Czy premier Tusk knebluje swoich ministrów?
Nie jestem zwolennikiem tego, aby ktoś, kto pracuje w rządzie, był równocześnie społecznym komentatorem politycznym na każdy temat - powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jako "bezpodstawne i niepoważne" uznał doniesienia, iż "knebluje" usta swoim ministrom.
Szef rządu był pytany na konferencji prasowej, czy zabronił kontaktów z prasą, m.in. ministrom zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi i sprawiedliwości Jarosławowi Gowinowi.
- Na to pytanie właściwie nie powinienem odpowiadać, bo co rusz pojawiają się jakieś domniemania, że dyscyplinuję moich ministrów i nie pozwalam im mówić. To co mnie najbardziej rozbawiło - nie wiem, kto z państwa jest autorem tej informacji - to po wystąpieniu berlińskim ministra Sikorskiego przeczytałem, że założyłem mu knebel. I przeczytałem te informacje w dniu, w którym minister Sikorski był sześć razy w mediach, dzień po tym, jak wystąpił w Poznaniu, a więc już po Berlinie - powiedział Tusk.
Jednocześnie premier zwrócił się do dziennikarzy, by nie pytali go o takie rzeczy, tylko "śledzili aktywność publiczną" jego ministrów. Poza tym - jak dodał - każdy kto zna "temperament i osobowość bez wyjątku wszystkich ministrów" w jego rządzie, a na pewno takich jak Gowin, Arłukowicz czy Sikorski musiałby mieć "jakąś wyjątkową wyobraźnię, żeby zobaczyć ich z kneblem w ustach".
- Dajmy już sobie spokój, bo to są spekulacje bezpodstawne i powiem szczerze niepoważne. Zalecam wszystkim moim ministrom, podobnie jak sobie, aby nie uczestniczyli w setkach audycji, w których prowadzący redaktorzy pytają gości o wszystko, na każdy temat, ponieważ moi ministrowie powinni wypowiadać się na temat spraw, którymi zajmują się w resorcie - podkreślił Tusk.
I - jak ocenił - być może stąd takie wrażenie, że członkowie rządu rzadziej goszczą w tych audycjach, w których "każdy mówi na każdy temat wszystko, co mu do głowy wpadnie".
Skomentuj artykuł