"Chcę, byśmy poznali prawdę, nawet trudną"
Katastrofa w Smoleńsku i działania państwa polskiego nie mogą stać się przedmiotem politycznej bitwy, szczególnie, że towarzyszy tej dramatycznej sprawie kontekst wyborów prezydenckich - powiedział w czwartek premier Donald Tusk.
- Chcemy wykorzystać wszystkie możliwości, żeby w sposób optymalny, czyli przejrzysty, jak najszybszy, dojść do wszystkich powodów, przyczyn katastrofy w Smoleńsku, a następnie, aby określić zakres odpowiedzialności za to co się stało - powiedział szef rządu na konferencji prasowej w Sejmie.
Tusk poinformował też, że - podczas czwartkowego Konwentu Seniorów w Sejmie - zwrócił się do posłów wszystkich klubów o to, aby możliwie solidarnie wspierali państwo polskie w tym trudnym okresie - jeśli chodzi o badanie przyczyn katastrofy.
Premier uważa, że kluczowe jest, aby politycy "odrzucili pokusę wykorzystywania tej sprawy bezpośrednio w kampanii wyborczej". Jak mówił, takim apelem poprzedził informację dotyczącą śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, którą przedstawił w czwartek przedstawicielom ugrupowań parlamentarnych.
- Dzisiejsza inicjatywa posłów PiS to inicjatywa, która jak sądzę, albo przynajmniej chcę tak sądzić, ma jako podłoże wyłącznie dobre intencje, ale mija się z pewną rzeczywistością prawną i organizacyjną - powiedział szef rządu.
Premier zapewnił, że w śledztwie badającym przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem polska strona ma wszystkie możliwości działania, także jeśli chodzi o działania komisji rosyjskiej, z którą stale współpracuje polski akredytowany przedstawiciel.
Tusk powiedział, że zarówno prokurator generalny Andrzej Seremet, jak i polski akredytowany przedstawiciel przy komisji rosyjskiej Edmund Klich potwierdzają mu na bieżąco, że współpraca ze stroną rosyjską w sprawie śledztwa nie napotyka żadnych trudności, a prokuratura ma stały dostęp do wszystkich niezbędnych materiałów.
Jak dodał, tzw. konwencja chicagowska wprawdzie nie dostarcza kompletu narzędzi, ale jest optymalnym aktem prawnym dającym przejrzystość postępowania i powodującym, że obie strony - polska i rosyjska mają pewne zobowiązania i prawa.
Przekazanie śledztwa możliwe byłoby po specjalnej umowie
- Ewentualne przekazanie części lub całości śledztwa przez komisję rosyjską komisji polskiej, byłoby możliwe, nie mówię, że zasadne, ale możliwe dopiero po podpisaniu wzajemnego porozumienia czy umowy dotyczącej takich przypadków - powiedział Tusk.
Jak podkreślił, takich przypadków jak katastrofa koło Smoleńska do tej pory nie było i "musielibyśmy ze stroną rosyjską ustalać to porozumienie". - Uznaliśmy, że z punktu widzenia Polski kluczowy jest natychmiastowy dostęp do wszelkich działań na miejscu katastrofy, a nie czekać na ewentualne efekty negocjacji dotyczących porozumienia - dodał szef rządu.
Jak zaznaczył, konwencja chicagowska o międzynarodowym lotnictwie cywilnym i sposób jej zastosowania "daje stronie polskiej pewność, że uzyskujemy stały, bez zakłóceń dostęp do działań strony rosyjskiej".
- Istotne jest, by ustalić prawdziwe przyczyny katastrofy a nie ulegać wcześniej ukutym tezom czy hipotezom dotyczącym katastrofy. Ważne z punktu widzenia strony rosyjskiej było, by nikt ani po stronie rosyjskiej, ani po stronie polskiej nie mógł zakłócać i wpływać na przebieg badania i śledztwa - dodał Tusk. - Jakakolwiek będzie to prawda, to musi być to prawda - dodał.
Oczekujemy pieczołowitego zabezpieczenia terenu katastrofy
Tusk zaznaczył, że nie dostał żadnych sygnałów, aby strona rosyjska wykazywała w tej kwestii złą wolę. - Natomiast jest rzeczą zrozumiałą, że z naszego, polskiego punktu widzenia, to miejsce i ewentualne przedmioty mają nieporównywalnie większą wartość i znaczenie emocjonalne, symboliczne, szczególnie znaczenie dla rodzin - mówił premier.
Jak dodał, strona polska jest w stałym kontakcie ze stroną rosyjską, oczekując, że miejsce katastrofy będzie zabezpieczone szczególnie pieczołowicie. Dodał, że zdaje sobie sprawę, iż nie jest to proste zadanie, bo nie chodzi o zabezpieczenie lotniska, obszaru zamkniętego, ale wielu hektarów, m.in. lasu.
Szef rządu powiedział, że nie można wykluczyć, iż niektóre części czy przedmioty mogą znaleźć się w promieniu odległym od miejsca katastrofy.
Tusk powiedział, że chce, aby na tym obszarze mogli pracować polscy archeolodzy. - Po to, aby rzeczywiście już w sposób tak skrajnie profesjonalny przeszukać każdy fragment terenu, gdzie mogłyby się znaleźć fragmenty samolotu lub przedmioty, które pozostały po ofiarach - podkreślił premier.
Jednocześnie poinformował, że nie ma żadnego potwierdzenia, aby odnaleziono na miejscu tragedii jeszcze szczątki ludzkie. - Ale nie poprzestanę na tych zapewnieniach i będziemy od strony rosyjskiej, a także od naszych służb konsularnych wymagać jeszcze większej pieczołowitości, jeśli chodzi o zabezpieczenie tego terenu - zapewnił Tusk.
Szef rządu zapowiedział, że rząd podejmie "wszystkie, nawet nadzwyczajne działania", by zabezpieczyć miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu. Jak dodał, na jego prośbę "od godzin porannych" teren ten lustrował polski konsul.
Tusk przyznał, że możliwości polskiego rządu jeśli chodzi o zabezpieczenie miejsca katastrofy są w jakimś sensie ograniczone. - Nie możemy wysłać tam polskich policjantów, czy polskich żołnierzy, ale wykluczam, aby strona rosyjska odmówiła nam zwiększenia środków i możliwości organizacyjnych, które służyłyby zabezpieczeniu tego miejsca - mówił premier.
Szef rządu odniósł się do opinii wyrażonej w projekcie rezolucji autorstwa PiS, że na podstawie tzw. konwencji chicagowskiej rząd mógłby wystąpić do Rosji o przekazanie badania okoliczności katastrofy stronie polskiej.
Tusk podkreślił, że zapis mówiący o tym, że państwo, gdzie miało miejsce zdarzenie może przekazać całość lub część postępowania dotyczy "sytuacji, w której państwo, gdzie zdarzenie miało miejsce nie jest w stanie przeprowadzić takiego badania, na przykład z powodów technicznych".
- W bardzo nielicznych przypadkach stosowano ten przepis, zawsze na wniosek państwa, które jest miejscem zdarzenia, które nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności organizacyjno technicznej - tłumaczył premier.
W opinii premiera, Rosjanie profesjonalnie prowadzą techniczne badania na miejscu wypadku. Jak dodał, przy każdej operacji, która służy badaniu lub śledztwu, Polacy uczestniczą bez żadnych przeszkód.
W czwartek klub PiS skierował do marszałka Sejmu projekt rezolucji wzywającej premiera do wystąpienia do Rosji o przekazanie stronie polskiej śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Według Tuska, niecierpliwość, którą wykazało PiS w projekcie rezolucji, "staje się sposobem na dokumentowanie tezy fałszywej, to znaczy, że postępowanie, czy śledztwo różnych instytucji, które się tym zajmują, postępuje zbyt powoli".
- Jest odwrotnie - oświadczył premier. Dodał, że on także, na tyle, na ile leży to w jego kompetencjach, musi czuwać, by postępowanie było perfekcyjne. - Nie możemy sobie pozwolić na błąd, na fałszywą tezę - mówił. Jak ocenił, katastrofa pod Smoleńskiem była zbyt dramatyczna, by "ulegać w czasie śledztwa oczekiwaniom wyrażanym przez tabloidy, czy polityków".
Trwają rozmowy dot. ujawnienia zapisu czarnych skrzynek
Tusk zaznaczył, że płk. Edmund Klich - akredytowany przy rosyjskim Międzynarodowym Komitecie Lotniczym - przestrzegał go, że "fragmentaryczne ujawnianie niektórych wątków w śledztwie może przynieść złe, a nie dobre skutki, jeśli chodzi o ustalenie prawdy".
- Ujawnienie jednego z fragmentów śledztwa może być odczytane jako werdykt. Każdy, kto zajmuje się katastrofami lotniczymi - w jakimś sensie ja też się tym od trzech tygodni zajmuję - wie, że katastrofy lotnicze mają całą grupę przyczyn. Chcę tę kwestię nazwać dobitnie - na to uwrażliwiali mnie polscy eksperci: nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której - czy ktoś ze strony rosyjskiej, czy polskiej - będzie ukierunkowywał polską opinię publiczną, jeśli chodzi o efekt danego śledztwa na rzecz tylko jednego wątku - podkreślił premier.
Dlatego - jak przekonywał - z punktu widzenia państwa polskiego jest rzeczą ważną, że prokuratura i akredytowany mają dostęp do odsłuchu czarnych skrzynek, który już został odcyfrowany. - Zarówno polska prokuratura, jak i polska komisja ustalą ze stroną rosyjską możliwie szybkie terminy udostępnienia, także opinii publicznej, kompletu informacji, w tym nagrań z czarnych skrzynek - podkreślił Tusk.
Szef rządu zapewnił, że zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej jest pełna gotowość do tego, by nastąpiło to "tak szybko, jak to tylko możliwe". - Po rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, przewodniczącym komisji po stronie polskiej Jerzym Millerem, ale także po rozmowie ze stroną rosyjską widzę pełną gotowość i także jakby obiektywny interes wszystkich tych stron, aby ujawnienie wszystkich wątków, wszystkich materiałów nastąpiło tak szybko, jak tylko to możliwe - powiedział premier.
Jak dodał, jeśli chodzi o nagrania z czarnych skrzynek, to jest rzeczą bardzo ważną, aby ten materiał był kompletny.
Szef rządu zaznaczył, że chce poznać prawdę ws. katastrofy oraz nie pozwoli na przerzucanie odpowiedzialności. - Nie dopuszczę do tego, na tyle, na ile to leży w moich możliwościach, aby ktoś po stronie rosyjskiej, albo ktoś po stronie polskiej usiłował przerzucić na kogoś odpowiedzialność w sytuacji, kiedy sam ponosi za to odpowiedzialność. Nie jest zadaniem polskiego państwa, by na siłę udowodnić jakąś tezę, która będzie wygodna dla jakiejś ze stron.
Dlatego - jak zaznaczył premier - tak ważne jest by strona polska i rosyjska wymieniały się informacjami.
Według Tuska, zgodnie z konwencją chicagowską i zasadami, które wypracowano już w pierwszych dniach po katastrofie, odpowiedzialność za jej zbadanie wzięła na siebie strona rosyjska. Jak dodał, skoro Polska oczekuje od Rosjan pełnego dostępu do informacji i materiałów dowodowych, to i po naszej stronie musi być gotowość do pełnej wymiany informacji.
Premier zapewnił ponadto, że po zakończeniu śledztwa "skutecznie wystąpi" o udostępnienie polskim władzom wszystkich bez wyjątku materiałów dowodowych.
Będę interweniował u Rosjan, jeśli zajdzie taka potrzeba
- Gdyby się okazało, że ze strony rosyjskiej pojawi się jakikolwiek sygnał, który ja odbiorę jako chęć utrudniania dostępu do jakiegokolwiek fragmentu badania, jeśli nasi ludzie dadzą sygnał - a podkreślam, są to trzy niezależne od siebie instytucje: komisja, akredytowany (przy rosyjskiej komisji Edmund Klich-PAP) i prokuratura - że istnieje jakaś blokada polityczna czy organizacyjna, będę natychmiast podejmował interwencje w tej kwestii - zapewnił.
Premier dodał, że zakłada, iż rozmowa marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem w Moskwie będzie także dotyczyła "jednoznacznego potwierdzenia gotowości wykonania (przez stronę rosyjską) wszystkiego, co polska strona zamówi".
Tusk powiedział, że oczywiście mógłby od strony rosyjskiej zażądać, żeby ogrodzono teren katastrofy w promieniu kilku kilometrów, ale - jak ocenił - byłoby to irracjonalne. Zdaniem szefa rządu, udało się do minimum ograniczać zjawiska, które zdarzają się przy tego typu katastrofach na świecie, takie jak szabrownictwo.
- Odrobina wyobraźni wystarczy, żeby wiedzieć, że to nie jest takie proste zapewnić, by - dopuszczając ludzi na to miejsce - zadbać o to, żeby nic nie zostało stamtąd wyniesione - podkreślił premier.
Skomentuj artykuł