Awaria w Zielonej Górze pod lupą prokuratury

Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki podczas spotkania z mieszkańcami bloku na Osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze (fot. PAP/Lech Muszyński)
PAP / drr

Prokuratura i specjalna komisja badają przyczyny awarii sieci gazowej w Zielonej Górze, gdzie na całą noc ewakuowano mieszkańców trzech osiedli. PGNiG twierdzi, że to pierwszy przypadek uszkodzenia stacji redukcyjnej i szuka przyczyny awarii.

We wtorek wieczorem w trzech zielonogórskich osiedlach (Pomorskie, Śląskie, Raculka) w wyniku gwałtownego wzrostu ciśnienia w instalacji gazowej i wybuchu gazu w kuchenkach zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych. Pierwsze zgłoszenia straż pożarna otrzymała przed godziną 17. Potem ich liczba zaczęła lawinowo rosnąć, zgłaszano również wycieki gazu.

Seria wybuchów kuchenek była wynikiem awarii jednej ze stacji redukcyjnych, w których zmniejszane jest ciśnienie gazu trafiającego do instalacji w mieszkaniach - ze średniego na niskie. Nie wiadomo dotąd, co było przyczyną uszkodzenia stacji. Powołano specjalny zespół, który będzie to ustalał. Z całej sieci ulotniło się ok. 400 metrów sześciennych gazu.

Ewakuowano 6,5 tysiąca mieszkańców zagrożonych osiedli, którzy musieli spędzić noc z wtorku na środę w zaimprowizowanych noclegowniach w szkołach.

Do pomocy poszkodowanym włączyło się także wojsko. Jednostki Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przekazały na ich potrzeby 2000 dziennych racji żywnościowych, w tym m.in. konserwy, suchary, cukierki i napoje w proszku, a także gotowe dania obiadowe do podgrzania. Żołnierze z 6 Rejonowej Bazy Materiałowej we Wrocławiu przekazali również 700 kg foliowanego chleba żytniego - podał rzecznik prasowy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych ppłk Andrzej Lis. Żywność ta trafiła do sztabu kryzysowego w Zielonej Górze, który zajmie się jej wydawaniem.

Śledztwo ws. rozszczelnienia sieci gazowej wszczęła też Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. - Śledztwo dotyczy spowodowania zdarzenia, które zagraża życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Przestępstwo jest zagrożone karą do 12 lat więzienia - powiedział prok. Grzegorz Szklarz.

Sprawę wyjaśnia też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Według rzeczniczki tej spółki Joanny Zakrzewskiej techniczna awaria automatycznej stacji redukcyjnej gazu w Zielonej Górze to pierwszy taki przypadek w historii firmy. Sprawę bada zespół pod kierunkiem wiceprezesa ds. technicznych Dolnośląskiej Spółki Gazownictwa. Dokona przeglądu tej stacji. - Trzeba będzie ją rozebrać, sprawdzić każdą część i zobaczyć, czy gdzieś nie było usterki - poinformowała rzeczniczka.

Aby zapewnić gaz odbiorcom, którzy są go obecnie pozbawieni, PGNiG uruchomił już transport zastępczej stacji gazowej ze Zgorzelca.

W środę przed południem prezydent Zielonej Góry i wojewoda lubuski ogłosili, że nie ma już zagrożenia dla mieszkańców miasta i osiedli, gdzie doszło do wybuchów gazu. Po 14 wojewoda zdecydował, że po sprawdzeniu budynku na os. Pomorskim w Zielonej Górze, w którym doszło do najpoważniejszego wybuchu gazu, mieszkańcy bloku mogą wrócić do większości mieszkań.

Poinformowano, że inspektorzy nadzoru budowlanego nie stwierdzili uszkodzenia konstrukcji 10-piętrowego budynku. Wątpliwości budzi jedynie stan pionu, w którym nastąpiła eksplozja. Tam zostaną przeprowadzone kolejne badania i będzie konieczny remont. W całej tej klatce schodowej są lokale zamieszkane przez 113 osób.

Na siódmym piętrze wybuch uszkodził ściany jednego z mieszkań oraz szyb windy. Część mieszkańców - od parteru do piątego piętra - będzie mogła wrócić do domu dopiero w czwartek. Miasto przygotowało dla potrzebujących 90 tymczasowych miejsc zakwaterowania. Chęć skorzystania z tej formy pomocy wyraziło osiem osób.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Awaria w Zielonej Górze pod lupą prokuratury
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.