Czy powołają nowych biegłych ws. Kiszczaka?
19 listopada warszawski sąd podejmie decyzję, czy powołać nowych biegłych lekarzy, co do możliwości sądzenia b. szefa MSW Czesława Kiszczaka. Chce tego oskarżenie; obrona jest przeciw i wnosi o zawieszenie procesu.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał troje lekarzy, którzy uznali, że 87-letni Kiszczak jest bezterminowo niezdolny do udziału w piątym procesie za przyczynienie się do śmierci górników z kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r.
Sąd wyłączył jawność rozprawy na ich zeznania, powołując się na fakt, że będą mówić o okolicznościach objętych tajemnicą lekarską.
- Biegli nie stwierdzili bezwzględnych przesłanek, dla których oskarżony nie mógłby brać udziału w procesie - mówił sądowi po ich zeznaniach prok. Zbigniew Zięba. Wniósł o nowych biegłych, by określili, na jakich warunkach Kiszczak mógłby brać udział w sprawie.
Biegli nie wydali wiążącej opinii - dodał pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Janusz Margasiński. Wniósł albo o kontynuowanie procesu, albo o powołanie nowych biegłych. Także drugi pełnomocnik górników z "Wujka" mec. Maciej Bednarkiewicz wniósł o powołanie przez sąd nowego zespołu biegłych. Dodał, że nie można opierać się na lekarzach czy doktorach, ale ze względu na rangę sprawy powinni być to wyłącznie profesorowie medycyny, w tym psychiatra i psycholog.
Obrońca nieobecnego Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski sprzeciwił się tym wnioskom. Wniósł o zawieszenie procesu z powodu złego zdrowia Kiszczaka.
W czerwcu br. do sądu wpłynęły wyniki zarządzonych przezeń badań Kiszczaka, który skarży się na liczne dolegliwości. Zespół lekarzy warszawskiego Zakładu Medycyny Sądowej różnych specjalności uznał, że zdrowie nie pozwala, by był on sądzony.
W lutym br. Majewski mówił, że od 20 lat badania pokazują zaawansowanie chorób Kiszczaka. Według obrony nasiliły się objawy neurologiczne wraz z utratą słuchu; jest też podejrzenie choroby Alzheimera. Sam Kiszczak mówił wtedy sądowi, że "nie wie, co się dzieje na sali".
Katowicka prokuratura oskarżyła Kiszczaka, że umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając jako szef MSW 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały - co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
Z powodu złego stanu zdrowia Kiszczaka jego sprawę wyłączono w 1993 r. z katowickiego procesu zomowców, w którym po kilku procesach zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od 3,5 roku do 6 lat więzienia.
Kiszczak, któremu grozi do 8 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutu. Jego pierwszy proces ruszył w 1994 r. W 1996 r. SO uniewinnił go. W 2004 r. skazał na 2 lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 r. sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W 2011 r. ponownie go uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Skomentuj artykuł