - Wszyscy państwo możecie sobie wyobrazić, jakie straszliwe skutki to przyniosło - powiedział.
Minister podkreślił, że odcinek Starzyny-Sprowo, na którym doszło do katastrofy, jest zmodernizowany, a dopuszczalna na nim prędkość wynosi 120 km/h. - Pociąg PKP Intercity poruszał się z prędkością 95 km na godzinę. Nie mam informacji jeszcze o odczycie z pociągu Przewozów Regionalnych - poinformował Nowak.
Zaznaczył, że oba posterunki kolejowe Starzyny i Sprowo wyposażone są w nowoczesne, zmodernizowane w zeszłym roku rozkłady. - Stąd tak zaskakująca jest cała ta katastrofa na tym zmodernizowanym odcinku - dodał.
Minister dziękował za profesjonalizm i zaangażowanie wszystkim służbom ratunkowym.
Mamy potwierdzenie o identyfikacji jednego z maszynistów z dwuosobowej załogi maszynistów z PKP Intercity oraz o potwierdzeniu tożsamości jednego maszynisty z Interregio - powiedział w niedzielę wieczorem minister transportu Sławomir Nowak.
Szef MSW Jacek Cichocki dodał, że "tak jak wspomniał minister Nowak, trwa identyfikacja i jakby w tej identyfikacji poszukiwanie tożsamości drugiego maszynisty".
Cichocki powiedział, że "wiele osób pyta o swoich bliskich, wiele osób też z tej samej rodziny pyta o jedną osobę". - W związku z tym, my polegamy na tych ocenach już takich bardzo dokładnych związanych z procedurą identyfikacji. Natomiast trudno na podstawie samych rozmów przez infolinię wnioskować, czy może być jeszcze więcej ofiar śmiertelnych tej katastrofy w samym składzie pociągu. Na dziś mogę powiedzieć, że ta liczba 16 osób, które zginęły w tej tragicznej katastrofie, to jest ta najbardziej potwierdzona liczba - powiedział szef MSW.
- Wspomniałem o tym, że na miejscu kilka razy pracowały psy i one właściwie nie wykazywały już żadnych śladów ludzi, nawet w minionych godzinach, aż do wczesnych godzin rannych. Więc prawdopodobieństwo, żeby ta tragiczna liczba wzrosła jakoś wyraźnie, wydaje się nieduże, ale niczego nie mogę wykluczyć - powiedział szef MSW.
Zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Piotr Kwiatkowski zaznaczył, że strażacy będą pracowali na miejscu sobotniej katastrofy kolejowej, dopóki będzie taka potrzeba. - Dopóki będziemy mieli pewność, że tam na miejscu nie ma żadnej osoby poszkodowanej, żadnej z ofiar - podkreślił.
O godz. 17 w szpitalach przebywało 51 poszkodowanych w katastrofie kolejowej - poinformował w niedzielę wieczorem na konferencji prasowej minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Dodał, że troje rannych jest w stanie ciężkim, ośmioro - w stanie średnim, a 16 - w stanie stabilnym.
Poinformował, że w pierwszej fazie akcji ratunkowej do szpitali trafiło 60 pacjentów, jednak ich liczba zmniejszyła się w ciągu dnia. Według informacji wojewody śląskiego, o godz. 17 w szpitalach przebywało 51 poszkodowanych, w tym obywatele Ukrainy, Mołdawii i Czech.
Pogratulował i podziękował członkom zespołów, które udzielały pomocy poszkodowanym na miejscu katastrofy i w szpitalach. Ocenił ich działanie jako wyjątkowo skuteczne i sprawne. Zwrócił uwagę na umiejętne kierowanie poszkodowanych do różnych szpitali, co usprawniło udzielanie pomocy i szybki dojazd zespołów ratowniczych.
Zaznaczył, że obecnie w szpitalach przebywają pacjenci głównie z urazami, złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi. Zapewnił, że objęci są pomocą psychologiczną. Dodał, że - jak wynika z doświadczeń lekarzy - w miarę poprawiania się stanu fizycznego będą potrzebowali wzmożonej pomocy psychologicznej.
Skomentuj artykuł